wtorek, 12 maja 2015

[125] Jakub Ćwiek - KŁAMCA. PAPIEŻ SZTUK | Loki ma już 10 lat!

Autor: Jakub Ćwiek
Tytuł: "Kłamca. Papież sztuk"
Seria: "Kłamca" [tom 2.6]
Wydawnictwo: SQN
Ilustracje: Iwo Strzelecki, Marta Stefaniak, Magda Babińska
Stron: 301
I wydanie: 2015
Gatunek: urban fantasy
Ocena: 8/10









Nie pisałam jeszcze na blogu o Kłamcy i uważam to za wielkie niedopatrzenie. Po poprzednie tomy oraz inną powieść Jakuba Ćwieka, Dreszcz, sięgnęłam podczas mojej przerwy w recenzjach, więc jest to swoisty debiut tego autora na Między sklejonymi kartkami i bardzo się cieszę, że trafiło na tę książkę, bo choć jego twórczość bardzo ją lubię, to nie można nazwać jej pozbawioną wad, a Papież sztuk jest naprawdę dobry!

To już kolejne uzupełnienie serii po finalnym Kill'em all. Machinomachia [czyli tom 2,5] nie zachwyciła mnie jakoś specjalnie. Dwa krótsze opowiadania były fajne, ale mało wnoszące, a właściwa Machinomachia tylko niezła. Dlatego nieco obawiałam się Papieża sztuk [ale też cholernie nie mogłam doczekać!]. Tym razem mamy do czynienia z pełnometrażową powieści/naprawdę długim opowiadaniem.

Loki - nordycki bóg na usługach aniołów - ze znanych tylko sobie powodów sprzedaje sekrety skrzydlatych scenarzystom filmowym. Powstały serial Bóg pośród nas odnosi niebywały sukces, a odtwórca roli głównego bohatera, Dezyderiusza Crane'a [syna Lokiego i Thora, nie wdawajmy lepiej się w szczegóły] staje się... bogiem. I to nie byle jakim, bo bóstwem popkultury. Loki musi znaleźć sposób na pozbycie się niechcianego syna, zanim zorientują się jego przełożeni. Tymczasem Crane zdobywa niezwykłe moce i staje się coraz trudniejszy do złapania.

Co tu dużo mówić? Ćwiek jest w naprawdę dobrej formie: dowcip sieje się gęsto, pomysły są naprawdę porąbane, a akcja pędzi do przodu. Do tego autor nieustannie bawi się koncepcją: a tu komiks, a tu ciut z filmu, a tam bajka dla dzieci [bardzo chora bajka], a jeszcze może zabawa interaktywnością, a wszystko okraszona kpiną z "poważnej" narracji. A we wszystko wplecione mnóstwo inspiracji popkulturą i ciekawych nawiązań do niej. Czuć, że Ćwiek miał straszną frajdę, pisząc to, a jednocześnie dał czytelnikowi dobrą jakość. U tego autora nie zawsze podobały mi się rozwiązania fabularne, ale tutaj naprawdę czuję się usatysfakcjonowana.

Do książki dołączono dodatek o bardzo wdzięcznym tytule: Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o Lokim... ale nie chce się wam ruszyć tyłka na spotkanie autorskie. To wyjaśnia po prostu wszystko. W środku znajdziemy mnóstwo przezabawnych anegdotek [kurde, teraz chcę przeczytać Zbieracza Burz Kossakowskiej], które są idealnym podsumowaniem tych 10 lat z Lokim.

Mogłam pisać jeszcze o postaciach [które oczywiście są obłędne], ale po co? Według mnie, powyższy akapit naprawdę wystarczył do oceny tej pozycji. Nie jest literatura wybitna ani ambitna - taka po prostu. Ale wciąż czuję niedosyt Kłamcy. I chyba nigdy się to nie skończy. Polecam. Nie trzeba zachowywać kolejności, ale mimo wszystko radzę czytać według dat wydania.

Marre

PS. Ale jak mogło zabraknąć Jenny!