czwartek, 22 maja 2014

[42] Carolyn Jess-Cooke - ZAWSZE PRZY MNIE STÓJ - na dobre i na złe...

Autor: Carolyn Jess-Cooke
Tytuł: "Zawsze przy mnie stój"
Oryg. tytuł: "The Guardian Angel's Journal"
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: "Małgorzata Kafel"
Stron: 310
I wydanie: 2011 [PL - 2011]
Gatunek: fantasy
Ocena: 9/10










Po śmierci wszyscy, którzy za życia nie wyróżnili się niczym bardzo dobrym ani bardzo złym, zostają czyimś aniołem stróżem. Tak jest i z Margot. Tyle że ona jako Ruth ma za zadanie strzec samej siebie. Ponownie musi przejść przez wszystkie rodziny zastępcze, dom dziecka, małżeństwo, rozwód i nie tylko. Ma za zadanie kierować się czterema zasadami: obserwuj, chroń, rejestruj, kochaj. Jednak jak można bezczynnie patrzeć, gdy życie własne i bliskich chyli się ku upadkowi, a można było temu zapobiec... Czy Margot/Ruth poświęci swoją nieśmiertelną duszę na rzecz szczęścia swojej rodziny?

Może pamiętacie, jak przy okazji Red Rising pisałam o swoim szoku, gdy odkryłam, że zakupiona przeze mnie książka okazała się kolejną młodzieżówką. No to było dokładnie na odwrót. Wymieniając się, sądziłam, że to młodzieżówka. A potem z radością odkryłam, że właśnie nie!

Pokochałam tę książkę praktycznie od drugiego zdania:
Gdy tylko przybyłam w zaświaty, Nandita powiedziała mi o tym bez żadnych wstępów, bez luźnej pogawędki przełamującej pierwsze lody. Znacie te rozmowy z dentystą, który przed wyrwaniem zęba pyta o wasze plany bożonarodzeniowe? Ni więc możecie mi wierzyć, nic takiego tu nie miało miejsca.

Rozpoczynając drugą stronę, krzyknęłam na głos: Uwielbiam tę książkę! Świadkowie potwierdzą... Uwielbiam jednocześnie prosty i piękny język autorki. Próbkę macie powyżej, ale bywają sto razy lepsze fragmenty.

Wyobrażenia pani Cooke na temat życia po śmierci po prostu mnie zachwyciły. To piękne w swej prostocie! Chociaż, niestety, czytałam już kilka książek z aniołami w tle, to ta jest absolutnie inna. Bardzo wyważona i nie wiem nawet czy powinno się ją zaliczyć do fantastyki...

wydanie oryginalne. ja wolę to polskie :)
Autorka stworzyła bardzo niebanalne postacie. Wystarczy spojrzeć na Margot: jest tak realistyczna, że aż wkurza! (Od teraz dla rozróżnienia będę pisała Margot i Margot-Ruth :)) Pokochałam też innych bohaterów, chociaż ze względów objętościowych nie pozwolono mi się z nimi dłużej zapoznać...

W książce poruszono wiele ważnych kwestii, które znacząco wpłynęły na życie Margot. Jest to sieroctwo, przechodzenie z domu do domu, sierociniec, wreszcie szczęśliwy dom, śmierć przybranej matki, niechciana ciąża, utrata dziecka, przeprowadzka do Nowego Jorku, narkotyki, małżeństwo, depresja poporodowa, rozwód, alkohol, problemy z synem, który w końcu zostaje oskarżony o morderstwo... Ktoś mógłby powiedzieć, że to przesada, że to za dużo. Ja potraktowałam to jako historię o tym, jak nieszczęśliwe dzieciństwo może zniszczyć człowiekowi życie. Każde negatywne wydarzenie ma swoją przyczynę w poprzednim (problemy z synem z powodu alkoholu, problemy z alkoholem z powodu depresji poporodowej itp.). No i na tę przesadę nie ma jakoś miejsca. Ani przez moment nie czułam, że główna bohaterka "ma przerąbane", "ma pecha". (<-- nie lubię czegoś takiego) Wszystko jest naturalne oraz wyważone.

Książkę czyta się niezwykle szybko. Skończyłam ją w jeden dzień, co stanowi mój rekord dla pełnowymiarowej powieści. Historia idzie do przodu gładko. Polecam absolutnie wszystkim! Nie zrażajcie się gatunkiem, bo tego chwilami w ogóle nie czuje się w czytaniu!

Marre




Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam fantastykę
Historia z trupem
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 47+2=49cm