środa, 9 kwietnia 2014

[27] Becca Fitzpatrick - SZEPTEM

Wydanie kieszonkowe
Autor: Becca Fitzpatrick
Tytuł: "Szeptem"
Oryg. tytuł: "Hush, hush"
#1 część czterotomowej sagi (serio sagi?)
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Paweł Łopatka
I wydanie: 2009 (PL - 2010)
Stron: 366
Gatunek: dla młodzieży, fantasy, paranormal romance
Ocena: 5/10






Nora jest zwyczajną nastolatką. Ma najlepszą przyjaciółkę Vee. Redaguje szkolną gazetkę i marzy o dostaniu się na świetne studia. Wszystko zaczyna się jednak zmieniać, gdy jest zmuszona usiąść na biologii z buntowniczym nowym uczniem, Patchem. Powoli zaczyna odkrywać jego sekrety.

No i kolejny paranormal romance w moim dorobku. Czasami sama zastanawiam się, po co czytam te wszystkie pozycje z tego gatunku, skoro i tak zazwyczaj kończę z sarkaniem, że to totalny szajs. I nadal nie wiem, ale jednego jestem pewna: przy dobrym romansie paranormalnym można się dobrze odprężyć. I to zafundowało mi właśnie "Szeptem". Książkę czyta się szybko, mimo powolnej akcji. Język i styl jest bardzo przeciętny, powiedziałabym: neutralny, bo zupełnie go nie zauważałam. Widać, że autorce zależało głównie na wydarzeniach. I to chyba wyszło jej najlepiej.

Najbardziej podobał mi się wątek śledzenia Nory. Fitzpatrick dobrze oddała atmosferę niepokoju. Gorzej poszło z atmosferą miłosną. Chyba każdy fan paranormal romance zgodzi się ze mną, że męska postać główna jest jednym z najważniejszych elementów książki. A Patch był... irytujący. Oczywiście wszyscy uwielbiamy zbuntowanych, pewnych siebie paranormalnych chłopców, ale on naprawdę działał mi na nerwy! To już nie była pewność siebie, a zarozumialstwo. A jego rozeznanie w psychologicznych znaczeniach gestów wydawało się strasznie naiwne. Zawsze doskonale dumny, nigdy prawie nie okazał wrażliwości. Jest jedną z najsłabszych rzeczy w tej historii. To samo tyczy się scen miłosnych. Brakowało w nich... no pomyślmy... miłości? Oddania? Gotowości poświęcenia? Tych wszystkich emocji, które łączą się z tymi wymienionymi? Właściwie nie wiemy nic o uczuciach łączących tych dwoje (szczególnie z jego strony). Po prostu zabrakło tego, co najważniejsze w każdym romansie.

Przy ocenie należy też pamiętać, że Becca Fitzpatrick ponoć jako pierwsza wprowadziła do paranormal romance anioły. Cały pomysł nawet mi się spodobał, ale drugi tłumaczu: TO JEST NEFILIM, A NIE NEFIL!!! Skąd pan to wytrzasnął?!

Nie żałuję lektury tej pozycji. Przynajmniej się odprężyłam. Mankamenty odkryłam dopiero podczas analizy przy pisaniu recenzji, więc nie jest tak źle. Jednak twierdzę, że autorka mogłaby się przenieść na powieści sensacyjne. Powieść na pewno spodoba się fanom gatunku. Czy reszcie, to nie wiem. Polecam tak średnio.

Marre

PS. Na koniec obrazek, który totalnie mnie rozwalił ;)



Książka przeczytana w ramach wyzwań: