Co sprawia, że sięgamy po biografie? Chcemy dowiedzieć się szczegółów życia i bliżej poznać osoby znane i lubiane. Naszych idoli, mistrzów, autorytety. Lub celebrytów. A ile znajdziecie osób, których losy chcielibyście poznać dla nich samych? No właśnie. W tym momencie na scenę wkracza odpowiedź alternatywna. Bowiem ja po biografię sięgam z innego powodu. Nie dla osób w nich przedstawionych, a dla samego ich przedstawienia. Przedstawienia osób barwnych, skomplikowanych i prawdziwych. Ich psychiki. I z takim nastawieniem sięgnęłam po Beksińskich. Nie zawiodłam się.
Zdzisław Beksiński nigdy nie uderzy swojego syna.Zdzisław Beksiński nigdy nie przytuli swojego syna.
To nie jest książka o znanym i modnym malarzu, który malował dziwne i straszne obrazy. To nie jest książka o jego mrocznym synu, który fascynował się śmiercią i tak długo próbował popełnić samobójstwo, aż mu się udało. Ani też książka o obsesjach, natręctwach, fobiach i artystycznych szałach. Ani też o karierze, pieniądzach, wystawach i krytykach. To nie jest książka o dziwnych uczuciowych związkach, fascynacji muzyką i filmem oraz nowymi technologiami. To nawet nie jest książka o ludziach, którzy pisali dużo listów.
To książka o miłości – o jej poszukiwaniu i nieumiejętności wyrażenia. I o samotności – tak wielkiej, że staje się murem, przez który nikt nie może się przebić. O tym, że czasem bardzo chcemy, ale nie wychodzi. O tym, że życie czasami przypomina śmierć, a śmierć – życie.
źródło opisu: okładka
Zamęt w głowie szperaczy
tom potem miał niezły ubaw, wypisując w listach rozmaite bzdury sprzeczne ze sobą, a nawet robiąc sobie w listach ze trzy biografie, każda inna (...) za swój święty obowiązek uważam wytworzenie zamętu w głowie szperaczy i przyczynkarzy do historii sztuki polskiej w drugiej połowie 20 w.
Najpierw należałoby wspomnieć o ogromie pracy wykonanej przez autorkę. Powyższy cytat nie wydaje się przesadzony. Problem z pisaniem tej książki nie polegał z pewnością na konieczności dopowiadania prawdy na podstawie skąpych faktów (jak w przypadku recenzowanej przeze mnie niedawno Milionerki Ewy Winnickiej - klik). Tutaj, oprócz licznych wypowiedzi znajomych bohaterów, Magdalena Grzebałkowska musiała przedrzeć się przez tony listów, dzienników (zarówno tych tradycyjnych, jak i w wersji audio). I złożyć to "w kupę". Co się jak najbardziej udało, bo otrzymujemy bardzo spójną całość, a mnogość materiału pozwoliła na głęboką analizę i przekazanie dużej ilości detali składających się na fascynujący obraz bohaterów.
I choć cytaty stanowią znaczny ułamek objętości Beksińskich, to książka nie stanowi bynajmniej ich zlepku. Nie można mieć też wątpliwości co do tego, czemu bliższa jest publikacja: publicystyce czy literaturze. Autorka bawi się środkami artystycznymi, ale równocześnie nie gubi się w nich i w prosty sposób przekazuje informacje. To samo tyczy się podziału na rozdziały: wątki mieszają się ze sobą, opisy konkretnych wydarzeń przeplatają się z tymi dotyczącymi przyzwyczajeń bohaterów, ale wciąż zachowany zostaje porządek. Grzebałkowskiej udało się nawet budować napięcie - rozdziały wprowadzające do najbardziej dramatycznych wydarzeń przesiąknięte są aurą niepokoju. Szczególnie w rozdziałach introspektywnych Tomka.
Obsesyjni, skomplikowani, prawdziwi
Kobiety do Beksińskich się nie zaliczają. Kobiety są przylepione. ~Zofia Beksińska
Będąc doktorem Jekyllem, wypluwał z siebie mister Hyde'a na obrazach.
