piątek, 24 czerwca 2016

Swietłana Aleksijewicz - CZASY SECONDHAND | O zmianach niezauważających szarego człowieka

zdjęcie z puczu moskiewskiego 1991, źródło: oldmos.ru
Ukończywszy "Czarnobylską modlitwę" od razu zapragnęłam poznać inne książki Swietłany Aleksijewicz. Padło na "Czasy second-hand". Lekturę bardzo różną od poprzedniej, bo dwa razy grubszą i skupiającą się wokół zupełnie innego typu wydarzeń. Ale niemal równie świetną.

Nie no, szczerze mówiąc, "Czarnobylska modlitwa" podobała mi się bardziej. Przede wszystkim pod względem rozmiaru. Dotąd spotykałam się raczej z reportażami do 400 stron, więc ten to spora odmiana. Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że można by tę książkę nieco odchudzić. To bezpośrednio wiąże się z problemem drugim, czyli drobnym zamętem. Widać, że układając wypowiedzi swoich bohaterów Aleksijewicz używała jakiegoś systemu (chociażby dlatego, że książkę podzielono na dwie części), ale pomimo prób rozgryzienia go nie doszłam w końcu do wyjaśnienia. Według mnie część relacji spokojnie można by przerzucić. Choć z drugiej strony, po co rozgryzać rzecz czysto techniczną? Bo taki podział powinien mieć realne zadanie. A upoetyzowawszy go, autorka rozminęła się z tą zasadą.

Wspomniałam o wadach na początek, aby później się nimi nie przejmować. Co jest największą zaletą prozy Aleksijewicz? Wymieniłabym dwie równorzędne. Pierwsza to obiektywizm. Ona nie ocenia, pozwala wypowiedzieć się każdej ze stron, nie stygmatyzując i nie oceniając. Dzięki temu pokazuje, jak niezwykle wielowymiarowym zdarzeniem (a raczej ich ciągiem i plątaniną) był upadek Związku Radzieckiego. Że i tak źle, i tak niedobrze. Ważne jest też samo przybliżenie tematu Pierestrojki i jej konsekwencji. Wiedza wielu przedstawicieli młodszego, czytaj: mojego, pokolenia kończy się na tym, że "No była. Upadł ten zły ZSRR". Natomiast "Czasy secondhand" pozwalają nie tylko bliżej przyjrzeć się problemowi, ale też w ogóle go poznać. Na równi wypowiadają się "czerwoni" oraz zwolennicy demokracji. Możemy poczuć zarówno nostalgię za sowiecką jednością, jak i zachłysnąć się wolnością.

Z drugiej strony mamy ludzi. Nie znajdziemy tu bezosobowych relacji i naukowych rozpraw. Rozmówcy Aleksijewicz opowiadają o tym, jak żyli "przed" i jak żyją "po". Jeśli tak jak ja cenisz sobie realistycznych, dobrze nakreślone postacie, nie sięgaj po literaturę piękną, a po literaturę faktu. Jej bohaterowie mówią wprost, jednak nie da się ukryć, że ich wypowiedzi zostały przez autorkę nieco przeredagowane. Historie często słabo wykształconych ludzi zmieniła ona w Literaturę. Zresztą nie pierwszy raz. Jednocześnie nie zatraciła specyfiki stylu każdej osoby. Od razu wczuwamy się w sposób myślenia oraz opowiadania narratora. Jednoczymy się z nim, niezależnie, czy chodzi o opowieści tchnące rozpaczą, czy te przepełniające nadzieją.

Chyba nie przesadzę, jeśli napiszę, że "Czasy secondhand" to książka, którą każdy powinien przeczytać. A przynajmniej każdy interesujący się współczesnym światem i tym, dlaczego wygląda on tak, jak wygląda. Polecam.

Marre

Polecam:
  • Jak powyżej: osobom zainteresowanym otaczającym je światem.
  • Ludziom chcącym czytać o ludziach.
  • Szukającym grubszej, ale nie przegadanej lektury.
  • Fanom autorki.

Odradzam:
  • Osobom szukającym wydarzeń. Bo reportaże dzielą się na śledcze i te o ludziach. To zdecydowanie ten drugi rodzaj.

PS. Recenzja pisana i ogarniana w spory upał, więc przepraszam za zamęt. Poza tym rok szkolny się skończył, nie wymagajcie ode mnie myślenia.

Autor: Swietłana Aleksijewicz
Tytuł: "Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka"
Oryg. tytuł: 
Время second-hand (конец красного человека)
Seria wydawnicza: Reportaż
Wydawnictwo: Czarne
Tłumaczenie: Jerzy Czech
Stron: 508
I wydanie: 2009 (PL - 2014)
Gatunek: reportaż
Ocena: 8/10