niedziela, 24 lipca 2016

Ian Tregillis - MECHANICZNY | Zegarmistrzowie kłamią

Po prawej grafika z oryginalnej okładki. Mimo wszystko wolę polską szatę graficzną. Nawet z podwójnym "y" na stronie tytułowej. (źródło: io9.gizmodo.com)

Kiedyś zdarzyło mi się zrecenzować sam pierwszy rozdział powieści. I żeby było jasne, nie miałam problemu z pisaniem o nim, ale czytaniem go. Gdyż zwyczajnie napisano/przetłumaczono go tak, żeby czytelnika odrzucić, i do tego doprawiono całą masą bzdur. Co zabawne to również był steampunk i również miał w tytule coś "mechanicznego". (Smakowite szczegóły tutaj). Nic więc dziwnego, że brnąc przez początek "Mechanicznego", nie mogłam się pozbyć tak okropnych skojarzeń. Na szczęście później było już tylko lepiej. Znacznie lepiej.

czwartek, 21 lipca 2016

Jane Austen - ROZWAŻNA I ROMANTYCZNA | Grunt to właściwe podejście do lektury

Kadr po prawej z ekranizacji z 1995 roku. Nie mogę doczekać się seansu^^
źródło: rosiepowell2000.typepad.com

Zauważyłam, że "Rozważna i romantyczna" to chyba najbardziej krytykowana powieść Jane Austen. Jednak mnie ona w ogóle nie zawiodła i prawdę mówiąc nie rozumiem połowy argumentów "na nie". Bo przeczytawszy "Dumę i uprzedzenie" (recenzja tutaj), wiedziałam, czego się po tej książce spodziewać. I nie zawiodłam się.

wtorek, 19 lipca 2016

Maja Lunde - HISTORIA PSZCZÓŁ | Co z tą wiatropylnością albo czemu zawiodła mnie wcale niezła książka

Ta grafika po prawej jest ge-nial-na. W ogóle okładka jest świetna. Wyrzuciłabym jedynie to określenie "powieść", bo mnie niezmiennie wkurza.

Tyle razy powtarzam sobie, żeby nie kupować książek, na punkcie których w Internecie panuje szał, bo zbyt często zostaję ukarana za łatwowierność. Ale trzymanie się tego postanowienia wychodzi mi raczej średnio. Tak też było z "Historią pszczół". I ona również mnie zawiodła. Choć raczej w nietypowy sposób.

niedziela, 17 lipca 2016

David Mitchell - WIDMOPIS | "Akt wspominania jest aktem widmopisania".


Lubię Davida Mitchella. Jest coś w jego prozie, co mnie absolutnie do siebie przekonuje (chociaż wciąż nie zdiagnozowałam owego "czegoś"). "Widmopis" to jego debiutancka powieść. Zaczęłam ją czytać w marcu zeszłego roku, ale zepsuł mi się czytnik i jakoś do lektury nie wróciłam. Przekonała mnie do tego dopiero jego najnowsza (i najlepsza z dotąd przeze mnie przeczytanych) książka, czyli "Czasomierze" (recenzja tutaj, ale ostrzegam: długa). Więc kupiłam. I zaczęłam od początku. I nie żałuję.

czwartek, 14 lipca 2016

Tomasz Węcki - WTAJEMNICZENIE | Przyjemne urban fantasy o nieprzyjemnych rzeczach


"Wtajemniczenie" to debiutancka (mikro)powieść Tomasza Węckiego znanego z bloga Spisek Pisarzy. Książkę za darmo ściągnięcie w dowolnym formacie tutaj lub kupicie wersję papierową. Prawdę mówiąc bałam się tej lektury, bo choć ufałam Tomkowi, to jednak "Wtajemniczenie" nie przeszło tradycyjnej ścieżki wydawniczej (pozdrawiam przy okazji wszystkich "walczących", więcej tu). Dodatkowo zmartwiła mnie literówka w blurbie... ale to chyba jedyna w całej książce. Na szczęście.

wtorek, 12 lipca 2016

Kōbō Abe - KOBIETA Z WYDM | Broniąc się przed piaskiem

kadr po prawej: 1001plus.blogspot.com
Przez chwilę zastanawiałam się, czy recenzować tę książkę, bo ciężko mi o niej powiedzieć coś więcej niż "dziwna, ale dobra". Jednak stwierdziłam, że jeśli opublikowanie recenzji oznacza, że ktoś po "Kobietę z wydm" sięgnie, to chętnie się nieco pogimnastykuję. Bo to pozycja naprawdę warta uwagi.