Moja prymitywna teoria - Zdzisław wypluwał demony z siebie na obrazy. A Tomek nie. W nim to wszystko siedziało w środku. ~Tadeusz Nyczek
Nie będę tutaj pisać o tym, jacy oni byli. Gdybym potrafiła "streścić ich" w kilku zdaniach, to świadczyłoby to źle o mnie, nich lub autorce. Ale nie mogę, więc nie było tematu. Mnogość detali z życia Beksińskich pozwala odmalować ich życiorysy oraz charaktery niezwykle szczegółowo. Autorka miała o tyle łatwo, że nie musiała nikogo odbrązawiać. Po prostu ukazała prawdę, nie gloryfikując nikogo, ale i nie demonizując. A zarówno Zdzisław, jak i Tomasz byli osobowościami niezwykle skomplikowanymi i z pewnością zafascynowałyby doktora Freuda. Obu można bez problemu pokochać, jak i znienawidzić. Grzebałkowskiej udaje się jednak uciec od ich oceny i zaserwować nam bardzo rzetelny ich obraz.
Chciałam przy okazji jeszcze nawiązać do kwestii drugiej biografii Tomka Beksińskich. Wiesław Weiss, autor Portretu prawdziwego, chciał walczyć z ponoć kłamliwym obrazem tegoż bohatera zamieszczonym w książce Grzebałkowskiej, którego ukazano w ponoć bardzo negatywnym świetle. Rozpoczynając lekturę Portretu podwójnego, miałam te zastrzeżenia na uwadze. I prawdę mówiąc nie rozumiem ich ani trochę. Owszem, ciężko uznać (ale jak pisałam: nikt tu nikogo nie każe oceniać) Tomka za postać pozytywną, ale, do Jasnej Anielki!, wszystko jest kontrowersyjne zachowania mają swoją poparcie w źródłach! W tym w dziennikach! Owszem, zawsze istnieje możliwość, że autor biografii coś nieświadomie przeinaczy, źle zrozumie intencje itd. Ale wobec całej tej sytuacji uważam podejście Weissa za odrobinę niezdrowe. I dlatego, nawet z ciekawości, po jego publikację nie sięgnę. I Wam też, pośrednio, odradzam.
A wracając do książki Magdaleny Grzebałkowskiej: to chyba najlepsza biografia, jaką czytałam w życiu. Rzetelna, pełna szczegółów i pochłaniająca niczym powieść. No i to Literatura. Polecam.
Marre
PS. Recenzja dużo krótsza niż chciałam, ale pierwotną, dłuższą wersję zjadł Blogger. Nie ufajcie jego aplikacji mobilnej. Przenigdy.
Chciałam przy okazji jeszcze nawiązać do kwestii drugiej biografii Tomka Beksińskich. Wiesław Weiss, autor Portretu prawdziwego, chciał walczyć z ponoć kłamliwym obrazem tegoż bohatera zamieszczonym w książce Grzebałkowskiej, którego ukazano w ponoć bardzo negatywnym świetle. Rozpoczynając lekturę Portretu podwójnego, miałam te zastrzeżenia na uwadze. I prawdę mówiąc nie rozumiem ich ani trochę. Owszem, ciężko uznać (ale jak pisałam: nikt tu nikogo nie każe oceniać) Tomka za postać pozytywną, ale, do Jasnej Anielki!, wszystko jest kontrowersyjne zachowania mają swoją poparcie w źródłach! W tym w dziennikach! Owszem, zawsze istnieje możliwość, że autor biografii coś nieświadomie przeinaczy, źle zrozumie intencje itd. Ale wobec całej tej sytuacji uważam podejście Weissa za odrobinę niezdrowe. I dlatego, nawet z ciekawości, po jego publikację nie sięgnę. I Wam też, pośrednio, odradzam.
A wracając do książki Magdaleny Grzebałkowskiej: to chyba najlepsza biografia, jaką czytałam w życiu. Rzetelna, pełna szczegółów i pochłaniająca niczym powieść. No i to Literatura. Polecam.
Marre
PS. Recenzja dużo krótsza niż chciałam, ale pierwotną, dłuższą wersję zjadł Blogger. Nie ufajcie jego aplikacji mobilnej. Przenigdy.
Zobacz także:
Ewa Winnicka Milionerka. Zagadka Barbary Piaseckiej-Johnson
Mariusz Urbanek Genialni. Lwowska szkoła matematyczna
Swietłana Aleksijewicz Czasy secondhand
Mariusz Urbanek Genialni. Lwowska szkoła matematyczna
Swietłana Aleksijewicz Czasy secondhand
Autor: Magdalena Grzebałkowska
Tytuł: "Beksińscy. Portret podwójny"
Wydanie: Znak, 2016
Stron: 424
Rok I wydania: 2014
Gatunek: biografia