niedziela, 25 marca 2018

O prawdopodobnie najważniejszej lekturze szkolnej | "Podróże z Herodotem" R. Kapuściński

W tle: fragment okładki autorstwa Przemka Dębowskiego.

Podróże z Herodotem to moje pierwsze spotkanie z twórczością Ryszarda Kapuścińskiego. Nieco spóźnione, ale wciąż bardzo dobre. Ale to nie samą książkę chciałam dzisiaj chwalić, tylko tego, kto zaproponował ją jako lekturę szkolną. Zapraszam na szczegóły.

Podróże z Herodotem składają się z dwóch przeplatających się ze sobą wątków. Pierwszy to zapis impresji z różnych podróży Kapuścińskiego, z naciskiem na początki jego pracy jako reportera. Drugi dotyczy książki, którą otrzymał na pierwszą z nich - Dziejów Herodota. Z czasem stały się one dla niego źródłem natchnienia, a w samym Herodocie odnalazł pierwszego reportera. Jest to więc na pewno typowa pozycja o uczuciu do książki, historii relacji z nią i o tym, jak bardzo może wpłynąć na kształt naszego życia.

Ale to raczej poboczny motyw, znajdzie się kilka ważniejszych. Jedźmy po kolei. W Podróżach z Herodotem znajdziemy wspomnienia Kapuścińskiego jako młodego (w większości przypadków) reportera, zaczynającego od skromnego marzenia, by zobaczyć, jak to jest "za granicą". Odwiedzamy kilka krajów, ale to nie ich opis jest ważny, tylko związane z nimi doświadczenia autora. Indie będą nieustanną walką z nieznajomością języka (i kraju w sumie też), a Chiny lawirowaniem w meandrach lokalnej polityki. Nie uważam, żeby były one cenne ze względu na zawartą w nich wiedzę o tych miejscach, ale ze względu informacje o dwóch konkretnych osobach-reporterach, Kapuścińskim i Herodocie.

Przechodzimy więc do meritum. O czym są Podróże z Herodotem? Kapuściński odnalazł w antycznym historyku nie tylko kolegę po piórze, ale kogoś, kto już dawno temu zrozumiał pewne prawdy o świecie. Podróżując po całym ówczesnym "cywilizowanym" świecie i zdobywając informacje z drugiej ręki o najbardziej odległych ludach, pokazywał różnorodność ludzkich kultur (Dlaczego ta pierwsza, najpierwsza w każdej kulturze istota, chcą opisać kwiat, stawia kreskę pionową, inna robi w to miejsce kółko, a jeszcze inna - dwie kreski i stożek? - s. 69) i rozmiary świata: nie jesteśmy sami (...). Mamy sąsiadów, ci z kolei mają swoich sąsiadów, a wszyscy razem zaludniamy jedną ziemię (s. 219)Opisowi (mniej lub bardziej wiarygodnemu*) najbardziej egzotycznych obyczajów, zawsze zdaje się towarzyszyć intencja podkreślenia podobieństw. Herodot mówi: patrzcie, ci Egipcjanie i my, Grecy, jesteśmy tacy różni, a jednocześnie tak dobrze ze sobą żyjemy (s. 111). Kapuściński kwituje to najlepiej w tym fragmencie:

Herodot z zapałem i zachwytem dziecka poznaje swoje światy. Jego najważniejsze odkrycie - że jest ich wiele. I że każdy jest inny. Każdy ważny. I że trzeba je poznać, bo te inne światy, inne kultury to są zwierciadła, w których przeglądamy się my i nasza kultura. Dzięki którym lepiej rozumiemy samych siebie, jako że nie możemy określić swojej tożsamości, dopóki nie skonfrontujemy jej z innymi (s. 269).
Równocześnie Herodot na każdym kroku zdaje się walczyć z wpojonym mu "grecjocentryzmem" (czy też "grekocentryzmem"), co bezpośrednio możemy przełożyć na współczesny europocentryzm. I w ten sposób wracamy do autora. Możemy śmiało uznać filozofię pisania Herodota za filozofię pisania Kapuścińskiego. Cała książka staje się wówczas autobiograficzną pozycją o reportażyście, pokazującą, że równie ważna, co typowo dziennikarska praca, jest myśl, z jaką się pisze. Że istotą reportażu nie są gołe fakty, a sposób ich prezentacji i ścieżka myślenia autora. Nie jest to refleksja wybitnie odkrywcza, ale broni się dzięki osadzeniu jej w biografiach dwóch autorów.


Prawdopodobnie najważniejsza lektura szkolna

A teraz o Podróżach z Herodotem jako o lekturze szkolnej. Byłaby to ważna pozycja już z racji poruszanego tematu i przedstawienia uczniowi reportażu oraz jego idei, ale dochodzi do tego jeszcze parę czynników. Przede wszystkim jest to pozycja niezwykle przystępna. Można po nią sięgnąć, mając naprawdę zerową wiedzę o innych krajach. Przykład: autor wspina się na minaret i od razu otrzymujemy wyjaśnienie, co to właściwie jest i jak brzmi śpiew muezina. Bardzo dobre wyjaśnienie, od razu zaznaczmy - niepodręcznikowe, zgrabnie wplecione w całość i niestanowiące clue całej sytuacji, w związku z czym nie razi czytelnika zaznajomionego z tematem.

Ale najważniejszy z tego wszystkiego jest kontekst, czyli program nauczania języka polskiego. Bo nie ukrywajmy, że, zwłaszcza w liceum, jest on ściśle europocentryczny. Nie żeby na wcześniejszych etapach edukacji był on lepszy, ale wówczas celuje on w, nieco chaotyczne, zaznajomienie z różnymi utworami, a nie przedstawienie dziejów literatury jako takiej. Żeby nie było: akceptuję tę linię, nie upieram się, że powinno to wyglądać kompletnie inaczej. Stwierdzam tylko fakt; gdy wychodzimy już poza granicę Polski, to pozostajemy w Europie. Najbardziej "egzotycznymi" lekturami, jakie napotkałam na lekcjach języka polskiego w liceum (poziom podstawowy), był Giaur - reprezentujący romantyczne pragnienie egzotyzmu dla egzotyzmu, więc nie do końca dający obiektywny wgląd w kulturę turecką - oraz Jądro ciemności - powieść antyimperialistyczna (o czym na języku polskim oczywiście ani widu, ani słychu), więc wciąż bardzo europejska. Dopiero na terenie literatury powojennej znajdziemy w podręczniku FRAGMENTY "Miłości w czasach zarazy"**.

Tymczasem nagle otrzymujemy książkę, której jednym z celów jest pokazanie nieskończoności horyzontów myślowych oraz różnorodności kultur, z których ta zachodnia jest tylko jedną i to o niekoniecznie dłuższej historii. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że Podróże z Herodotem, idąc chronologicznie, omawia się jako jedne z ostatnich. Gdy przeczytać je z otwartą głową oraz omówić w odpowiednim sposób na lekcji (wybaczcie, ale tego ostatniego raczej się nie spodziewam), to może okazać się jedną z najważniejszych lektur. Zupełnie inną od reszty, niereprezentującą najważniejszego-czegoś-w-danej-epoce-literackiej, ale przez to bardziej zapadającą w pamięć.


***

Podróże z Herodotem nie są książką wybitną ani przełomową. Nie są też nadzwyczajne pod względem artystycznym. Stanowią jednakże lekturę ciekawą i wyróżniającą się. Jeśli jakimś cudem ich nie znacie, to przeczytajcie. Nie "koniecznie", ale tak po prostu.


Marta


*taki (sic!) w kontekście biografii Kapuścińskiego

**Matko, przeglądając spis treści znowu napatoczyłam się na Grę o tron. Kiedy podręcznik chce być fajny, ale równocześnie pokazuje coś, czego wartość artystyczna skupia się wokół bycia fenomenem kulturowym. Facepalm.


EDIT. Zaczęłam konfrontować moje opinie z rzeczywistością  i chyba byłam przesadną optymistką-idealistką w temacie świadomego odbioru tej lektury. Bo to nudne jest :P


Autor: Ryszard Kapuściński
Tytuł: "Podróże z Herodotem"
Wydanie: Czytelnik, Warszawa 2013
Stron: 280
Rok I wydania: 2004