wtorek, 29 września 2015

[170] Suzanne Collins - GREGOR I NIEDOKOŃCZONA PRZEPOWIEDNIA | Lekkostrawna bajeczka

Autor: Suzanne Collins
Tytuł: "Gregor i Niedokończona Przepowiednia"
Oryg. tytuł: "Gregor The Overlander. Book One of The Underland Chronicles"
Seria: "Kroniki podziemia" [tom 1]
Wydawnictwo: IUVI
Tłumaczenie: Dorota Dziewońska
Stron: 341
I wydanie: 2003 [PL - 2015]
Gatunek: przygodowe fantasy dla młodzieży
Ocena: 6/10







Opowieść o zwykłym nastolatku, który pakuje się w niebezpieczeństwo, aby wypełnić swoje przeznaczenie – i odnaleźć zaginionego w niewyjaśnionych okolicznościach ojca – w ukrytym świecie pod Nowym Jorkiem.

Kiedy Gregor spada wraz z maleńką siostrą przez kratkę wentylacyjną nowojorskiego mieszkania, trafia do ponurego Podziemia. Ludzie żyją tam we względnej zgodzie z olbrzymimi pająkami, nietoperzami, karaluchami i szczurami, lecz ten niepewny pokój jest zagrożony.

Gregor nie chce brać udziału w podziemnym konflikcie. Chce tylko wrócić do domu. Gdy jednak się dowiaduje, że ma szansę odszukać zaginionego ojca, a dziwaczna przepowiednia wyznacza mu kluczową rolę w niepewnej przyszłości Podziemia, zdaje sobie sprawę, że to może być jedyny sposób rozwiązania największej tajemnicy w jego życiu. Nie wie jeszcze, że ta wyprawa na zawsze odmieni i jego, i Podziemie.

[źródło opisu: okładka]

Suzanne Collins polubiłam oczywiście dzięki Igrzyskom Śmierci. Poruszyły mnie realistyczne emocje i nadal uważam tę trylogię za jedną z najlepszych dystopii młodzieżowych. Sięgając po Gregora, wiedziałam, że z pewnością nie dostanę tego samego. A wręcz, że nie dostanę nic z tego, co pokochałam. No może oprócz oryginalnego świata.

I to nim chcę się zająć na początek. To wobec niego miałam największe oczekiwania i nie zawiódł mnie, jak na książkę dla dzieci. Światów podziemnych w fantastyce sporo [choćby wziąć niedawno czytane przeze mnie Nigdziebądź], bo pomiędzy powierzchnią a płaszczem ziemskim znajdzie się zaskakująco dużo miejsca na rycie norek, tuneli, a nawet całkiem sporych hal. A jako że dotąd to głównie Londyn [Tunele] i Moskwę [Metro 2033] eksploatowano, to Suzanne Collins postanowiła uczknąć nieco przestrzeni spod Nowego Jorku. I zaaranżowała ją bardzo ładnie, szczególnie jak na potrzeby bajki [bo jest to bajka, o czym za chwilę]. I nawet nie będę się pytała o tlen. I uwielbienie, jakie u Podziemnych wywoływali ich sąsiedzi z piętra wyżej. Bo nie warto.

O Gregorze i większości bohaterów za dużo napisać nie mogę. Suzanne Collins pojechała po schematach. Protagonista to typowy przeciętniak, który odkrywa w sobie przeznaczenie do wielkich rzeczy, a księżniczka Luksa to typowy (czyt. "książkowy"!) przypadek osoby skrzywionej psychicznie po stracie rodzica. Którą w miarę toku akcji się "odkrzywia". Za to całe moje serducho wzięła sobie... Botka. Mam słabość do maluchów "w każdej postaci", a autorka świetnie oddała zachowania typowej dwulatki, nie zapominając o tonie uroku. Tak więc to młodsza siostrzyczka Gregora skradła mu całe show i stała się chyba najjaśniejszym punktem książki.

Teraz wyjaśnię tę całą bajkę. Wiążę się to z moją metodę, jak znaleźć wiek, dla którego adresowana jest młodzieżówka [nie mówimy o young adultach], jest spojrzeć na wiek protagonisty. Gregor ma lat jedenaście. W opisie nazwano go dumnie nastolatkiem.Pomyślałam sobie, że będzie to fajna odmiana. Ale już po jednym rozdziale wiedziałam, że coś jest nie tak. No może niekoniecznie nie tak, ale po prostu inaczej. Otóż styl. Przypomina raczej ten z książek dla uczniów klas młodszych podstawówki. Jest naiwny, autorka tłumaczy wszystko łopatologicznie, próbuje przekazać młodemu czytelnikowi wiedzę, którą już chyba powinien posiadać. No chyba, że faktycznie jest na etapie nauczania początkowego. To samo tyczy się całej historii. Jest naiwna. Niby porusza pewne problemy, ale wyjątkowo płytko. To samo tyczy się samej fabuły. Wystarczy napisać, że po osiągnięciu celu, bohaterowie z łatwością wracają do domu. Tak po prostu, bez większych problemów. Przygoda zakończona. Niespodzianki mogą być, ale tylko w drodze "do". Fundowanie ich "z powrotem" Suzanne Collins uznała już za niemiłe. Trochę pojechałam po Gregorze, zastanawiając się, czy nie jestem może po prostu za stara. Ale wszystkie książki, które czytałam, o bohaterach w wieku tego tutaj, zapamiętałam jako zupełnie inną jakość. Nie spotkałam się chyba dotąd z czymś tak zinfantylizowanym.

No dobrze, a gdyby przyjąć, że wiek docelowy jest niższy? Gregora i Niedokończoną Przepowiednię czyta się bardzo szybko za sprawą dużej czcionki i wartkiej, nieskomplikowanej akcji. Otrzymujemy więc wcale przyjemną historyjkę, która nie poruszy może jakoś specjalnie starszego czytelnika, ale dla dziecka może okazać się tą książką, która zachęci go do rozpoczęcia przygody z czytaniem. Ja jednak zatrzymam się na tomie pierwszej i daruję sobie Przepowiednię Zagłady.

Marre

źródło: photobucket.com