Po lekturze wspaniałego Saturna mój wybór kolejnej spośród książek Jacka Dehnela padł właśnie na Lalę, chyba najbardziej znaną jego powieść. Akurat przypadała jedenasta rocznica pierwszego wydania i opublikowano Życie Lali*, czyli zbiór zapisków głównej bohaterki. Mało która książka może się pochwalić tak nietypowym "dodatkiem" (a może to Lala powinna być nazywana dodatkiem?). Bo i nie jest to pozycja typowa.
- A co tam piszesz? - pyta babcia znad jakiegoś pisma.
- Powieść o tobie, babciu.
[...]
- I jak ci idzie?
- Fatalnie. Nic się nie klei. Bo albo muszę iść chronologicznie, a to bez sensu, bo ty nigdy nie opowiadasz chronologicznie, albo dygresjami, a wtedy nikt się nie zorientuje, o co chodzi.
- To sobie przeczyta dwa razy.
- No, pewnie jest to jakiś sposób.
Helena Karpińska, nazywana Lalą, to babcia autora. Osoba, która miała z życiu "farta", zarówno jeśli chodzi o niebezpieczeństwa omijające ją o krok, jak i o ciekawe sytuacje, które mogła wspominać przez następne kilkadziesiąt lat. I osoba obdarzona niebywałym talentem do snucia opowieści i anegdotek, powtarzanych każdemu, kto zechciał (lub miał nieszczęście) słuchać, nieskończoną liczbę razy.
Je ne regrette rien
Lala jest więc z jednej strony hołdem złożonym kobiecie, która miała istotny wpływ na wychowanie autora, oraz jej historiom. Zaczynamy od prapradziadka Brokla, po którym babcia ponoć "odziedziczyła" swoje szczęście. Dzieje rodziny to kalejdoskop barwnych krewnych, anegdotek z nimi związanych, a także większych lub mniejszych skandalików. Opowiedzianych z niebywałą swadą Lali, którą autor wspaniale oddał. Choć niewątpliwie wydarzenia ułożone są w miarę chronologicznie, to ich kolejnością rządzi raczej prawo opowieści, czyli prawo swobodnych skojarzeń. Od jednej historyjki do kolejnej prowadzi prosta, choć nie zawsze oczywista, nić. Niektóre anegdoty się powtarzają; nadaje to całości jeszcze większego autentyzmu. Czasem ważny jest kontekst, w którym przywołano dane wydarzenie, lub osoba, której zostało ono opisane. Są równocześnie zabawne i smutne, jak samo życie. Przepełnione z jednej strony nostalgią, a z drugiej opowiadane bez żalu. Je ne regrette rien. To mogłoby być motto babci Lali.
Szczerze, ale z wyczuciem
Lala nie jest jednak kompletnym zapisem życia bohaterki. Pierwsza część fabuły kończy się w zasadzie na przeprowadzce rodziny do Oliwy, następnym kilkudziesięciu latom poświęcono właściwie tylko kilka wyrywkowych fragmentów. Celem powieści nie jest bowiem wyciąganie brudów innych ludzi, zwłaszcza żyjących. Nawet matka autora pojawia się tylko gdzieś na obrzeżach opisywanych historii. Wielu rzeczy nie wiemy. Nie znamy na przykład konkretnych przyczyn rozwodu Lali z Julkiem, niektóre osoby widnieją wyłącznie jako pierwsze litery ich nazwisk. Jacek Dehnel wykazał się dużym wyczuciem, pokazując jak najwięcej, ale równocześnie nie zbyt dużo.
Pomnik ku czci Lali
Wspomniałam o pierwszej części książki. Druga rozgrywa się współcześnie, około roku 2000, i jest kluczem do zrozumienia Lali, do zrozumienia jej genezy. Babcia autora odchodzi. Nie tyle fizycznie, co psychicznie. I z tej perspektywy część historyczna staje się wyłącznie wstępem do wątku współczesnego, a cała powieść - żyjącym pomnikiem ku czci Lali oraz opowieści, które odeszły wraz z jej pamięcią. Epilog, nie ukrywajmy, jest ciężki i przepełniony swego rodzaju frustracją, ale również ciepłem i miłością wnuka do ukochanej babci.
Lala to książka, którą przede wszystkim odbiera się sercem, za pomocą uczuć. Cudowne, intymne dzieło, mające w sobie coś z reportażu, którego integralnym elementem jest autor. Oczywiście polecam.
Marre
*Które zamierzam zdobyć przy najbliższej okazji.
*Które zamierzam zdobyć przy najbliższej okazji.
Autor: Jacek Dehnel
Tytuł: "Lala"
Seria wydawnicza: ...archipelagi...
Wydanie: W.A.B., 2010
Stron: 403
Rok I wydania: 2006
Gatunek: powieść historyczna
Werdykt: polecam