poniedziałek, 8 czerwca 2015

LISTY NIEZAPOMNIANE | Portret idei listu


Jedyny taki zbiór, w którym znajdziesz:
~ przepis królowej Elżbiety II na babeczki
~ aplikację Leonarda da Vinci o pracę
~ ostatni list Wisławy Szymborskiej
~ pożegnanie japońskiego kamikadze z dziećmi tuż przed misją
~ list 14-letniego Fidela Castro do prezydenta Roosevelta z prośbą o dziesięć dolarów
~ prośbę bratanka Hitlera o przyjęcie do amerykańskiej armii
~ jeden z najoryginalniejszych listów motywacyjnych w historii
~ list matki zostawiającej swoje dziecko w przytułku
Oraz ponad 100 innych.

Gdy tylko dostałam w swoje ręce Listy niezapomniane, wpadła w wielki zachwyt. Gruba okładka, świetny "wzorek" na okładce oraz wspaniała czcionka tytułu wydająca się być napisana piórem. W środku czekały mnie kolejne powody do euforii - świetna szata graficzna i sporo fotografii. Mając wolny wieczór, zasiadłam niemal od razu do lektury...

Tak, teraz jest dobry moment, żeby napisać, iż tutaj sielanka się kończy i zaczyna brutalna rzeczywistość i po paru akapitach wystawić książce pałę. Jednak nie. Mam dobry nastrój. To Listy niezapomniane mnie w taki wprowadziły.

Zacznę od wyrażenia podziwu dla redaktora tego zbioru. Bo pozornie cała ta korespondencja obroniłaby się sama. Teoretycznie, ponieważ zaraz zdajemy sobie sprawę, że ktoś musiał przecież to wszystko "ogarnąć" - wybrać, dopasować, a przede wszystkim mieć świadomość istnienia tych wszystkich wiadomości. A wreszcie odpowiednio wprowadzić do nich czytelnika, opowiadając o okolicznościach wysłania, a także o ewentualnych konsekwencjach. I chociaż w kilku miejscach miałam wrażenie, że zbyt wiele mi o liście "zaspoilerowano", to w większości były one nieocenioną i ciekawą pomocą.

Dobra, chyba wystarczająco długo zwlekałam z przejściem do samych listów. Ciężko je oceniać osobno, ale jako całość tworzą to, o czym wspomniałam w tytule: portret idei listu jakiego takiego. A to dlatego, że choć forma jest ta sama, to różnią się niemal wszystkim. Od tematyki poważnej po trywialną. Od kilkunastostronicowych po jednozdaniowych. Od pisanych przez osoby wykształcone po te, których autorzy pochodzili z nizin społecznych. Od ckliwych po pełne pasji. Jedne informują o rzeczach tragicznych, inne o radosnych. Jedne pisały dzieci, a inne staruszkowie. Niektóre ludzie biali, niektóre nie. Jedne miały znaczny wpływ na dzieje ludzkości, a inne żaden.

Listy te mówią też wiele o osobach, które je pisały. Są więc drukowane i odręczne. Jedni ignorują zasady ortografii i interpunkcji, a inni wręcz nadużywają tej drugiej. Niektórzy zaś mają zamiłowanie do pisania wersalikami albo do podkreślania ważnych dla nich (i często tylko dla nich) słów. Wydawca świetnie uwzględnił te smaczki. Natomiast chapeau bas przed tłumaczem, który dostosował się do tak wielu różnych stylów.

Listy niezapomniane to z pewnością niezapomniana lektura. Kilka listów mnie szczerze rozbawiło, a kilka zasłużyło na miano inspirujących. Cieszę się, że będę miała tę książkę na półce, by móc sięgnąć po niektóre ponownie. Polecam wszystkim.

Marre

Opracował: Shaun Usher
Tytuł: "Listy niezapomniane. Korespondencja godna szerszego grona odbiorców"
Oryg. tytuł: "Letters of Note. Correspondence Deserving of a Wider Audience"
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Tłumaczenie: Jakub Małecki
Stron: 409
I wydanie: 2013 [PL - 2015]
Gatunek: non-fiction
Ocena: 10/10


Za możliwość zrecenzowania Listów niezapomnianych dziękuję