środa, 4 stycznia 2017

JA ŻYJĘ! i inne nowiny


No to urlop był niezły. I długi. I cudowny. Już z początku  A po kilku tygodniach (bo wtedy dopiero przestałam myśleć sobie podczas lektury: RECENZJA!) było jeszcze lepiej. A nawet genialnie. Ale teraz wracam. I przynoszę kilka ogłoszeń organizacyjnych.

No bo jestem jednak człowiekiem wiecznie nienasyconym, wiecznie niezadowolonym, wiecznie czegoś żałującym. I choć było mi wygodnie na tym urlopie, to tęskniłam. I... wciąż nie wiem, czy wróciłam na stałe. Możliwe, że przez miesiąc popiszę i stwierdzę: nie, to już nie dla mnie. No najwyżej. Ale dajcie mi jeszcze jedną szansę :)

Wiem, że muszę coś zmienić w samej formule bloga. Po pierwszej: tematyka. Fantastyki w moich wyborach czytelniczych jest jeszcze mniej, niż ostatnio. I nie zrezygnuję ze schematu, który sobie ostatnio wypracowałam: książka pożyczona - z biblioteczki rodziców - własna. Brakowało mi takiego porządku i świetnie się w nim odnalazłam (no dobra, zrobiłam przerwę na święta i nadchodzące ferie, bo kilka grubasków się zebrało). A więc zmieni się grupa targetowa. Poszłam bardziej w literaturę głównonurtową, ambitną, można by rzec. Ale nie bójta się, fantastyka nie zniknęła. (Ale młodzieżówki już tak).

Po drugie: koniec z kolejkami. Nie będę recenzować wszystkiego, co czytam, bo wychodzi jakaś sieczka. Rozdzielam moje LC od bloga. Na tym pierwszym znajdziecie wszystkie moje lektury z ewentualnymi linkami do recenzji. Czasem, gdy nic dłuższego nie będę planować, może pojawić się notka z kilkoma krótkimi uwagami. O kolejności będzie decydowało wyłącznie moje widzimisię (i ewentualne "terminy" w wydawnictwach ;)). Jako że teksty moje robiły się ostatnio coraz dłuższe, zmniejszę częstotliwość publikacji do 2 tygodniowo. Sobota i wtorek/środa. Pomiędzy pojawiać się będą tylko posty specjalne, jak stosiki, podsumowania itp.

Jak zwykle mam nadzieję na większą liczbę tekstów ogólnoliterackich i refleksyjnych (hakuna matata, jak cudownie to brzmi). Mogę czasem w ten sposób odnieść się do czytanej książki, zamiast pisać typową recenzję. Na razie jest to w fazie głębokich eksperymentów, czyt.: w powijakach, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba.

To by było na tyle. A nie, jeszcze jedno. Nie uwierzycie. Mam, włącznie z tym, 9 postów zapasu. Słownie: dziewięć. (Plus 3 w trakcie pisania *.*). To chyba jeszcze nie świadczy o nowoodkrytych zdolnościach do organizacji, ale i tak jestem z siebie dumna.

Na deser rozkład jazdy na kolejne dni: jeszcze dzisiaj około piątej zakosztujecie styczniowego Między nowościami. W sobotę ukaże się pierwsza część przeglądu najlepszych przeczytanych przeze mnie w tym roku książek, a w środę - część druga, na którą radzę wam filować szczególnie, bo będę pisać o pozycjach, których nie recenzowałam na blogu.


Buziaki i witajcie z powrotem!

Marre


PS. Już ogarnęłam nowy layout Bloggera. I już go nie lubię. Przecież wystarczyło tylko odświeżyć szatę starego, a nie od razu cały układ wywracać do góry nogami! Meh, smętny mój los.

PS2. Tak, fanpage też ożyje! Paskudy, które wciąż nie polajkowały, zapraszam tutaj.