wtorek, 23 czerwca 2015

[140] Emily Bronte - WICHROWE WZGÓRZA | Miłość nie wszystkich czyni lepszymi

Autor: Emily Brontë
Tytuł: "Wichrowe Wzgórza"
Oryg. tytuł: "Wuthering Heights"
Wydawnictwo: Hachette
Tłumaczenie: Janina Sujkowska
Stron: 278
I wydanie: 1847 [PL - 1929]
Gatunek: obyczajowe
Ocena: 6/10









Pan Lockwood wprowadza się do położonego na wrzosowiskach Drozdowego Gniazda. Postanawia odwiedzić pana Heathcliffa, od którego wynajął dom, w jego posiadłości: Wichrowych Wzgórzach. Zastaje domostwo zimne, nieprzyjazne, zamieszkane przez okropnych ludzi. Wkrótce potem jego gospodyni opowiada mu historię tych ziem. Historię o wielkiej miłości i jeszcze większej nienawiści. Historię, która nadal się toczy.

Niektóre rodzaje książek bardzo ciężko ocenić. Do takich zaliczam właśnie szeroko pojętą klasykę. Bo są to pozycje, które przez dziesiątki, a nawet setki lat wpływały na twórców i wyobraźnię czytelników. Jedne "przeterminowały się", a drugie wciąż przerażają swoją aktualnością. Nawet jeśli są dobre, to zazwyczaj nie przemawiają do człowieka XXI w. tak jak współczesne mu powieści.

Tak też jest w przypadku Wichrowych Wzgórz. Książkę, przy wszystkich jej walorach, czyta się ciężko. Akcja idzie do przodu bardzo powoli, a lektury nie ułatwia trącące myszką tłumaczenie [wiem o nowszym i mam nadzieję, że jest pod tym względem lepsze]. Przez książkę przebrnęłam z trudem.

Wichrowe wzgórza to właściwie powieść psychologiczna. Mamy do czynienia z wieloma różnorodnymi, ale niezmiennie świetnie skonstruowanymi, charakterami. Na pierwszy plan wybija się oczywiście miłość Katarzyny i Heathcliffa. To ich uczucie [a w sumie nawet sama obecność Heathcliffa] jest siłą sprawczą dla całej rodzinnej tragedii. Tutaj muszę przytoczyć tytuł recenzji. Bo to odróżnia Wichrowe Wzgórza od wielu innych podobnych powieści. Miłość tych dwojga nie jest czysta. Jest gwałtowna, toksyczna i uwydatnia wszystkie ich najgorsze cechy, a w dłuższej perspektywie rzutuje na kilka pokoleń rodzin Earnshawów, Lintonów oraz Heathcliffów. Cały związany z tym koszmar kończy się dopiero po śmierci udręczonego Heathcliffa.

Wiążę się z nim pewna ciekawa sprawa. Nie wiem jak inni czytelnicy. ale ja, przy całej jego bezduszności i wewnętrznym wręcz źle, nie przestawałam mu kibicować. Nawet, gdy dręczył innych, swoją żonę, syna czy synową, nie przestawałam życzyć mu, by kiedyś zaznał jednak szczęścia. Czy to autorka zawarła gdzieś między wierszami pragnienie współczucia dla tej udręczonej duszy, a może to moje własne skrzywienie?

Wichrowe Wzgórza to książka niezwykła, inna od wszystkich, jakie czytałam. Według mnie to jedna z tych pozycji, z którą każdy powinien się zapoznać. Polecam.

Marre

Film wciąż przede mną :)
źródło: czytatnikagi.blogspot.com