W tle: jeden z obrazów Verdier, Résonances 3 z 2015 roku. Zakochałam się w jej pracach, więcej ich znajdziecie na jej stronie. |
Fabienne Verdier była jedną z pierwszych francuskich studentek, która wyjechała studiować w Chinach tamtejszą sztukę tradycyjną. Ale nie wybrała Pekinu ani Hongkongu, tylko prowincję, Syczuan. Spędziła tam dziesięć lat, a wspomnienia z tamtego okresu zawarła w książce pod tytułem Pasażerka ciszy. Dziesięć lat w Chinach. Zapraszam na jej recenzję.
Na początku muszę zaznaczyć, że jeśli nie interesuje Was teoretyczna strona sztuki, a już zwłaszcza sztuka ogółem, to nie macie co tutaj szukać. Równoważną rolę, co życie autorki, pełni w Pasażerce ciszy prezentacja chińskiej myśli estetycznej (przede wszystkim literatów), bogactwa chińskiej kultury (w tym zamieszkujących Chiny mniejszości), a także filozofia procesu twórczego (ta część okaże się wartościowa nie tylko dla osób zajmujących się sztukami plastycznymi). Studiująca kaligrafię artystka opisuje to wszystko z niezwykłą swadą i pasją, tak że nawet ja, średnio zainteresowana tematem, choć zawsze chętna poszerzyć swoją wiedzę, naprawdę wciągnęłam się w jej opowieść.
Sama Verdier również jest naprawdę ciekawą postacią i to nie tylko z racji drogi, jaką przeszła. Należy do grupy osób zdolnych do największych poświęceń, by osiągnąć swój cel, w tym przypadku - zgłębić nauki chińskich mistrzów kaligrafii. Jednocześnie pisze o sobie bez większego zadęcia, wskazuje na błędy, jakie popełniała, a do swej wytrwałości odnosi się raczej jako do wrodzonej, naturalnej cechy niż godnej naśladowania postawy.
Błąd popełni jednak ten, który nastawi się na reporterski opis Chin po rewolucji kulturalnej. Autorka przedstawia, co oczywiste, warunki swojego codziennego życia, ale skupia się raczej na stosunku Chin Ludowych do artystów i własnej spuścizny kulturowej. Nie jest to wadą samą w sobie, ale jawnie pominięte tematy mogą irytować - jak chociażby pierwsze chwile Verdier w Chinach. Wytłumaczenie jest proste: wykończona traumatyczną podróżą autorka nie miała sił na wnikliwe obserwacje, nie zmniejsza to jednak poczucia zawodu.
W ten sposób doszliśmy do mojego największego zarzutu wobec Pasażerki ciszy: niedomagań literackich. Momentami po prostu czuć, że autorka nie ma zbyt dużego doświadczenia w pisaniu. Najlepiej wychodzi jej przedstawianie tajników sztuki i filozofii - potrafi wyłożyć je w sposób dość klarowny i ciekawy. Do opisów jej własnych przeżyć również nie mam większych zarzutów; problem pojawia się przy konkretnych wydarzeniach. Verdier relacjonuje je w suchy, nieatrakcyjny sposób, ciężko wychodzi jej też budowanie atmosfery. W świetle olbrzymiej pasji, z jaką pisze o sztuce, nie wydaje mi się, by był to zabieg celowy, tylko brak umiejętności. Autorka pomija również, jak wspomniałam, wiele potencjalnie interesujących dla czytelnika detali.
Mimo to uważam Pasażerkę ciszy za książkę naprawdę wartą uwagi. Jej lektura okazała się dla mnie bardzo inspirująca i łagodnie wprowadziła się w świat chińskiej sztuki oraz filozofii. Nie jest to z pewnością pozycja dla każdego, ale jeśli już Was zaintrygowała, to prawdopodobnie będzie Wam się podobać.
Marta
Błąd popełni jednak ten, który nastawi się na reporterski opis Chin po rewolucji kulturalnej. Autorka przedstawia, co oczywiste, warunki swojego codziennego życia, ale skupia się raczej na stosunku Chin Ludowych do artystów i własnej spuścizny kulturowej. Nie jest to wadą samą w sobie, ale jawnie pominięte tematy mogą irytować - jak chociażby pierwsze chwile Verdier w Chinach. Wytłumaczenie jest proste: wykończona traumatyczną podróżą autorka nie miała sił na wnikliwe obserwacje, nie zmniejsza to jednak poczucia zawodu.
W ten sposób doszliśmy do mojego największego zarzutu wobec Pasażerki ciszy: niedomagań literackich. Momentami po prostu czuć, że autorka nie ma zbyt dużego doświadczenia w pisaniu. Najlepiej wychodzi jej przedstawianie tajników sztuki i filozofii - potrafi wyłożyć je w sposób dość klarowny i ciekawy. Do opisów jej własnych przeżyć również nie mam większych zarzutów; problem pojawia się przy konkretnych wydarzeniach. Verdier relacjonuje je w suchy, nieatrakcyjny sposób, ciężko wychodzi jej też budowanie atmosfery. W świetle olbrzymiej pasji, z jaką pisze o sztuce, nie wydaje mi się, by był to zabieg celowy, tylko brak umiejętności. Autorka pomija również, jak wspomniałam, wiele potencjalnie interesujących dla czytelnika detali.
Mimo to uważam Pasażerkę ciszy za książkę naprawdę wartą uwagi. Jej lektura okazała się dla mnie bardzo inspirująca i łagodnie wprowadziła się w świat chińskiej sztuki oraz filozofii. Nie jest to z pewnością pozycja dla każdego, ale jeśli już Was zaintrygowała, to prawdopodobnie będzie Wam się podobać.
Marta
Autor: Fabienne Verdier
Tytuł: "Pasażerka ciszy. Dziesięć lat w Chinach"
Oryg. tytuł: "Passagère du silence. Dix ans d'initiation en Chine"
Seria wydawnicza: Poruszyć świat
Wydanie: W.A.B., Warszawa 2016
Tłumaczenie: Krystyna Arustowicz
Stron: 299
Rok I wydania: 2003 (PL - 2007)