Tytuł: "Kłamca. Papież sztuk"
Seria: "Kłamca" [tom 2.6]
Wydawnictwo: SQN
Ilustracje: Iwo Strzelecki, Marta Stefaniak, Magda Babińska
Stron: 301
I wydanie: 2015
Gatunek: urban fantasy
Ocena: 8/10
Nie pisałam jeszcze na blogu o Kłamcy i uważam to za wielkie niedopatrzenie. Po poprzednie tomy oraz inną powieść Jakuba Ćwieka, Dreszcz, sięgnęłam podczas mojej przerwy w recenzjach, więc jest to swoisty debiut tego autora na Między sklejonymi kartkami i bardzo się cieszę, że trafiło na tę książkę, bo choć jego twórczość bardzo ją lubię, to nie można nazwać jej pozbawioną wad, a Papież sztuk jest naprawdę dobry!
To już kolejne uzupełnienie serii po finalnym Kill'em all. Machinomachia [czyli tom 2,5] nie zachwyciła mnie jakoś specjalnie. Dwa krótsze opowiadania były fajne, ale mało wnoszące, a właściwa Machinomachia tylko niezła. Dlatego nieco obawiałam się Papieża sztuk [ale też cholernie nie mogłam doczekać!]. Tym razem mamy do czynienia z pełnometrażową powieści/naprawdę długim opowiadaniem.
Loki - nordycki bóg na usługach aniołów - ze znanych tylko sobie powodów sprzedaje sekrety skrzydlatych scenarzystom filmowym. Powstały serial Bóg pośród nas odnosi niebywały sukces, a odtwórca roli głównego bohatera, Dezyderiusza Crane'a [syna Lokiego i Thora, nie wdawajmy lepiej się w szczegóły] staje się... bogiem. I to nie byle jakim, bo bóstwem popkultury. Loki musi znaleźć sposób na pozbycie się niechcianego syna, zanim zorientują się jego przełożeni. Tymczasem Crane zdobywa niezwykłe moce i staje się coraz trudniejszy do złapania.
Co tu dużo mówić? Ćwiek jest w naprawdę dobrej formie: dowcip sieje się gęsto, pomysły są naprawdę porąbane, a akcja pędzi do przodu. Do tego autor nieustannie bawi się koncepcją: a tu komiks, a tu ciut z filmu, a tam bajka dla dzieci [bardzo chora bajka], a jeszcze może zabawa interaktywnością, a wszystko okraszona kpiną z "poważnej" narracji. A we wszystko wplecione mnóstwo inspiracji popkulturą i ciekawych nawiązań do niej. Czuć, że Ćwiek miał straszną frajdę, pisząc to, a jednocześnie dał czytelnikowi dobrą jakość. U tego autora nie zawsze podobały mi się rozwiązania fabularne, ale tutaj naprawdę czuję się usatysfakcjonowana.
Do książki dołączono dodatek o bardzo wdzięcznym tytule: Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o Lokim... ale nie chce się wam ruszyć tyłka na spotkanie autorskie. To wyjaśnia po prostu wszystko. W środku znajdziemy mnóstwo przezabawnych anegdotek [kurde, teraz chcę przeczytać Zbieracza Burz Kossakowskiej], które są idealnym podsumowaniem tych 10 lat z Lokim.
Mogłam pisać jeszcze o postaciach [które oczywiście są obłędne], ale po co? Według mnie, powyższy akapit naprawdę wystarczył do oceny tej pozycji. Nie jest literatura wybitna ani ambitna - taka po prostu. Ale wciąż czuję niedosyt Kłamcy. I chyba nigdy się to nie skończy. Polecam. Nie trzeba zachowywać kolejności, ale mimo wszystko radzę czytać według dat wydania.
Marre
PS. Ale jak mogło zabraknąć Jenny!
PS. Ale jak mogło zabraknąć Jenny!
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam fantastykę
Historia z trupem
Czytam opasłe tomiska
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu [106,7+2,2=108,9cm]
Czytam fantastykę
Historia z trupem
Czytam opasłe tomiska
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu [106,7+2,2=108,9cm]