czwartek, 24 sierpnia 2017

Scott Carney "Czerwony rynek" | Współczesnego niewolnictwa odsłony mniej oczywiste

Ludzka czaszka, fragment okładki Wydawnictwa Czarnego.

Czerwony rynek zaskoczył mnie. Sięgnęłam po niego głównie dlatego, że już dość długo stał na półce itd. Oczekiwałam reportażu raczej śledczego. Tymczasem Scott Carney napisał niezwykle ciekawą pozycję o mniej oczywistych przejawach współczesnego niewolnictwa i kanibalizmu, relacjach pierwszy-trzeci świat, a także odpowiedzialności etycznej lekarzy. Zapraszam.

Zanim zajmiemy się stricte treścią, warto przybliżyć sobie genezę tej książki. Stanowi niejakie zwieńczenie pracy dziennikarskiej autora - właśnie tego typu sprawy relacjonował dla indyjskich i amerykańskich gazet. Wcześniej był przedstawicielem jednego z amerykańskich uniwersytetów w Indiach. Jego życie odmieniło samobójstwo jednej ze studentek. Musiał zająć się jej ciałem, pilnować go, dokonać wszelkich formalności i towarzyszyć mu w transporcie do USA. Ujrzał wówczas stosunek tamtejszych mieszkańców do ludzkiego ciała i zrozumiał, że to tym chce się zająć w życiu. Czerwony rynek, mimo swojej brutalnej tematyki, jest więc reportażem niezwykle osobistym, zwłaszcza jeśli dodać do tego opisane w jednym z rozdziałów doświadczenia autora jako jednorazowego "szczura laboratoryjnego" w badaniach klinicznych.

Nie bójcie się jednak, mimo zaznaczonej obecności autora w reportażu, nie zdominował go swoją osobą. Nie zdominowały go również naturalistyczne opisy ani makabreska. Bo ich w ogóle nie ma. Przy takim a nie innym temacie można było się obawiać, że Carney zbyt rozmiłuje się w przedstawianiu różnych okropności, lecz nie. Widać, że bardzo mu zależało na przedstawieniu rzetelnych faktów, a nie szokowaniu czytelnika. I mu się udało.

Akcja większości opisywanych wydarzeń rozgrywa się w Indiach. Tylko czasem autor przenosi nas do USA, Hiszpanii, Chin czy na Maltę. Bo to Indie, z ich kolonialną przeszłością, olbrzymim przyrostem naturalnym i kontrastami społecznymi, skupiają wszystkie prezentowane problemy jak w soczewce. Jakie to problemy? W kolejnych rozdziałach czytamy o nielegalnym handlu szkieletami, narządami, komórkami jajowymi, krwią, włosami (!), porywaniem dzieci do zagranicznych adopcji, surogacji oraz badaniach klinicznych na ludziach. Autor określa je wspólnym terminem czerwonego handlu. To czynności o charakterze teoretycznie altruistycznym czy nawet charytatywnym, ale których szczytna idea za sprawą połączenia z zarobkiem zostaje całkowicie wypaczona i często prowadzi do nadużyć. Scott Carney wielokrotnie udowadnia, że tam, gdzie w grę wchodzą pieniądze, wszelkie inne pobudki schodzą na dalszy plan.

Kiedy mówimy o współczesnym niewolnictwie, myślimy o mieszkańcach Chin czy Bangladeszu pracujących w fabrykach za nędzne grosze (polecam Życie na miarę Marka Rabija). O dzieciach żebrzących na ulicach wielkich miast. O kobietach z Europy Wschodniej szukających pracy na Zachodzie, a wykorzystywanych przez mających im pomóc ludzi i zmuszanych do prostytucji. Scott Carney przekonuje nas, że niewolnictwem jest każda sytuacja, gdy uznajemy ciało człowieka lub jego część wyłącznie za towar.

Ważna jest również rola, w jakiej ukazani są w książce przedstawiciele środowiska medycznego. Nawet jeśli nie zyskują oni w sposób wymierny na opisanych patologiach, to są one im zwyczajnie na rękę. I nie mówimy wyłącznie o Hindusach, ale również Amerykanach. Czerwony rynek stanowi tym samym przyczynek do dyskusji nad mniej oczywistymi zagadnieniami etycznymi. Tym bardziej, że sam autor, powołując się na różnych naukowców, również nie stroni od tego typu dywagacji. Pokazuje, jak czerwony rynek ilustruje całość stosunków pomiędzy pierwszym a trzecim światem. Ponadto wszystkie sytuacje dość mocno osadza w odpowiednich kontekstach kulturowych i historycznych.

Muszę się jednak przyczepić do samej struktury reportażu. Na wstępie otrzymujemy coś na kształt streszczenia problemowego całości i... ono nijak nie pasuje. Po odpowiednim przeredagowaniu mogłoby się ono nadać na podsumowanie, ale na początku do niczego się nie przydaje. Co więcej: sprawia, że niektóre charakterystyczne stwierdzenia powtarzają się kilkukrotnie, zamieniając tym samym świeżość we wtórność. Sam układ rozdziałów również wydaje się średnio trafiony. Rozdział o komórkach macierzystych oraz związanym z nimi zagadnieniem potencjalnej nieśmiertelności ma dość podsumowujący charakter i pasowałby jako ostatni. Tymczasem jest przedostatni, a po nim następuje ten o... handlu włosami. Który to wydaje się najbłahszym ze wszystkich poruszanych w książce problemów.

Mimo to Czerwony rynek jest po prostu świetnym reportażem. Scott Carney, pisząc o tematach "nie najważniejszych", porusza kwestie uniwersalne. Sprawnie łączy opisywanie wydarzeń z refleksjami natury ogólnej. Jeśli, jak mnie, interesują Was tematy różnic społecznych, postkolonializmu i bioetyki - to książka dla Was. Polecam.


Marre


Autor: Scott Carney
Tytuł: "Czerwony rynek. Na tropie handlarzy organów, złodziei kości, producentów krwi i porywaczy dzieci"
Oryg. tytuł: "The Red Market: On the Trail of the World's Organ Brokers, Bone Thieves, Blood Farmers, and Child Traffickers"
Seria wydawnicza: Reportaż
Wydanie: Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2014
Tłumaczenie: Janusz Ochab
Stron: 229
Rok I wydania: 2011 (PL - 2014)
Gatunek: reportaż
Werdykt: polecam