czwartek, 28 sierpnia 2014

[73] WILCZY MIOT, czyli (moje) łowy na pełnokrwistego wilkołaka

Autor: S. Andrew Swann
Tytuł: "Wilczy miot"
Oryg. tytuł: "Wolfbreed"
#1 tom trylogii
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczenie: Marek Pawelec
Stron: 383
I wydanie: 2009 (PL - 2010)
Gatunek: fantasy historyczne
Ocena: 4/10







Pruskie miasteczko Johannisburg od dziesięciu lat jest władane przez Zakon Krzyżacki. Do zdobywania kolejnych terenów Krzyżacy używają potwornych stworzeń znalezionych na tych ziemiach. Wykonują one polecenia swych panów z okrutną dokładnością. Ale Lilla już tego nie chce. Ucieka. Zaczyna się polowanie.

Właściwie nie wiem, co sprawiło, że daję tej książkę ocenę 5,5/10. Naprawdę. Bo książka ta wkurzała mnie, irytowała, powodowała ciężkie westchnięcia. Lecz jednocześnie niesamowicie szybko i dobrze się czytała.

już chyba polska okładka ładniejsza... :\
Zacznę od świata przedstawionego, bo ten jest bardzo oryginalny. Osadzenie powieści w średniowiecznych, jeszcze nie do końca ochrzczonych Prusach, było świetnym posunięciem. To jedna z największych zalet tej książki. Jednak mam dwa zarzuty. Po pierwsze autor stworzył książkę lekką. A więc nie ma tam żadnych wzmianek o tym, jak Prusowie odnosili się do nowej wiary. Fakt, jest o tym, jak to strasznie nienawidzili Krzyżaków, ale co z chrześcijaństwem? To samo w drugą stronę: jak wyglądały wierzenia Prusów. Nie wiem. A drugi zarzut? JAKIM CUDEM W KSIĄŻCE O KRZYŻAKACH I PRUSACH MOGŁO NIE BYĆ WZMIANKI O POLSCE?! No pytam się... Możliwe, że gdzieś wspomniana została sama nazwa, ale że Prusy należały do Korony, to już nie. To ugodziło w mój patriotyzm i pragnienie prawdy historycznej.

Postacie też do najciekawszych nie należą. Główna bohaterka nie ma żadnych wad, oczywiście poza wilkołactwem. Ładna niczym lalka (no bo wcale nie jest dzika), inteligentna, silna, uczuciowa, a kiedy rozwiążę drobny problem z rozdwojeniem jaźni, to nawet wysławiać się pełnymi zdaniami umie -_- Nawet nie wiem, skąd u niej taka erudycja, skoro zawsze traktowano ją jak zwierzę. I oczywiście ktoś się w niej zakochuje... Oczywiście niezmiernie tragicznie.

Minusów jest całkiem sporo, ale książkę czytało się znakomicie. Taki paradoks. Przeczytałam ją w jeden dzień bez zbędnych wysiłków. Akcja szybko się rozwija i nie ma zbędnych dłużyzn (tych trochę potrzebnych też nie ma). Język jest prosty, ale dobry jakościowo. Spodobał mi się pomysł na wilkołactwo, wreszcie trochę bardziej "krwiste". Książki nie polecam kupować, ale jeśli ktoś gdzieś spotka, to polecam, bo lektura jest naprawdę przyjemna.

Marre

PS. Ten wirtualny kop w [...] chyba pomógł, bo skończywszy recenzję "Dawcy" od razu wzięłam się za tę ^^



Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam fantastykę
Historia z trupem
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 131+2,5=133,5cm