sobota, 26 lipca 2014

[62] DEKLARACJA - Nie można być nadmiarem, jeśli ktoś cię kocha...

Autor: Gemma Malley
Tytuł: "Deklaracja"
Oryg. tytuł: "The Declaration"
#1 tom trylogii
Wydawnictwo: Wilga
Tłumaczenie: Tomasz Konatkowski
Stron: 311
I wydanie: 2007 (PL - 2010)
Gatunek: dystopia, dla młodzieży
Ocena: 7/10







Po wynalezieniu Długowieczności, uznano, że dzieci nie mogą dalej się rodzić. Jednak tak się dzieje. W Wielkiej Brytanii dzieci po wykryciu zabiera się rodzicom i nazywa się Nadmiarami. Muszą się one stać się Pożytecznymi Zasobami, służąc Legalnym, by odkupić grzechy swoich rodziców.

Jedną z nich jest piętnastoletnia Anna. Ze wszystkich sił stara się udowodnić swoją użyteczność bezwzględnej przełożonej zakładu dla nadmiarów, pani Pincet. To ona ma też opiekować się swoim rówieśnikiem, świeżo przybyłym do ośrodka Peterem. Nie wie, że chłopak zmieni jej życie i stosunek do panujących zasad.

jak zwykle najładniejsze zagraniczne okładki...
źródło: fantasticfiction.co.uk
Deklaracja zaintrygowała mnie... wyjątkowo wysokimi ocenami na Lubimy Czytać. No bo niby kolejna dystopia, ale recenzji negatywnych jak na lekarstwo (to je czytam zanim zdecyduję się na książkę, nie te pozytywne). Musi być więc coś w tej książce, co sprawia, że wyróżnia się na tle innych. To prostota.

Czytając tę książkę, zastanawiałam się, dlaczego właściwie w dystopiach młodzieżowych nie sięga się po temat nieśmiertelności. No bo niby to dla większości wybór oczywisty, ale ja jeszcze takiej nie czytałam. Autorka chyba też to zauważyła. Pomysł świetny, ale przez ponad połowę książki zastanawiałam się, dlaczego właściwie nie wysterylizują ludzi?! Aż w końcu zrozumiałam: nadmiary są potrzebne. Legalnych ludzi nie zaciągnięto by do niemal niewolniczej pracy, nie robiliby oni za pomoce domowe itp. Genialne!

Po przeczytaniu opisu zgadnijcie się, co się będzie działo? Niech żyją młodzieżowe wątki miłosne! A tak serio, to ten wyjątkowo mi się podobał. Była przyjaźń, było oddanie, czyli najlepsze co można zrobić w młodzieżówce. Bardzo podobały mi się te zależności pomiędzy głównymi bohaterami. Wyszło inaczej i ponadprzeciętnie.

źródło: thebooksmugglers.com
Jednak największą chyba zaletą tej książki jest połączenie niezwykłej przyjemności czytania oraz miejsca do refleksji. Bo czyta się niezwykle szybko (książeczka ma ledwo nieco ponad trzysta stron wielkim drukiem) i z ochotą śledzi się marzenie głównych bohaterów o wolności. Z drugiej jednak strony zastanowiła mnie mocno walka dwóch idei: jednej, mówiącej że "nadmiary są przeciwne Naturze, bo zabierają surowce legalnym" i drugiej, że "Natura lubi zmiany i to legalni są nadmiarami" (nie cytuję dokładnie, bo nie mogłam znaleźć tych fragmentów). Kurczę no! A wszystko to w dystopijce dla młodzieży. Z resztą nie tylko to. Podobało mi się przedstawienie pragnienia posiadania dzieci. Niektórzy byli zdolni do porzucenia z tego powodu nieśmiertelności, inni jednak chcieli zjeść ciastko i mieć ciastko. Na koniec, gdy akcja po spokojnym początku dosłownie WYBUCHŁA, tak mi było żal pani Pincet... Och.

Książka ta była dla mnie niesamowitym, pięknym doświadczeniem. Przerażona jestem jednak faktem, jak szybko po tygodniu treść tej powieść wyparowuje z mojej głowy. Smutno mi trochę z tego powodu, ale tak jest z niezwykle przyjemnymi opowiastkami. Polecam wszystkim (przede wszystkim oczywiście fanom gatunku), bo tę mądrą książeczkę na prawdę warto przeczytać.

Marre

PS. Przepraszam, że nie pisałam tyle czasu, ale wylądowałam w szpitala bez dostępu do internetu. Czytałam jednak sporo, więc w najbliższych dniach recenzje będę się ukazywały codziennie by nadrobić zaległości.

PPS. Po skończeniu lektury dowiedziałam się, że jest to pierwszy tom trylogii... Chyba dla dobra moich wspomnień pozostanę na tym.