Długo zastanawiałam się, czy napisać Wam o Księdze ryb Williama Goulda. Powód jest prosty: mam bardzo ambiwalentny stosunek do realizmu magicznego. Z powieści na powieść reaguje na niego coraz lepiej, ale wciąż nie ufam skurczybykowi. I mój ogólny stosunek do nurtu miał spory wpływ na odbiór tej powieści. Dlatego biorę na niego sporą poprawkę. Zresztą sami przeczytajcie.
Dawno, dawno temu, gdy Ziemia była wciąż młoda, a ryby w morzu i wszelkie stworzenia na lądzie nie były jeszcze zagrożone wyginięciem, mężczyzna o nazwisku William Buelow Gould został skazany na dożywocie w najstraszniejszej kolonii karnej Imperium Brytyjskiego. Wysepka Sary, zapomniana przez Boga część Ziemi van Diemena, stała się dla niego całym światem. Pewnego dnia więzienny lekarz zleca Gouldowi sporządzenie albumu z rysunkami ryb, zamieszkującymi okoliczne wody. Tenże album sto pięćdziesiąt lat później odmienia życie pewnego handlarza antyków, Sida Hammeta.
na podstawie opisu wydawnictwa
Pot, słona woda i odchody
Jeśli miałabym opisać Księgę ryb... w kilku słowach to nazwałabym ją powieścią pełną intensywnych doznań, a najbardziej adekwatnym przysłówkiem byłoby: "bardzo". "Bardzo" jest już sam styl autora. Styl, w którym się zakochałam i który w godzinie próby przekonał mnie, że jednak może warto tę męczącą książkę dokończyć. Flanagan przekazuje nam za pomocą słowa pełen wachlarz uczuć i doznań, pobudza wszystkie zmysły. Ta powieść pachnie zmieszaną wonią potu, słonej wody oraz odchodów. Dzięki takiemu bogactwu bodźców autor mógł w pełni przekazać nam obraz wynaturzonego świata Goulda. Swoją drogą - chapeaux bas dla Macieja Świerkockiego. To drugie tłumaczenie tej powieści na polski i choć nie mogę się wypowiedzieć o pierwszym, to to wprost zachwyca. A już po kilku stronach widać, jak trudnym zadaniem był przekład Księgi ryb....
Obraz wynaturzonego świata czy wynaturzony obraz świata?
W tym miejscu należy zadać pytanie: na ile jest obraz wynaturzonego świata, a na ile wynaturzony obraz świata. Kolonia karna zarządzana przez Komendanta to absurdalne piekło na ziemi. Czego tam nie ma, doprawdy: sodomia, gomoria (zawsze chciałam tego użyć w "poważnym" tekście) i pewien piekielny knur. Stanowi swego rodzaju śmietnisko, zarówno więźniów, jak i osób sprawujących nad nimi "pieczę". To wszystko tworzy wizję, o której nie wiemy, czy dzieje się w alternatywnym świecie czy jest może reakcją Goulda na otaczające go okropieństwa. Wizję, którą najlepiej charakteryzuje fakt, że czaszka zmarłego w podejrzanych okolicznościach białego dołączona "anonimowo" do transportu głów tubylców staje się naczelnym dowodem frenologów na niższość czarnej rasy.
Gdy rzeczywistość przytłacza
Jednak cała historia Williama Buelowa Goulda jest nieodłącznie związana z pewnym żyjącym współcześnie handlarzem antykami (no dobrze, pseudoantykami), Sidem Hammetem. Ta konfrontacja każe nam szukać analogii między tymi dwoma bohaterami i między ich środowiskiem. Obaj tworzą, i to tworzą rzeczy właściwie nikomu niepotrzebne. Otaczająca ich obu rzeczywistość (ówczesna i współczesna Tasmania) nie daje żadnych możliwości rozwoju. Dlatego ucieczka Goulda "w ryby" (dosłownie i w przenośni, nie, to-nie-jest-żaden-spoiler-no-co-wy) budzi zachwyt w Hammecie.
I wiecie co? Ta powieść przytłoczyła mnie, tak samo jak bohaterów świat, w którym przyszło im żyć. Czułam się zagubiona, nie wiedziałam, co się wokół mnie dzieje. Jak sam Hammet i Gould. Nie dziwię się temu ostatniemu, że skończył, jak skończył. To była dobra przemiana. A to była dobra powieść. I im więcej czasu mija od końca lektury, tym bardziej mi się podoba.
***
Księga ryb... nie jest łatwą książką i nie jest książką dla każdego. Miłośnicy realizmu magicznego powinni ją pokochać. Reszta może co najwyżej docenić. Jak ja. I nie zniechęcać się do autora. Bo czuję, że jeszcze niejednokrotnie mnie zaskoczy. Pragnienie już czeka na półce.
Marre
Zobacz także:
Autor: Richard Flanagan
Tytuł: "Księga ryb Williama Goulda"
Oryg. tytuł: "Gould's Book of Fish: A Novel in Twelve Fish"
Wydanie: Wydawnictwo Literackie, 2016
Tłumaczenie: Maciej Świerkocki
Ilustracje: William Buelow Gould (TAK!)
Stron: 403
Rok I wydania: 2001 (PL - 2004)
Gatunek: realizm magiczny, powieść historyczna
Werdykt: polecam - nie polecam