poniedziałek, 11 stycznia 2016

Jaume Cabre - JAŚNIE PAN | Upadek na miarę XIX w.


Barcelona, koniec 1799 roku. W pokoju hotelowym zostaje znaleziona śpiewaczka, słowik z Orleanu, z poderżniętym gardłem i nożem wbitym w serce. Oskarżenie pada na młodziutkiego poetę, który spędził w jej pokoju namiętne chwile, ostatnie w jej życiu. Ciąg niefortunnych wydarzeń splecie ze sobą losy poety i romantyka z losami wszechwładnego sędziego Massó, prezesa Sądu Królewskiego w Barcelonie, człowieka ogarniętego obsesją władzy, zafascynowanego astronomią, a także, na nieszczęście dla siebie, urodą młodych kobiet.
[źródło opisu: okładka]

Gdyby sugerować się wyłącznie opisem Jaśnie pana, należałoby rozpatrywać go jako kryminał. Kto jednak zagłębił się w lekturę choć na pięćdziesiąt stron, ten wie, że byłoby to niezwykle krzywdzące, mylne i w ogóle bez sensu, gdyż wątek kryminalny stanowi tylko pretekst dla całej historii, prowadzonej niespiesznie i wymagającej od czytelnika sporej cierpliwości. Jaume Cabré ustanowił sobie za punkt honoru oddać barwny i pełen szczegółów obraz Barcelony końca XVIII w. oraz jego społeczeństwa. Po raz pierwszy miasto to nie jest przedstawione jako cud na ziemi, ale średnio ładne piekiełko jak wiele innych miejsc. Autor nie omieszkuje sięgnąć po kontrowersję, skonfundować czytelnika całkowitym zepsuciem. Pozwala poznać nam ówczesne życie z wielu nietypowych punktów widzenia: sędziego ze specyficznym spojrzeniem na sprawiedliwość, bigotki oraz dziwnie niepasującego do reszty bohaterów poety skazanemu wyłącznie za sprawą pewnej koperty, o której istnieniu zdążył zapomnieć. I kilku innych podobnych indywiduów.

Jeśli chodzi o sferę psychologiczną i stylistyczną, jestem zachwycona. Autor dopieścił wszystko w najmniejszych szczegółach. Massó jest wspaniały: mimo że odrzuca wieloma przymiotami swego charakteru, okazuje się wspaniałym, inteligentnym przewodnikiem po epoce. Z biegiem akcji (choć raczej są to tip-topki) możemy coraz bardziej zagłębiać się w jego pełną szczegółów osobowość, spajającą całą historię. Tworzenie złych i spaczonych do gruntu bohaterów jest trudnym zadaniem, ale Cabré udało się to znakomicie. Plastycznie opisał również upadek ze szczytów władzy, gdy nagle wszystkie układy zawodzą, a intrygi zostają przejrzane oraz jak odbiera to człowiek nieprzygotowany do przegranej.

Wspomniałam o wysokim poziomie stylistycznym i tak jest w rzeczywistości. Autor świetnie operuje słowem, a niektóre fragmenty to prawdziwe perełki. Mnie urzekł ten, w którym przez parę stron zapoznajemy się z opisem, który można by streścić jako Każdy zdradzał każdego. Cabré podał to jednak w taki sposób, że nawet zdrowy rozsądek nie ośmieli się zapytać: Kurczę, naprawdę nie ma lepszego tematu? Ale później przychodziły fragmenty, kiedy tego głosu nie mogło nic przytłumić. Bo jest to książka wyjątkowo rozwlekła i wymagająca, jak już wcześniej wspomniałam, sporej dawki cierpliwości. Nikłe postępy głównego wątku zaczynają w pewnym momencie irytować i uczucie to nie opuściło mnie już do końca lektury. Bo ozdobniki nagle przestały wystarczać i pragnęłam choć kilku stron krwistej fabuły.

Nie jest to również lektura dla każdego ze względu na... niezwykle obrazowe opisy zepsucia. Nie jestem jakąś purytanką, ale obiecałam sobie nie brać się świadomie za pozycje zbyt emanujące kontrowersyjnością. Ta zdecydowanie do takich należy. Jeśli więc zaliczacie się do osób o raczej "delikatnej" pod tym względem konstytucji, odpuście sobie Jaśnie pana.

Podsumowując, jest to dobra powieść. Ale jak widać, wspaniały obraz epoki, styl, postacie nie wystarczą - kluczowym elementem powieści pozostaje fabuła. Polecam miłośnikom powieści historycznym z widocznym rysem psychologicznym oraz obyczajowym. I nie bierzcie tego mimo wszystko za kryminał, błagam!

Marre

Autor: Jaume Cabré
Tytuł: "Jaśnie pan"
Oryg. tytuł: "Senyoria"
Wydawnictwo: Marginesy
Tłumaczenie: Anna Sawicka
Stron: 442
I wydanie: 1991 [PL - 2015]
Gatunek: historyczne
Ocena: 6/10