Z początku zamierzałam w tej recenzji zająć dwiema jednotomówkami, z którymi zapoznałam się tego samego dnia. Kompletnie różnymi, bo pierwsza pochodzi z pogranicza horroru i thrillera, a druga to zbiór czterech nowel paranormalnych. Po zastanowieniu stwierdziłam jednak, że o pozycji drugiej (Dziewczyny z ruin - link) nie potrafię w zasadzie zbyt wiele napisać. Dlatego ograniczę się do mangi nr 1. Czyli Hideout.
Gdy tragicznie ginie maleńki synek małżeństwa Kirishima, Seiichi i Miki nie mogą przestać obwiniać się wzajemnie o śmierć dziecka. Ostatnią szansą dla ich związku wydają się wakacje w tropikalnym kurorcie. Jednak awaria samochodu w czasie burzy uwolni prawdziwe emocje... i prawdziwą grozę.
Zarys fabuły (bardzo ogólnikowy swoją drogą) wskazywałby na schematyczność fabuły. Ale choć Masasumi Kakizaki wykorzystuje mocno zużyte już elementy, tworzy z nich coś niesamowitego. Prowadzi równolegle dwa wątki: główny, dziejący się w jaskini, oraz drugi, przedstawiający związek bohaterów sprzed tragedii. Cały obraz poznajemy bardzo stopniowo - autor świetnie rozpisał i rozrysował całość, dawkując napięcie i sprawiając, że nie sposób się oderwać.
Mangaka stworzył realistycznych, wielowymiarowych bohaterów, co w przypadku komiksów w ogóle wydaje mi się bardzo trudne - nawet jeśli ktoś budzi naszą sympatię, to zazwyczaj wyłącznie dzięki kilku wyrazistym cechom, a nie spójnej psychice. A co dopiero oddać coś takiego w jednotomówce. Właściwie cała fabuła opiera się na problemie samotności i pragnieniu bliskości oraz posiadania rodziny. Sprawia to, że oklepany z pozoru pomysł nabiera nowej, wspaniałej jakości.
Mangaka stworzył realistycznych, wielowymiarowych bohaterów, co w przypadku komiksów w ogóle wydaje mi się bardzo trudne - nawet jeśli ktoś budzi naszą sympatię, to zazwyczaj wyłącznie dzięki kilku wyrazistym cechom, a nie spójnej psychice. A co dopiero oddać coś takiego w jednotomówce. Właściwie cała fabuła opiera się na problemie samotności i pragnieniu bliskości oraz posiadania rodziny. Sprawia to, że oklepany z pozoru pomysł nabiera nowej, wspaniałej jakości.
Warto również wspomnieć o kresce. Jak widzicie na załączonym wyżej obrazku - ciężko to nazwać mangą. Hideout bliżej do komiksu zachodniego, co najwyżej lekko inspirowanego tym japońskim. A i tak dostrzec to można wyłącznie w przypadku postaci. Rysunki są dynamiczne i pełne szczegółów. Jak zawsze podobało mi się również "filmowe" rozplanowanie "kadrów". Matko, nie sądziłam, że tak bosko można przedstawić w komiksie sytuację spod znaku "to jest za moimi plecami, prawda?". Poza tym Kakizaki sprawnie porusza się między mroczną jaskinią a pozornie spokojnym miejskim krajobrazem wcześniejszego życia Seiichiego.
Hideout to dla mnie manga mistrzowska. Warta uwagi zarówno wielbiciela komiksów japońskich, jak i zachodnich. Życzyłabym sobie, aby więcej takich pozycji pojawiało się na rynku polskim. Jak najbardziej polecam, a sama zaczynam się nakręcać na inną mangę tego autora, a mianowicie Green Blood.
Marre
Autor: Masasumi Kakizaki
Tytuł: "Hideout
Oryg. tytuł: "Hideout"
Wydawnictwo: J. P. Fantastica
Tłumaczenie: Paweł Dybała
Stron: 217 | 176
I wydanie: 2010 (PL - 2014)
Gatunek: horror/thriller
Ocena: 9/10