piątek, 3 kwietnia 2015

[112] ZABÓJCZY KSIĘŻYC zabójczo przeciętny

Autor: N. K. Jemisin
Tytuł: "Zabójczy księżyc"
Oryg. tytuł: "The Killing Moon"
Seria: "Sen o krwi" [tom 1]
Wydawnictwo: Akurat
Tłumaczenie: Maciejka Mazan
Stron: 431
I wydanie: 2012 (PL - 2014)
Gatunek: fantasy
Ocena: 4,5/10







W pustynnym mieście-państwie Gujaareh jedynym prawem jest spokój. Porządek utrzymują kapłani bogini snu, zwani zbieraczami – zbierają sny obywateli, leczą chorych i rannych, prowadzą śniących w życie wieczne… Nie zważając na to, czy śniący się na to zgadza. Kiedy Ehiru – najsławniejszy z miejskich zbieraczy – otrzymuje zlecenie pobrania snów kobiety, przysłanej do Gujaarehu z misją dyplomatyczną, niespodziewanie dla samego siebie zostaje wciągnięty w spisek, który może doprowadzić do wybuchu niszczącej wojny.

Tak zaczyna się zakrojona na ogromną skalę opowieść o cywilizacji, imperium, wojnie, religii… i królestwie snów. Pierwsza część dwutomowego cyklu, który w zgodnej opinii kryty-ków i czytelników tchnął nowe życie w nieco już skostniały gatunek fantasy.

[źródło opisu: okładka]

Obiecywano pierwszą część cyklu, który "tchnął nowe życie w nieco już skostniały gatunek fantasy". I pod względem zgadzam się. Pomysł oryginalny, ciekawy. Tyle że pod każdym innym względem jest to książka zabójczo przeciętna i niewciągająca.

Na początku muszę zaznaczyć, że z klasycznym fantasy dałam sobie spokój już jakiś czas temu, bo po prostu opisy połowy książek brzmiały dla mnie przerażająco podobnie. Wielu się pewnie oburzy, ale to moje subiektywne, może nieco krzywdzące odczucie. I z takim właśnie podejściem rozpoczęłam lekturę.

I pod tym względem wyjątkowo się nie zawiodłam. N. K. Jemisin stworzyła ciekawy oraz spójny świat Gujaarehu i dokładnie opisała zasady działania Hetawy wraz z jej religijnym prawem. No ale mnie to nie wystarcza.

Naprawdę nie wiem, co sprawiło, że ta książka okazała się taka nijaka. Ogółem była poprawnie napisana, ale nic mnie nie porwała. Ani fabuła, ani akcja, ani bohaterowie. Intrygę autorka zawaliła prawie na samym początku, bo już w jednym z pierwszych rozdziałów dowiadujemy się, kto stał za morderstwami. Tymczasem Jemisin zdaje się o tym nie pamiętać i dalej zapętla akcję, wzbudzając wątpliwości bohaterów - tylko po co?, ja się pytam od strony czytelnika.

Zabójczy księżyc okazał się rozczarowaniem, ale na szczęście nie zabójczym. Doczytałam książkę z obowiązku i w dalszym ciągu nie wzbudziła we mnie żadnych większych emocji. Fani fantasy mogą zaryzykować, ale reszcie stanowczo odradzam.

Marre