wtorek, 26 maja 2015

[129] Gail Carriger - BEZDUSZNA | O miłość do placków kajmakowych i nie tylko

Autor: Gail Carriger
Tytuł: "Bezduszna"
Oryg. tytuł: "Soulless"
Seria: "Protektorat Parasola" [tom 1]
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska
Stron: 318
I wydanie: 2009 [PL - 2011]
Gatunek: paranormalny romans historyczny
Ocena: 6/10








Po pierwsze, Alexia nie ma duszy. Po drugie, jest starą panną, której ojciec był Włochem, a teraz nie żyje. Po trzecie, została zaatakowana przez wampira, co stanowi oburzające naruszenie zasad dobrego wychowania. A dalej? Sprawy lecą na łeb, na szyję, gdyż ów wampir przypadkowo ginie z jej ręki, a nieznośny lord Maccon (hałaśliwy, gburowaty i zabójczo przystojny wilkołak) z rozkazu królowej Wiktorii wszczyna śledztwo. Jedne wampiry znikają, inne pojawiają się znienacka, jakby wyrastały spod ziemi, a podejrzenia padają na Alexię. Czy nasza bohaterka zdoła rozwiązać zagadkę skandalu, który wstrząsnął londyńską socjetą? Czy charakterystyczna dla bezdusznych umiejętność neutralizowania sił nadprzyrodzonych okaże się pomocna, czy raczej przysporzy jej wstydu? I co najważniejsze - kto naprawdę zawinił? I czy podadzą ciasto z kajmakiem?
[źródło opisu: okładka]

PIĘKNE :o
źrodło: imgarcade.com
Tym razem recenzja będzie krótka. I to nie dlatego, że mi się nie chciało, ale dlatego że o tej książce, mimo jej niezaprzeczalnych zalet, nie można pisać zbyt wiele.

Po Bezduszną sięgnęłam ze względu na obiecywany mi humor [albo który sama sobie obiecałam]. I dostałam go aż w nadmiarze. Autorka pisze dosadnie, pióro ma ostre, a żarty i język inteligentne. Niezwykle mi to odpowiadało. Nieraz dusiłam się z [nie]wybrednych żartów, nierzadko wkładanych w usta bohaterów.

No właśnie, bohaterowie. Wszyscy są bardzo wyraziści, aż do granic przerysowania. Mamy więc obłędną Alexię, uroczo gburowatego lorda Maccona, zabawnego profesora Lyalla, kochanego lorda Akeldamę, Ivy zakochaną w mało gustownych kapeluszach oraz wielu innych. Świetnie czytało się o ich perypetiach i serio je przeżywałam [no może nie "na serio", ale przeżyłam :P].

Fabuła i główna "tajemnica" nie jest jakoś specjalnie zawikłana ani wciągająca. Kto jest w to zamieszany, domyśliłam się już gdzieś w połowie. Jednak to nie na oryginalną fabułę się nastawiałam, więc zawiedziona nie jestem. Pomysł na Anglię pełną ujawnionych wampirów i wilkołaków czy idea osób pozbawionych duszy też mnie jakoś nie porwały. Ale za to przepadłam w wątku romansowym. No tak, wredna recenzentka też ma swoje słabostki, a tutaj naprawdę poczułam się uwiedziona. A jednocześnie uśmiech i wypieki nie schodziły mi z twarzy.

Bezduszna to swoista parodia czy odpowiedź autorki na wysyp wszelakich "paranormali" wampiryczno-wilkołaczych. Uzyskała w ten sposób nową jakość i oczarowała mnie. Tym razem nie mamy do czynienia z młodzieżówką, a z powieścią dla starszego czytelnika. Szczególnie takiego, który w przeszłości miewał swoje grzeszki w tym gatunku. Czyta się niezwykle szybko i przyjemnie. Polecam fankom takich babskich czytadeł. I na pewno sięgnę po kolejne tomy :)

Marre

PS. Dziękuję Moreni i wyjaśniam: pierwszy obrazek to okładka... mangi na podstawie książki. Wybaczcie! [Ale i tak wymiata!]

musiała zmieścić tamte świetne obrazki, więc z polskiej okładki [która trąci kiczem] pozastawiam to!