sobota, 21 czerwca 2014

[53] DELIRIUM - "Kocham cię. Tego nam nie odbiorą." A jednak...

Autor: Lauren Oliver
Tytuł: "Delirium"
Oryg. tytuł: "Delirium"
tom #1 trylogii
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Monika Bukowska
Stron: 337
I wydanie: 2011 (PL - 2012)
Gatunek: dla młodzieży, dystopia
Ocena: 5,5/10







Amor deliria nervosa. Najgroźniejsza ze znanych ludzkości chorób. Przekonuje człowieka, że jest szczęśliwy, by zabić go od środka. Ale nie bójcie się. Jesteście już bezpieczni.

Wiele lat temu Stany Zjednoczone w obawie przed [miłością] zamknęły granicę swojego kraju. Teraz wszyscy są bezpieczni. Wszyscy powyżej osiemnastego roku życia. Bo wtedy przechodzisz operację. I jesteś wolny.

Lena z niecierpliwością odlicza dni do swojego zabiegu. 95 dni. Wtedy będzie bezpieczna. Nie skończy jak jej matka. Ona będzie szczęśliwa. Będzie wolna. Ale wtedy spotyka Alexa. Zaraża ją, mimo że jest wyleczony. I wtedy Lena wie, że wszystko, co jej mówiono jest kłamstwem. Liczy się tylko [miłość].

źródło: swiatinny.blogspot.com
spójrzcie w internetach, ile pięknych
angielskojęzycznych okładek :o
Po "Delirium" sięgnęłam, zachęcona pozytywnymi recenzjami oraz opisem, który zapowiadał coś oryginalnego (chociaż z tym różnie bywa). Ogólnie, biorąc pod uwagę moje oczekiwania, jestem usatysfakcjonowana tą lekturą. A teraz szczegóły.

Postacie są, jak to w młodzieżowych dystopiach bywa, dosyć przeciętne. Lena zachowuje się nieco bez sensu, Alex z niezrozumiałych dla mnie przyczyn odwleka datę ucieczki do Głuszy. Poza nimi charakterystycznych postaci nie ma zbyt wielu. Cóż, skutek przemiany wszystkich dorosłych w antymiłosne zombie ;) Hana mimo swojego buntowniczego charakteru nie wywołała u mnie jakichś głębszych uczuć. Była dla mnie po prostu motorem napędzającym wydarzenia, przykrywką dla nieszczęsnych kochanków - ogółem elementem niezbędnym, lecz jednocześnie zbytnio niepotrzebnym. Zaintrygował mnie za to strasznie wątek matki Leny. Pragnę więcej i mam przeczucie, że w następnym tomie to znajdę!

Miłość - zabije cię i jednocześnie cię ocali.

Tak jak napisałam we wstępie, fabuła jest dosyć oryginalna. Szkoda tylko, że tyle czasu poświęcono w niej romansowi. Zabiłabym za jakiś wątek poboczny, kompletnie nie romantyczny... Bo, nie oszukujmy się, w pierwszym tomie nie wydarzyło się za dużo. Jak to bywa: czytelnik czyta, czyta, by na końcu stwierdzić: co zajęło tyle miejsca? Tutaj wiem to przynajmniej mniej więcej: romans. Romans wyjątkowo nijaki, kompletnie nie wciągający. Rozumiem, że książka o leku na miłość nie może obyć się bez wątku miłosnego, ale tu miałam kompletny przesyt.

źródło: en.wikipedia.org
Całość czytało się jednak przyjemnie. To chyba zasługa prostego, acz pięknego języka. Wystarczy wejść na LC, by zauważyć, ile znaleziono w niej mniej lub bardziej wartościowych cytatów o naturze miłości. Oprócz nich znajdziemy też na początku każdego rozdziału fragmenty literatury tego kraju bez miłości. Wprowadza to niesamowity nastrój i zaspokaja (moją) czytelniczą ciekawość. Moim zdaniem to chyba największa zaleta tej książki.

Ogólnie jest to książka dobra, choć kilka rzeczy bym pozmieniała (jak to ja). Zaintrygowała mnie jednak i na pewno sięgnę po następny tom "Pandemonium" - chociażby po to, żeby dowiedzieć, co dalej z mamą Leny. Polecam.

Marre



Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam fantastykę
Dystopia 2014
Historia z trupem
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 76,5+2,5=79cm