poniedziałek, 18 sierpnia 2014

[70] JAK WYTRESOWAĆ SOBIE SMOKA i przy tym nie zginąć

Autor: Cressida Cowell
Tytuł: "Jak wytresować sobie smoka"
Oryg. tytuł: "How to train your dragon"
Wydawnictwo: Amber
Tłumaczenie: Agata Kowalczyk
Stron: 191
I wydanie: 2003 (PL - 2003)
Gatunek: dla dzieci, fantasy
Ocena: 3/10








Halibut Straszliwa Czkawka Trzeci był naprawdę niezwykłym Wikingiem-Bohaterem. Wielki wódz, siejący grozę wojownik, przyrodnik amator zasłynął w całym państwie wikingów jako Zaklinacz Smoków, z powodu swojej mocy ujarzmiania tych bestii.

Ale nie zawsze tak było.

[źródło opisu: okładka]

Czasami lubię sobie poczytać książki dla dzieci. Ale jakoś nie mam talentu do wybierania takich, które powinny mi się spodobać. Tak też było w tym przypadku. Znalazłam tę pozycję w bibliotece i gdy przeczytałam tytuł, to było takie "Och!". Z nieznanych mi przyczyn uwielbiam animacje familijne i "Jak wytresować smoka" należy do moich ulubionych. Pomyślałam, że z książką też tak będzie. A jednak nie.

Pierwszym rozczarowaniem był fakt, że film oparto mocno na motywach. Fabuła jest słaba. Po prostu. Ledwie trzyma się kupy. Trzeba mocno zmrużyć oczy, aby tego nie zauważyć. Mamy niby kilka wątków, ale one po prostu przechodzą jedne w drugie. Może jest jakaś konsekwencja, ale brakuje czegoś, co łączyło by je z rzeczywistością. Właściwie ciężko mi to wyjaśnić, ale miałam wrażenie, że książka ta, miast być zrobioną z drewna/makulatury-będącej-niegdyś-drewnem, zrobiona jest z siana. To by przynajmniej coś wyjaśniało.

Jeśli byłaby to książka dla dzieci poprawna w każdym innym calu, to moja ocena nie byłaby taka niska. Ale jest to powiastka... niezwykle wulgarna. Wyzwiska typu "świnia", różne wersje wyrazu "kupa" (niezbyt kreatywne) w zatrważającej ilości. Nie widzę nic złego, gdy w książkach dla małych chłopców pojawiają się wyzwiska, ale tzw. "kreatywne", pełniące funkcję przekleństw. Coś takiego spotkałam w ostatnio recenzowanej powieści "Lewiatan", gdzie przekleństwem dyżurnym były "Wciórności!", cokolwiek by to znaczyło. Natomiast "Jak wytresować smoka" nie dałabym z pewnością swojemu ewentualnemu dziecku.

Wątek przyjaźni pomiędzy Czkawką a Oseskiem niby jest, ale jak wspomniałam, on również jest upleciony ze słomy. Chciałabym napisać o nim więcej, ale nie ma za bardzo o czym. :(

Świat wykreowany jest całkiem fajny, ale cała książka ma zbyt małą objętość, by móc to prawidłowo ocenić. Zdziwiła mnie mała ilość gatunków smoków. Z sześć ich było? Naprawdę?...

Książkę mimo wszystkich minusów czyta się zaskakująco miło. Ale nie zlikwiduje to minusów i dlatego ocena jest tak nisko. Nie polecam.

Marre


ALE TO POLECAM JAK NAJBARDZIEJ! :3
źródło: jakietosuper.bloog.pl

Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam fantastykę
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 125,5+1,5=127cm