środa, 6 kwietnia 2016

Terry Pratchett - ZADZIWIAJĄCY MAURYCY I JEGO UCZONE SZCZURY | Pratchett dla młodziezy

obrazek po prawej autorstwa Paula Kidby'ego
Bohaterami tej książki są ludzie, kot i szczury. A zdaniem Maurycego najtrudniej jest określić różnicę między szczurem a człowiekiem. Można też powiedzieć, że jest to opowieść o opowieściach. A zdaniem Malicii, kiedy samemu nie tworzy się opowieści, staje się tylko postacią w opowieści snutej przez kogoś innego. A ta opowieść zaczyna się, przynajmniej jej część zaczyna się w powozie pocztowym jadącym przez góry z odległego miasta na równinie. W powozie siedzi chłopiec z fujarką w ręce. Pozornie nie ma tam nikogo więcej. Z kim więc rozmawia chłopiec?
źródło opisu: LC

Zadziwiający Maurycy należy do tych kilku książek w Świecie Dysku określanych jako "młodzieżowe". Bardzo ciekawiło mnie, jak to wygląda w przypadku Pratchetta. I jak zwykle... wygląda inaczej niż zwykle.

Warto być kotem. Nie tylko masz dziewięć żyć, ale i teologia jest dużo prostsza.

Przede wszystkim równie dobrze można byłoby Zadziwiającego Maurycego powieścią młodzieżową nie nazwać. Bo tak naprawdę niewiele się różni od innych Pratchettowskich książek. Tyle, że bohaterowie są młodsi, no i może brak dowcipów zrozumiałych raczej dla starszego czytelnika. Wygląda to tak, jakby wydawca/autor chciał zagarnąć kolejną grupę docelową, czyli nastolatków. Na szczęście klimat zupełnie na tym nie ucierpiał i powieść trzyma równy poziom cyklu. (Choć wolałabym, aby nie ukrywała się w bibliotecznym dziale fantastyki dla dzieci i młodzieży, bo nie sposób tego znaleźć -_-).

Kłopot z myśleniem polega na tym, że jak już raz zaczniesz, nie możesz przestać.

Bardzo spodobał mi się pomysł na okoliczności uzyskania świadomości przez szczury. To tak niesamowicie pasuje do magów z Niewidzialnego Uniwersytetu: Nie potrzebujemy tego? Do śmieci! Co to właściwie jest? A kogo to obchodzi! Z drugiej strony jeśli chodzi o dalszy rozwój szczurzej społeczności, to kilkukrotnie (czyli jak na objętość 200 stron całkiem często) nasuwały mi się skojarzenia z inną książką tego autora, czytanymi niedawno "Księgami Nomów" (recenzja). I chodź tutaj nie mamy do czynienia przede wszystkim z kwestią wiary, to niektóre elementy pozostają podobne.

Kot z sumieniem to... to jak świnka morska - ani świnka, ani morska...

Główni bohaterowie też zyskali moją sympatię i nawet trochę szkoda, że nie spotkam ich już w żadnej kolejnej części (co w sumie rzadko się zdarza). Daleko im do stereotypowych protagonistów powieści młodzieżowych, za to świetnie wpisują się w "zwierzyniec" Pratchetta. Całość dość mocno odwołuje się do baśni o szczurołapie, ale autor oczywiście musiał wszystko nieco poprzekształcać... Nieco. Mamy więc szczurołapa, Keitha, we wszystkim posłusznemu swojemu (sic!) kotu i Malicię, która jako potomkini sławnych baśniopisarek pragnie w życiu odrobiny niesamowitych (i najlepiej krwawych) wydarzeń. No i całą zgraję szczurów o wdzięcznych imionach takich jak Sardynki, Wielka Obniżka... I jak tu ich nie kochać?

Ludzie tak bardzo lubią oszukiwać się wzajemnie, że wymyślili rząd, by robił to za nich.

Pratchett jak zwykle bawi się konwencją i fantastycznymi schematami (tutaj dotyczącymi głównie baśni). No i bawi czytelnika, w tym temacie nic się nie zmienia. Kolejna bardzo dobra pozycja ze Świata Dysku. Polecam.

Marre

PS Tytuł tłumaczenia Cholewy jest tragiczny. Edukowane gryzonie? Rozumiem, że wierniejsze, ale czy lepsze?

Autor: Terry Pratchett
Tytuł: "Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury"
Oryg. tytuł: "The Amazing Maurice and his Educated Rodents"
Seria: "Świat Dysku" [tom 28]
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczenie: Dorota Malinowska-Grupińska
Stron: 205
I wydanie: 2001 [PL - 2004]
Gatunek: fantasy dla młodzieży
Ocena: 7,5/10