sobota, 22 marca 2014

[18] Roderick Gordon + Brian Williams - TUNELE

Autorzy: Roderick Gordon + Brian Williams
Tytuł: "Tunele"
Oryg. tytuł: "Tunnels"
#1 serii "Tunele"
Wydawnictwo: Wilga
Tłumaczenie: Janusz Ochab
I wydanie: 2005 (PL - 2008)
Stron: 495
Gatunek: dla młodzieży, fantasy
Ocena: 5,5/10







Pan Burrows jest archeologiem. Jego syn również odziedziczył wielką miłość do kopania w ziemi. Nie wie, jak taka pasja może być niebezpieczna, dopóki ojciec nie znika pewnej nocy. Wkrótce chłopiec odkrywa w piwnicy ukryty tunel i wraz z przyjacielem Chesterem rusza w ciemności podziemnego świata. Wkrótce odkryje nie tylko, co ukrywa się pod współczesnym Londynem, ale także znajdzie klucz do własnej przeszłości.

Do "Tuneli" usiadłam z dużą ciekawością. Pomysł jest naprawdę niebanalny i wykorzystany w odpowiedni sposób mógł stać się wielkim przebojem. Tu tego odpowiedniego wykorzystania nieco zabrakło.

Przede wszystkim należy pamiętać, że jest to książka dla młodszej młodzieży. Tymczasem już od pierwszych stron starszego czytelnika przeraża wszechogarniająca patologia rodziny i środowiska Willa. Ojciec, z zawodu archeolog, a tak naprawdę wielki życiowy nieudacznik. Matka, nieruszająca się na krok od telewizora. Młodsza siostra, która zajmuje się w tym domu wszystkim: sprząta, gotuje, opłaca rachunki. Nie wspomnę już o ciotce Jean... I od początku to wszystko wydaje się takie przejaskrawione, przesadzone. Rozumiem, że prawdopodobnie autorzy chcieli ukazać tu przeciętną familię, razem z jej zaletami i wadami, ale w tym drugim przesadzili. Nieustanne kłótnie, brak kasy i miłości przerażały mnie. Trochę to wszystko nie pasuje do powieści w teorii przeznaczonej dla dziesięciolatków (w praktyce wiemy jak to wygląda, ale pozory muszą być).

Często przyrównuję książki dla młodszej młodzieży do dzieł Ricka Riordana (recenzja "Czerwonej Piramidy" tutaj). On jako jeden z nielicznych autorów rodzaju męskiego zwraca uwagę na kwestię uczuć nastolatków. W "Tunelach" właśnie tego mi zabrakło. Will prawie w ogóle nie przeżywał odkrycia, że rodzina, w której się wychował, nie jest jego prawdziwą. W dodatku scena, w której zostawił Chestera... a potem wcale o tym nie myślał! A to jego najlepszy przyjaciel! Ja bym zrobiła, że to Cal go zostawił, a Will nie mógł mu tego wybaczyć... Byłoby po prostu ciekawiej!

Jeszcze ta pierwsza część powieści... Dawno się tak nie wynudziłam. Tam się nic nie działo! Ogólnie cała książka jest dość mocno przegadana. I dlaczego wszyscy chronią tak tych problematycznych chłopców? Rozumiem, że w prawie każdej tego typu powieści dorośli tak robią, ale zazwyczaj mają dobry powód. I to zero konsekwencji.

Ogółem książka nie była zła. Po przebrnięciu przez część zatytułowaną "Zdobywcy Podziemnego Świata" dalsza lektura zajęła mi dwa dni. Tylko popełniono w niej niemal wszystkie te błędy, jakie można popełnić w literaturze dziecięco-młodzieżowej. Ocena 5,5/10 jest nieco na zachętę: widać, że historia ta ma potencjał i coś czuję, że w następnych tomach zostanie on wykorzystany.

Polecam,

Marre