Tytuł: "Chcę żyć. Dziennik radzieckiej uczennicy 1932-37"
Oryg. tytuł: "Il Diario di Nina"
Wydawnictwo: Świat Książki
Tłumaczenie: Ewa Niepokólczycka
Stron: 174/365
I wydanie: 2004 (PL - 2006)
Gatunek: pamiętnik
Ocena: 3/10
Gdy w 1932 roku zaczęła prowadzić dziennik, miała czternaście lat. Ostatnich wpisów dokonała jako osiemnastolatka, w 1937 roku. Była jedną z tysięcy zwyczajnych dziewcząt: ani wybitnie utalentowaną, ani piękną. Dręczyły ją rozterki dojrzewania, podobali się chłopcy, obserwowała rówieśników i dorosłych wokół siebie, uczyła się życia, które wydawało się jej całkiem normalne. A przecież takie nie było! Nina dorastała w Moskwie w latach trzydziestych XX wieku. W czasie, gdy najścia na mieszkania, indoktrynacja w szkołach, zakładach pracy i gazetach nasilały się, a Stalin dokonywał ostatecznych czystek. Dziennik, odnaleziony w archiwach NKWD, jest wstrząsającym dokumentem codzienności w państwie totalitarnym.
Jestem zła. Na siebie i na tę książkę. Na siebie, bo jej nie dokończyłam. Na książkę, bo mi to uniemożliwiła.
Po opisie na okładce spodziewałam się "zadziwiająco dojrzałych" komentarzy rzeczywistości, w jakiej przyszło jej żyć. A niczego takiego de facto tutaj nie znalazłam. Dziewczyn(k)a po prostu zauważa, co się wokół niej dzieje i czuje złość, gdy jej ojciec nie może mieszkać razem z nimi. No i wie, że to wina Stalina i rewolucji, dlatego ma ochotę go zabić. Ale dojrzałe... Te właśnie fragmenty podkreślili śledczy po konfiskacie pamiętnika, ale nie tylko. Większość zaznaczonych miejsc, to miejsca, gdzie Nina pisze o tym, że... chce się zabić. Jest ich naprawdę sporo i to kolejny spory minus.
Ale największym jest główna zawartość pamiętnika, czyli... rozterki miłosne. Dziewczyn(k)a przeżywa wszystkie swoje zauroczenia niemal podręcznikowo, tyle, że nic w związku z tym nie robi! Zazwyczaj takie rzeczy w pamiętnikach są ciekawe, bo mniej sztampowe niż w powieściach. Ale tutaj uniemożliwiło mi to kontynuowanie lektury.
Zaczynając czytać tę książkę, myślałam sobie: jeśli będzie kiepska, to przynajmniej dowiem się, za co potrafiono aresztować człowieka w czasach terroru Stalina. Teraz wiem: za infantylne, głupie wyrzuty wobec władz.
Prawdopodobnie, gdybym czytała ten pamiętnik w bardziej sprzyjających warunkach pogodowych (czytaj: gorąco mi!), to doczytałabym ją spokojnie do końca i wystawiła może nawet lekko wyższą ocenę. Ale w upały nie mam ochoty czytać o rozterkach emocjonalnych nastolatki sprzed ponad pół wieku. Ta lektura nie wniesie też nic na pewno w życie czytelników interesujących się tym okresem. Nie polecam, chyba że ktoś bardzo lubi pamiętniki.
Marre