poniedziałek, 26 maja 2014

[44] Skutki ostatniego spotkania w PAŁACU PÓŁNOCY

Autor: Carlos Ruiz Zafón
Tytuł: "Trylogia Mgły. Pałac Północy"
Oryg. tytuł: "La Trilogia de la Niebla. El Palacio de la Medianoche"
#2 serii
Wydawnictwo: Muza
Tłumaczenie: Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodan Casas
Stron: 287
I wydanie: 1994 (PL - 2011...;o)
Gatunek: historyczne, dla młodzieży
Ocena: 6,5/10







Indie, rok 1932. Ben, Ian, Isobel, Roshan, Siraj, Michael i Seth są wychowankami sierocińca w Kalkucie. W opuszczonym pałacu, który nazwali Pałacem Północy, zorganizowali tajne stowarzyszenie o nazwie Chowbar Society. Wszystko jednak niedługo się zmieni, bo w dniu szesnastych urodzin mają opuścić przytułek. Podczas pożegnalnego wieczoru do domu dziecka przybywa starsza pani wraz z wnuczką, by pomówić z dyrektorem ośrodka, w jakiejś tajemniczej sprawie. W tym czasie przyjaciele zabierają dziewczynę, Sheere, do swojej kryjówki. Nie wiedzą, że jej losy mocno związane są z losami Bena, a to dopiero początek.

No, panie Zafón, teraz będzie się pan przede mną tłumaczył. Jako fanka pańskich książek muszę stwierdzić, że akurat ta mnie nie zachwyciła. Oczywiście była bardzo dobra (jak sama ocena wskazuje), ale zabrakło jej tego smaczku.

Poszczególne tomy serii nie łączą się ze sobą niczym. Wyjątkiem jest wątek duchów z przeszłości, demonów i prześladowania przez nie niewinnych ludzi. Sięgając po tę książkę bałam się powtórzonego schematu. Odetchnęłam jednak z ulgą, gdy okazało się, że jest inaczej. Ta część jest inna. Ale czy w dobrym tego słowa znaczeniu?

Właściwie nie wiem, co ją odróżnia od pozostałych, ale coś na pewno. Być może to orientalna sceneria. Wszystkie pozostałe książki autora dzieją się w Europie i wolałabym, żeby tak zostało. Niby Zafón wiernie przedstawił realia i biedę Indii, ale... Gdzieś w drugim rozdziale zorientowałam się, że autor w ogóle nie wspomniał o kastach. Pierwsza moja książkach o Indiach, w której o tym nie wspomniano O.o Co najmniej dziwne.

Bohaterów jest sporo, ale oprócz Bena, Iana, Isobel i Sheere z nastoletniej paczki nikogo nie rozpoznawałam. Dla mnie istniała tylko ta czwórka i pozostali. A szkoda.

Pomimo tych kilku zastrzeżeń książkę czyta się niesamowicie. Zafón jak zwykle czaruje słowem i historią. Obojętnie czy to Barcelona, wybrzeże Francji, czy Indie, nie przestaje zachwycać swoim kunsztem, a czytając ma się wrażenie, że czuje się delikatne pociągnięcia piórem po papierze (tak, wiem, że on na pewno pisze na komputerze, nie przeszkadzajcie mi w ekstazie). Może napięcia jest trochę mniej niż w poprzednich częściach, a fabuła wciąga jakby trochę mniej, ale cały czas pozostaje ona świetną książką. To jeden z tych przypadków, gdy najsłabsza pozycja w czyimś dorobku, wcale nie jest słaba. Jak najbardziej polecam i dalej cieszę się tym, że trafiła do mnie :)

Marre

źródło: valley-of-dance.blog.onet.pl


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam fantastykę
Historia z trupem
Czytam opasłe tomiska
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 52+2=54cm