piątek, 27 lipca 2018

O ciekawym czytelniczym przypadku | "Inni ludzie" D. Masłowska


Przed lekturą Innych ludzi miałam do nich bardzo dziwny stosunek. Przede wszystkim: nie znałam żadnego dzieła Masłowskiej. Od dawna planowałam przeczytać Wojnę polsko-ruską, ale jakoś zawsze znajdywałam coś innego podczas wizyt w bibliotece. Po drugie: wiedziałam z kilku źródeł, że ta książka (w sensie Inni ludzie) nie poszerzy raczej mojej wiedzy o świecie, ale że też powinna mi się spodobać pod względem stylu. Po trzecie: jej wypożyczenie akurat w tym momencie było całkowitym impulsem. A jak skończyła się ta historia? Zapraszam.

Od razu muszę zastrzec, że ten tekst jest recenzją w nawet mniejszym stopniu niż zwykle i sama najchętniej nazwałabym go studium przypadku. A o czym traktuje ten przypadek? Zasadniczo to trzy dni z życia Kamila, mieszkającego z mamą i młodszą siostrą blokersa, który marzy o wydaniu własnej płyty, a w międzyczasie handluje narkotykami. Przy okazji zanurzamy się w życie jego dziewczyny Anety oraz kochanki (czy to nie za duże słowo?) Iwony i jej męża, Macieja. Czy wspomniałam o tym, że całość ma formę rapowego kawałka?

Co więc poszło nie tak? Jak dobrze mnie poinformowano, Inni ludzie nie wnieśli absolutnie nic do mojej wiedzy o świecie. Masłowska wzięła bowiem gigantyczną porcję stereotypów i zmiksowała je w ciekawy, a miejscami nawet niezwykle intrygujący, sposób. Całość ma w sobie coś ze skeczu, ale średnio udanego, bo tam, gdzie powinien pojawić się śmiech, jest tylko i wyłącznie gorycz. Ale gorycz niepodbudowana żadną głębszą refleksją ani odkrywczą myślą, a dobrze znanymi schematami. Zataczamy więc koło i wszystko zaczyna się od początku. I styl tu nie pomoże.

Sama forma - z postaciami epizodycznymi wcinającymi się w monologi głównych bohaterów - ma w sobie coś z musicalu (w końcu autorka tworzy również sztuki teatralne). I to skojarzenie naprowadziło mnie na trop, dlaczego z tą świetną warstwą językową w moim przypadku nie zadziałało. Otóż, jeśli obserwujecie mojego bloga i profile w mediach społecznych (polecam!) uważniej, to wiecie, że kocham musicale, a w ciągu ostatniego roku całkowicie zdominowały one listę słuchanych przeze mnie regularnie utworów. Mam jednak dość specyficzny problem: nie dostanę zajawki na soundtrack z danego musicalu, o ile go nie zobaczę. Lub nie zagłębię się w jego kontekst (patrz: Hamilton). I jeśli również w tej warstwie coś "nie chwyci". (Czasami w zgoła negatywnym sensie, bo przy Upiorze w operze trzyma mnie przede wszystkim myśl, jak bardzo ten film jest szkodliwy).

Ale do brzegu. Ekwilibrystyka stylistyczna Masłowskiej - zaskakująca, ciekawie łącząca różne motywy, bez wątpienia świeża (ja też to widzę!) - nie miała prawa mnie zachwycić, bo nie opisywała niczego, co by mnie poruszało. Język nie jest zawieszony w próżni, a ja jestem mimowolnie bardzo na to wyczulona. Przy czym nie pamiętam, by kiedyś ten problem objawił się u mnie w tak jaskrawy sposób. I dlatego o tym piszę - bo powiedzieć, że Inni ludzie to książka nudna i nic niewnosząca, byłoby nie tyle uproszczeniem, co zubożeniem mnie i Was o jakąś wiedzę. A nuż komuś z Was się to spodoba.


Marta


PS. A Wojnę polsko-ruską i tak przeczytam. O!


Autor: Dorota Masłowska
Tytuł: "Inni ludzie"
Wydanie: Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018
Ilustracje: Maciej Chorąży
Stron: 157
Rok I wydania: 2018