wtorek, 8 lipca 2014

[57] Życie na tle KATEDRY W BARCELONIE

Autor: Ildefonso Falcones
Tytuł: "Katedra w Barcelonie"
Oryg. tytuł: "La Catedral del Mar"
Wydawnictwo: Albratros
Tłumaczenie: Magdalena Płachta
Stron: 590
I wydanie: 2006 (PL - 2007)
Gatunek: powieść historyczna
Ocena: 5/10








I połowa XIV w. Barcelona. Arnau Estanyol jest synem zbiegłego chłopa pańszczyźnianego. Stopniowo staje się ze służącego, tragarzem, bankierem, konsulem morskim, a w końcu więźniem inkwizycji. Z jego losami splatają losy kościoła Santa Maria del Mar, budowanego rękami mieszkańców biednej dzielnicy Ribera.

Zacznę od tego, że książka jest przyjemna. Ot tak, po prostu przyjemna. Idealna na wakacje i tam też ją czytałam. Czyta się szybko i, powtórzę to jeszcze raz, przyjemnie. Ale wątpię, żeby wniosła coś do mojego życia.

Jak już napisałam, przed oczami przewija nam się całe życie głównego bohatera. I to mnie zmyliło. Oczekiwałam czegoś w stylu "Cienia Wiatru" w końcu: niemal całe życie, Barcelona, historia, "magiczna sceneria", miłość itd. itd. No i po raz kolejny zostałam ofiarą reklamy i książka również.

Historie życia zawsze czyta się dobrze i tu też tak było. Gorzej było z tymi miłościami i przyjaźniami. Główny bohater był tak nudny i bierny, że egh. Mój ostateczny wniosek: wszystko, co w życiu osiągnął (również to życie), zawdzięczał szczęściu i innym. Kojarzył mi się z tytułowym bohaterem "Egipcjanina Sinuhe", której to książki nie zdzierżyłam. W obu przypadkach główną postacią rządzi fabuła i w zasadzie za dużo o nich nie wiemy.

Jestem wdzięczna autorowi za sporą, acz lekkostrawną dawkę historii Barcelony. Pisarz spełnił doskonale tę główną misję powieści historycznej. Nie uraczyłam jednak wspomnianej "magicznej scenerii Barcelony". Może dlatego, że ówczesna Barcelona wcale nie była taka magiczna?

Największym potknięciem autora jest chyba wątek wiary. Z jednej strony Arnau jest bardzo religijny, ale nie modli się specjalnie do Boga, tylko Najświętszej Marii Panny. Przegięcie? Rozumiem, że można ukochać akurat ją, ale opisana na początku wrogość jego dziadka wobec "Boga możnych" połączona z miłością do Maryi jest conajmniej dziwna. Szczególnie, że to średniowiecze, a chłopiec uczy się modlić i zaczyna chodzić do kościoła dopiero w wieku chyba siedmiu lat. Większość bogatszych bohaterów jest "religijnymi pozerami". Halo! To samo tyczy się wątku inkwizycji. W "Od autora" tłumaczy swoje źródła, ale źródłami dotyczącymi inkwizycji są dzienniki jednego fanatycznego inkwizytora i "pamięć o jej okrucieństwie". Taa...

Jak wspomniałam na początku, książka jest przyjemna, ale razi w wielu momentach. To dobre czytadło na urlop, gdy, grzejąc się w słońcu, nie trzeba za dużo myśleć.

Marre


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam opasłe tomiska
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 88,5+3,5=92cm