środa, 16 kwietnia 2014

[29] Cassandra Clare - MIASTO KOŚCI

Przeczytane w formie ebooka (informacje dotyczą I polskiego wydania papierowego):
Autor: Cassandra Clare
Tytuł: "Dary Anioła: Miasto Kości"
Oryg. tytuł: "The Mortal Instruments: City of Bones"
#1 część na 6
Wydawnictwo: MAG
Tłumaczenie: Anna Reszka
Stron: 508
I wydanie: 2007 (PL - 2009)
Gatunek: dla młodzieży, fantasy
Ocena: 6/10






Clary Fray jest normalną nastolatką. Jednak do czasu. Kiedy w klubie "Pandemonium" spotyka grupę nastolatków walczących z dziwnym chłopakiem, jej życie wywraca się do góry nogami. Następnego dnia pod jej nieobecność jej matka ginie, a ojczym nie chce odpowiadać na żadne pytania. Okazuje się, że dziwne nastolatki należą organizacji Clave, zrzeszającej Nocnych Łowców, którzy walczą z wrogimi Podziemnymi - wampirami, wilkołakami, demonami. A ona nie powinna była ich nigdy zobaczyć. Wkrótce dziewczyna dowiaduje się prawdy o sobie i swoim pochodzeniu.

O serii "Dary Anioła" słyszałam bardzo dużo. Moje koleżanki zachwycały się, a ja? Ja jak zwykle mam mieszane uczucia, a jakżeby inaczej.

rpg.sztab.com
Przede wszystkim mówiono mi mnóstwie magicznych stworzeń. No z tym mnóstwem to chyba była "drobna" przesada. Spotkaliśmy wampiry, wilkołaki, czarowników i bliżej nieskonkretyzowane demony. Aha i wyklętych, którzy kojarzyli mi się trochę z zombie. Dla fanki Sapkowskiego to jednak stanowczo za mało. Ogólnie brakowało mi właśnie tych paranormalnych szczegółów. Ciekawiło mnie, czy Podziemni mają jakiś bardziej skonkretyzowany, jak sama ich nazwa wskazuje, podziemny świat, i jak żyje się w Idris. Natomiast o niczym takim nie wspomniano. To samo dotyczyło nauki na Nocnego Łowcę. Teraz czuję po prostu niedosyt i mam nadzieję, że w następnych częściach pani Clare nadrobi te zaległości.

Podobała mi się natomiast główna bohaterka. Była żywsza od takiej przeciętnej, choć podejmowała takie same decyzje, co przeciętna. Ale w sumie to młodzieżówka: każda stara się przekazywać podobne wzorce i wartości, więc nie należy przyczepiać się do założeń gatunku. Jace z początku mnie denerwował, ale potem się przyzwyczaiłam. Pokochałam natomiast Simona: taki nieporadny, a jednocześnie taki kochany! Pod koniec moją sympatię zyskał również Luke, który został chyba właśnie w takim celu wykreowany. Lecz i tak najlepszy był Magnus (o którym przy okazji pierwszej wersji recenzji zapomniałam). Nie wiem, co on ma w sobie takiego, ale mam nadzieję, że pojawi się jeszcze w następnych tomach!

Jednym ze słabszych wątków jest natomiast wątek Valentine'a. Nie lubię bohaterów złych do szpiku kości, którzy zawsze będą knuli jakieś intrygi itd. Inną sprawą jest też usprawiedliwianie czarnych bohaterów, o czym możecie przeczytać w poprzedniej recenzji. Ale jak już intryga, to świetna: w finałowej scenie sama się pogubiłam. O ile od początku prawie wiedziałam, że ojcem Clary okaże się..., to potem nie byłam pewna już niczego. Uwielbiam to uczucie i przez ostatnie kilkadziesiąt stron naprawdę nie mogłam się oderwać.

Język był prosty, chwilami zbyt prosty. Książka nie powala, ale czyta się szybko i przyjemnie. Polecam fanom gatunku.

Marre

PS. Starałam się nie upiększać książki i jednocześnie wyzbyć się trochę sarkazmu, więc może Electra głowy mi nie urwie.

PS2. Jak oceniacie ekranizację?

stopklatka.pl


Książka bierze udział w wyzwaniach: