poniedziałek, 19 listopada 2018

O samotności i paście z czerwonej fasoli w dwóch odsłonach | "Kwiat wiśni i czerwona fasola" D. Sukegawa


Do lektury Kwiatu wiśni i czerwonej fasoli japońskiego pisarza Duriana Sukegawy zasiadłam w nietypowych jak dla mnie okolicznościach, bo po dwukrotnym obejrzeniu jego ekranizacji w reżyserii Naomi Kawase. Nie żeby nigdy nie zdarzyło mi się obejrzeć adaptacji przed przeczytaniem książki, ale dawno nie podchodziłam do pierwowzoru, darząc film na jego podstawie tak wielką miłością. Z jednej strony obawiałam się rozczarowania, a z drugiej wiedziałam, że trzecie spotkanie z tą historią nie będzie dla mnie nużące. A jak wyglądają moje końcowe wrażenia? Zobaczmy.

Wpis zawiera spoilery zarówno z filmu, jak i książki. Jednak ani jednego, ani drugiego nie ogląda się dla zwrotów akcji, więc uważam, że lektura recenzji nie zrobi Wam krzywdy.

Fabularnie oba dzieła są do siebie bardzo podobne: Sentarō, młody mężczyzna z trudną przeszłością, prowadzi w Tokio budkę z dorayaki: tradycyjnymi ciastkami (naleśnikami?) ze słodką pastą z czerwonej fasoli. Pracuje od rana do nocy, siedem dni w tygodniu, nie mając jednak do gotowania najmniejszej pasji. Pewnego dnia na jego ogłoszenie o pracę odpowiada siedemdziesięciopięcioletnia Tokue. Z początku niechętny jej mężczyzna zaczyna się coraz bardziej do niej przywiązywać.

Znaczącą zmianą w założeniach powieści tej historii jest przeszłość Sentarō. W książce został on skazany na dwa lata za handel marihuaną, natomiast w filmie w czasie bójki zabił człowieka. Daje nam to bohaterów o odmiennych doświadczeniach życiowych i prawdopodobnie w różnym wieku. W ekranizacji nie ma też mowy o niespełnionych pisarskich aspiracjach protagonisty, co wydaje się o tyle dobrym rozwiązaniem, że niespełniony artysta to motyw dość ograny, a tutaj dodatkowo nie pełni żadnej większej roli. Jednak największa różnica objawia się już w użytym przeze mnie słowie „protagonista”. Całkowicie inna jest relacja między postaciami na poziomie samej struktury powieści. W książce w centrum pozostaje Sentarō, który jest naszym przewodnikiem po całej historii; Tokue to tradycyjna bohaterka, której tajemnice musimy odkryć; natomiast Wakana pojawia się właściwie dopiero w drugiej połowie. Pod tym względem dużo bardziej podoba mi się filmowe uczynienie z innych równoważnych bohaterów, bo w obu przypadkach mają nam oni do przekazania równoważne treści, co w powieści niestety nie do końca wybrzmiewa, zwłaszcza w przypadku Wakany.

Te drobne zmiany znacząco wpływają na rozdźwięk w wydźwiękach rozdźwięk w wymowie obu dzieł. Filmowy Kwiat wiśni i czerwona fasola to opowieść o trójce wyrzutków: byłym więźniu, kobiecie dotkniętej trądem oraz nastolatce zaniedbywanej przez samotnie wychowującą ją matkę, którzy mimo przeciwności losu starają ułożyć sobie życie i odnajdują w sobie nawzajem wsparcie; natomiast różnica wieku między nimi nadaje historii charakter uniwersalny. W powieści Durian Sukegawa mniej podkreślił społeczne wyobcowanie bohaterów, stawiając na bardziej klasyczny motyw osamotnienia i banalny dosyć wątek poszukiwania sensu w życiu.

Z tą banalnością autor teoretycznie próbuje walczyć. Główny bohater dostrzega kicz filozofii życiowej Tokue, ale stwierdza, że może to i pretensjonalne, ale mi bardzo pomogło (s. 169). Bardziej niż w filmie wybija się ona na tle pozostałej dwójki jako mentorka, więcej miejsca Sukegawa poświęcił jej sposobowi postrzegania świata, ale i doświadczeniu życia w ośrodku dla osób dotkniętych chorobą Hansena. Upowszechnienie wiedzy na temat traktowania trędowatych w Japonii stanowi największą zaletę obu Kwiatów wiśni i czerwonej fasoli. Do lat 90. osoby, które przebyły trąd, były przymusowo izolowane do końca życia w specjalnych zakładów, mimo racjonalnych, naukowych argumentów oraz faktu, że od wynalezienia bardzo skutecznych leków oraz wyleczenia pacjentów minęło kilkadziesiąt lat. O ile film zarysowuje tylko tę kwestię w miejscach ważnych dla fabuły (zresztą, jak wspomniałam, skupia się na szerszym problemie wyobcowania), o tyle tutaj mamy szanse zobaczenia większej liczby szczegółów z życia zamkniętych mieszkańców i poznania szerszego spektrum ich zapatrywań na taką egzystencję. Forma powieści pozwala dodatkowo pokazać proces pozbywania się przez Sentarō uprzedzeń i jego wewnętrzną przemianę. Jednakże i tak oba dzieła mają się nijak do ciężaru emocjonalnego biografii pierwowzoru postaci Tokue, którą poznałam dzięki Karolinie Bednarz w zbiorze jej reportaży pt. Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet.

Powieść wzbogaca historię z filmu o jeszcze dwa bardzo ciekawe elementy. Choć zarówno oryginalny tytuł książki (Anko) oraz filmu (An) odnoszą się wyłącznie do drugiego członu polskiego tytułu, czyli czerwonej fasoli, to w książce kwiaty wiśni także odgrywają znaczącą rolę (tutaj może akurat powstrzymam się przed spoilerowaniem), która ciekawie uzupełnia filmowe zakończenie. Druga kwestia dotyczy Wakany. Choć, jak wspomniałam, w filmie otrzymuje ona więcej miejsca, to w powieści pojawia się mała informacja, która wzmacnia obraz jej wyobcowania, a mianowicie fakt, że do liceum musi uczęszczać wieczorowo, by w ciągu dnia dorabiać do pensji matki. To z kolei ponownie wzbogaca zakończenie i daje nam pewne wyobrażenie o dalszych losach bohaterów.

Jednym z najważniejszych elementów filmu jest niepowtarzalny klimat i w książce on również prezentuje się nieco inaczej. Ekranizacja jest dziełem przepięknym wizualnie, a równocześnie nie przeestetyzowanym; jej centralnym punktem są sekwencje przygotowywania dorayaki, ukazane z niezwykłą subtelnością i pietyzmem. W powieści również je odnajdziemy, aczkolwiek szczegółowe opisy gotowania i opracowywania smaków nie do końca dla mnie współgrają z bardzo prostym (choć nie minimalistycznym) stylem całości. Efektu końcowego nie nazwałabym złym, ale na pewno mnie nie zachwyca.

Jak możecie się domyślić: wolę film. W powieści znajdziemy zasadniczo te same wątki, ale nie zawsze wybrzmiewają one z taką mocą, jak powinny, a w centrum autor umieszcza treści raczej banalne. Sama historia zachowuje jednak swoją wartość i lektura książka nie będzie stratą czasu. Dodatkowo, jako miłośniczka filmu, jestem zadowolona, że mogłam spojrzeć na tę opowieść z nieco innej strony i docenić smaczki oraz pracę, którą włożyła reżyserka (i scenarzystka w jednej osobie). Polecam umiarkowanie, przede wszystkim miłośnikom literatury japońskiej.


Marta


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego.


Autor: Durian Sukegawa
Tytuł: "Kwiat wiśni i czerwona fasola"
Oryg. tytuł: "An"
Seria wydawnicza: Seria z żurawiem
Wydanie: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2018
Tłumaczenie: Dariusz Latoś
Stron: 174
Rok I wydania: 2013 (PL - 2018)