Autor: Sławomir Koper
Tytuł: "Życie prywatne elit artystycznych drugiej rzeczypospolitej"
Wydawnictwo: Bellona
I wydanie: 2010
Stron: 496 (z obszerną bibliografią i przypisami)
Gatunek: non-fiction, historia
Ocena: 6/10
Sławomir Koper na 480 stronach podjął się przedstawić życie prywatne najgłośniejszych artystów Drugiej Rzeczypospolitej. Mamy więc literatów: członków Skamandra, siostry Kossakówny, Leśmiana, Boya-Żeleńskiego, Dołęgę-Mostowicza; muzyków: Szymanowskiego, Rubinsteina, Kiepurę; malarzy/plastyków: Kossaków, Witkacego, Brunona Schulza, Zofię Stryjeńską, czy gwiazdy kabaretu, m.in. Hankę Ordonównę. Jak sam autor napisał na wstępie, głównym problemem z tym okresem jest mnogość źródeł i informacji do wykorzystania, co może przeszkodzić w rzetelnej pracy. A czy jemu to przeszkodziło?
Przyznam się bez bicia. Pana Kopera (Kopra? - jak to się odmienia?) do niedawna w ogóle nie znałam, a jego książkę kupiłam, bo była w twardej oprawie za dziesięć złotych w Biedronce, więc mnie natchnęło. Dopiero po fakcie zauważyłam, że w biblioteczce taty stoi inna jego pozycja, "Polskie Piekiełko", po które też pewnie sięgnę po jakimś czasie. Lubię okres międzywojenny. Jest to mój trzeci ulubiony okres w historii po średniowieczu i epoce wiktoriańskiej. Dlatego z zapałem zacząć czytać i...
Zaraz przestałam. Wystarczy popatrzeć po moich ostatnich recenzjach, że od 6 kwietnia trochę ich przybyło. Tak więc "Życie prywatne..." czytałam etapami, jak mnie wzięło. Czy to oznacza, iż było nudne? Nie! Życie prywatne w okresie międzywojennym było nad podziw rozrywkowe i śmiem twierdzić, że gdyby tabloidy wtedy działały, to musiałyby kilkakrotnie powiększyć swoją objętość, żeby pomieścić te wszystkie plotki. Czego to tam nie było! Zdrady, romanse, "nowoczesne małżeństwa", libacje, a wszystko osiemdziesiąt lat temu.
Ale wróćmy do książki. Autor w bardzo przystępny sposób i prostym językiem przedstawił różnorodne sylwetki ówczesnej sceny artystycznej. Tylko chwilami miałam wrażenie, że pan Koper jakby właśnie zbyt uprościł niektóre kwestie, przybliżając swoją publikację poziomem do wspomnianego tabloidu. Wszystkie szczegóły czytało mi się równie dobrze jak artykuły w "Życiu na gorąco" czy innym "pisemku" (nie żebym czytała te gazety lub miała coś do nich). Denerwował mnie też nacisk na wszelkiego rodzaju romanse i zdrady. Przykładem może być fragment, że gdy podczas pogrzebu Leśmiana Tuwim odmówił wygłoszenia mowy, uargumentował to możliwością zbytniego wzruszenia się. A ja przez długą chwilę zastanawiałam się: "Oni się w ogóle przyjaźnili, czy coś?". Brakowało mi też m.in. relacji, jakimi byli rodzicami, czy coś. Bo o romansach, to akurat najłatwiej napisać.
Odpowiadało mi bardzo swego rodzaju wprowadzenie w formie przedstawienia głównych ośrodków kulturalnych Warszawy. Ułatwiało to dalszą lekturę takiemu laikowi jak ja. Podobało mi się też, że autor nie skupił się na samym okresie międzywojennym, ale na postaciach, które po prostu święciły wtedy największe triumfy. Tak więc każdy rozdział jest swoistą minibiografią każdego artysty i osób z nim związanych.
Chciałabym jeszcze coś napomknąć a propos licznych zarzutów o plagiat. Nie zamierzam się dołączać do żadnej z dwóch grup, ale zauważyłam kilka ciekawych rzeczy. W poszczególnych fragmentach styl się nieco różni, ale z grubsza jest taki sam. W całym tekście za to występują dziwne zamiany spójników, czyli często w niektórych miejscach stawiano takie zupełnie niepasujące do treści. Ale to raczej wina korektora :D
Ogólnie książkę czytało się bardzo przyjemne. Sprawiła to też na pewno spora ilość cytatów, umiejętnie wpasowanych w treść. Właściwie miejscami cytat na cytacie cytatem poganiał, ale mi to nie przeszkadzało. Polecam szczególnie laikom zainteresowanym tym okresem.
Marre
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 20,5+3,5=24cm