niedziela, 10 lipca 2016

Eric-Emmanuel Schmitt - HISTORIE MIŁOSNE | Jak nie pisać o miłości


Dotąd Erica-Emmanuela Schmitta czytałam tylko raz. Był to oczywiście "Oskar i pani Róźa", moja lektura i naprawdę genialna pozycja. Później niby widziałam w bibliotece sporo jego książek, ale jakoś nie wypożyczyłam żadnej. Kiedy już zdecydowałam się to zrobić, nie wiedziałam, co wybrać. Skończyło się na "Historiach miłosnych", bo 1) uwielbiam opowiadania, 2) opowiadania najlepiej obrazują umiejętności pisarza, 3) lubię, gdy autorzy tzw. literatury ambitnej piszą o miłości. Tylko, że pomyliłam się w kwestii ostatniej. Proza Erica-Emmanuela Schmitta nie jest ambitna. Choćby nie wiem, jak się starał.

piątek, 8 lipca 2016

Anne Tyler - NA SZPULCE NIEBIESKIEJ NICI | "Każda rodzina myśli, że jest wyjątkowa".

zdjęcie po prawej: theconversation.com


Po "Na szpulce niebieskiej nici" nie sięgnęłabym pewnie gdyby nie okładka (niech utopią się ci, którzy twierdzą, że nie jest ona ważna) oraz informacja o nominacji do nagrody Bookera. Bo sam opis... nie powala. Nie zapowiada niczego niezwykłego. Bo i nie jest to książka niezwykła. Jej siła tkwi w zwyczajności.

środa, 6 lipca 2016

Jürgen Thorwald - STULECIE CHIRURGÓW | Wielkie zmiany małych ludzi

grafika po prawej: biusante.parisdescartes.fr


We wstępie tradycyjne czepianko, czyli tym razem wyrażenie żalu, że w nowym, jakże pięknym, wydaniu książki Thorwalda tak skrzętnie ukryto wzmiankę o tym, iż książka powstała na podstawie notatek dziadka autora, H. St. Hartmanna. (Zresztą w starszym nie było chyba lepiej). Trochę tak głupio, bo gdyby nie dziadek, książki tej by nie było. To on podróżował po Europie i Stanach, zbierając skrzętnie informacje oraz opowieści świadków przełomowych dla medycyny wydarzeń. Z drugiej strony to jego wnuk nadał całej opowieści tę magiczną formę. Wspólnie stworzyli coś fantastycznego, a wyróżniono tylko jednego. Ups.

poniedziałek, 4 lipca 2016

MIĘDZY KADRAMI - czerwiec 2016


Myślałam, że nie skończę tego posta. Ale skończyłam! I żyję! Nawet redakcja była! Gdy będę robiła przegląd lipcowy, to chyba będę musiała pominąć niektóre filmy, bo inaczej się nie da. Wyjątkowo dużo zeszłorocznych premier wpadło, kanały filmowe chyba mnie zbytnio rozpieszczają. Smacznego!

niedziela, 3 lipca 2016

STOSIK czerwcowy


Uczę się na błędach i wracam to stosików comiesięcznych, bo te rzadsze stają się przerażające. Sądziłam, że nie pojawi się tu zbyt wiele książek, ale moje zbiory pozytywnie mnie zaskoczyły.

sobota, 2 lipca 2016

CZERWIEC 2016 - podsumowanie


Ten miesiąc był naprawdę udany. Pod każdym względem. Choć nic na to nie wskazywało. Początek miesiąca pod względem czytania miałam tragiczny, dopiero po wystawieniu ocen ruszyłam z kopyta i jakimś cudem przekroczyłam te 4000 stron (a naprawdę nic na to nie wskazywało). Same książki też okazały się bardzo dobre. Z naciskiem na bardzo dobre. Nie ma niczego naprawdę wybitnego, ale i słabsze rzeczy tylko dwie się pojawiły. Aż tak dziwne, że ukochany "Widmopis" znalazł na trzecim od końca miejscu.