niedziela, 26 czerwca 2016

Joanne M. Harris - EWANGELIA WEDŁUG LOKIEGO | Nic nowego pod słońcem

Ilustracja po prawej to fragment oryginalnej okładki. Dużo ładniejszej od polskiej.


Ostatnio zauważyłam, że ilekroć zabieram się za lekturę w zamyśle lekką i odprężającą, to niemal zawsze srogo się zawodzę. Jakby bardziej wyrobiony czytelnik nie miał prawa do relaksu przy książce.

Podstępny i złośliwy Loki jest szczerze znienawidzony przez innych bogów. Postanawia doprowadzić do upadku krainy Asgard i do upokorzenia swoich prześladowców. Kierowany chęcią zemsty za prawdziwe i urojone upokorzenia, cierpliwie knuje spisek aż do czasu, kiedy okazuje się, że znacznie potężniejsi wrogowie połączyli siły, by zniszczyć nordyckich bogów. Zbliża się Ragnarok – wielka bitwa, która zdecyduje o losach świata, a nawet o jego istnieniu. Po czyjej stronie ostatecznie opowie się Loki? Kto wyjdzie zwycięsko z tytanicznych zmagań? Czy świat ocaleje, a jeżeli tak, to kto będzie sprawował nad nim władzę?
źródło opisu: okładka

To pierwsze wejście autorki znanej głównie z powieści "Czekolada" w świat fantastyki. Mogło dać to efekt albo bardzo słaby, albo zaskakująco świeży. Ale wyjątkowo wyszło zupełnie inaczej, bo nijako. Przedstawiono nam niezbyt dobrze skonstruowany świat, i to z kilku powodów. Pierwszym i niezaprzeczalnym jest bardzo wybiórcze użycie mitologii nordyckiej. Joanne M. Harris wykorzystała tylko najbardziej podstawowe mity, nie starając się nawet bardziej w nie zagłębić. Zabrakło niestety również m.in. Walhalli. Jak można pisać o ragnaroku, nie pisząc o Walhalli i czekających w niej wojownikach?! Nie wykorzystała także wszystkich dziewięciu światów, co wydaje się nieco dziwne., biorąc pod uwagę, że to jeden z ciekawszych elementów wierzeń skandynawskich. Z powieści wynika m.in. jakby wszyscy po śmierci szli do Helheimu (nie idą). Poza tym przedstawiając już mity, nie próbuje nadać im prawie niczego charakterystycznego, żadnej prywatnej interpretacji (no może poza wątkiem Mimira, ale to raczej wypadek przy pracy). Czegoś, co można by skwitować "podoba mi się, jak to przedstawiła ta Harris". Przeszkadzały mi też różne anachronizmy i brak umiejscowienia akcji w czasie. Denerwowało mnie, że Odyn został generałem zamiast królem itd. To raczej celowy zabieg, ale zupełnie nie przypadł mi do gustu, bo nie miał najmniejszego uzasadnienia.

Dużą wadą jest na pewno skrótowość. Książka liczy sobie ponad 400 stron, ale sporą czcionką i tekstem poukładanym w krótkie rozdziały zaczynające się od połowy kartki... Poza tym oczekiwałam lektury lekkiej, lecz nie lakonicznej. A właśnie tak Harris przedstawiła wszelkie sceny akcji itp. Bez odrobiny polotu czy napięcia. Z drugiej strony w jednej z przygód autorka nawiązuje do sytuacji kobiet w mitologii nordyckich i... I nic. Wspomina i na tym koniec. Ja rozumiem, że nie jest to pozycja nastawiona na refleksję, ale... serio?

Mocniejszą stroną "Ewangelii" są bohaterowie. To znaczy Loki. Autorce udało się skonstruować przekonującą, całkiem niezłą i w miarę spójną postać. Przy czym daleko mu urokiem do Lokiego marvelowskiego czy choćby naszego rodzimego z książek Ćwieka*. Pozostali bogowie również ujdą, aczkolwiek zostali stworzeni raczej według metody "po jednej mocnej cesze dla każdego, nie rozpychać się, bo po łapach".

Jednak jeśli coś naprawdę miałabym chwalić, to będzie to wątek samospełniającej się przepowiedni oraz związane z nią zakończenie. Nie są to elementy nowatorskie, ale na pewno porządnie rozpisane i dobrze wykorzystane.

Podsumowując. "Ewangelia według Lokiego" to książka balansująca na granicy bycia "słabą" i "nawet niezłą". Niektóre elementy wydają się niedopracowane i miło by było, gdyby autorka nieco bardziej skupiła się na przedstawianym świecie oraz szczegółach. Jej styl jest prosty, ale przyjemny i książkę czyta się bardzo szybko. Mniej wymagającym czytelnikom na pewno się spodoba, aczkolwiek ja już więcej po twórczość tej autorki raczej nie sięgnę.

Marre

*Nawet nie próbujcie wszczynać dyskusji o ich jakości.

PS. Do tłumacza: ragnarok się odmienia

PS2. Tytuł to niewypał, bo właściwie żadnych odwołań do formy ewangelii w książce nie ma, chyba że chodzi o to, iż opisano wszystko od początku świata. (Ale to i tak za mało).

Polecam:
  • Fanom mitologii nordyckiej (ich raczej za dużo nie zniechęci ;)).
  • Mało wymagającym czytelnikom.
  • Osobom szukającym mocno niezobowiązującej rozrywki.

Odradzam:
  • Szukającym czegoś nowatorskiego i/lub inteligentnej rozrywki.
  • Purystom mitologii nordyckiej.

Autor: Joanne M. Harris
Tytuł: "Ewangelia według Lokiego"
Oryg. tytuł: "The Gospel of Loki"
Wydawnictwo: Akurat
Tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
Stron: 412
I wydanie: 2014 (PL - 2015)
Gatunek: fantasy
Ocena: 3.5/10