niedziela, 20 kwietnia 2014

[31] P. C. Cast + Kristin Cast - UKRYTA

Autor: P. C. Cast + Kristin Cast
Tytuł: "Dom Nocy: Ukryta"
Oryg. tytuł: "House of Night: Hidden"
#10 tom serii
Wydawnictwo: Książnica
Tłumaczenie: Iwona Michałowska-Gabrych
Stron: 320
I wydanie: 2012 (PL - 2013)
Gatunek: dla młodzieży, fantasy, paranormal romance
Ocena: 3/10







Teraz wszyscy wiedzą już o prawdziwej naturze Neferet. Zostaje wykluczona ze społeczności wampirów, ale nie zamierza poddać się bez walki. Krąg Zoey będzie musiał zmobilizować wszystkie swoje siły. Ale Bliźniaczki nie są już nierozłączne, Erin jak widać dołączyła do obozu Dallasa, a babcia Redbird została porwana. Posiadają natomiast nowych sprzymierzeńców: Kalonę, który został wojownikiem Śmierci, oraz Auroksa, niechcącego już być marionetką Ciemności. Ostateczny pojedynek jest coraz bliżej...

Strasznie rozwaliło mnie to ostatnie zdanie mojego opisu. Coraz bliżej? Wolne żarty. Jak wspomniałam w recenzji POPRZEDNIEGO TOMU, "Dom Nocy" to dla mnie swego rodzaju książkowa telenowela. Tak więc część drugą "Rzeczy denerwujących mnie w serii >>Dom Nocy<<" czas zacząć! (Z oczywistych powodów wady wyliczone przy okazji recenzji "Przeznaczonej" nie będą na nowo wypisywane, chociaż nie straciły na swojej aktualności. Tutaj znajdą się głównie te elementy, o których zwyczajnie wcześniej zapomniałam.)

A więc po pierwsze zaklęcia i wszelkiego rodzaju wezwania skierowane do Nyks i Ciemności. Przykład?

Dzieci, posłuszne mi bądźcie,
nieśmiertelną krew utoczcie.
Kiedy wola ma się stanie,
wnet was czeka ucztowanie. [s. 241]

Prawda, że urocze? Grafomania w pas się kłania. Nic czuję, że rymuję.

W dalszym ciągu przeraża mnie też poziom inteligencji głównych bohaterów, którzy nie znają nawet takiego słowa jak "diametralnie" [s. 274]. Przepraszam: zna je Damien, bo jest kujonem. Litości! Rozumiem nie używać takich słów na co dzień - to akurat byłoby normalne - ale nie znać ich w ogóle?! Świeżym powiewem w tym towarzystwie wydała mi się Shaylin, ale po obcowaniu z innymi postaciami przez całą książkę również straszliwie cofnęła się w rozwoju. Stark natomiast zaczął ostatnio przypominać zgryźliwego, zarozumiałego tetryka. W sumie nie żal mi Zoey. Poza tym wszyscy cały czas się kłócą! I gadają przy tym, że mają zachować się "dojrzale". Ja p******ę, jakby powiedziała pewnie Afrodyta.

Co do poszczególnych narracji (a jest tu ich całkiem sporo) to Zoey cały czas mnie irytuje. Czy istnieje w rzeczywistości coś takiego jak zapętlenie myśli? Nie? To świetnie, bo wielu nie zdaje sobie sprawy, jakie to irytujące. Podobała mi się za to narracja Lenobii, która pojawiła się już w "Przeznaczonej". Teraz dowiedziałam się jednak, że zrobiono to tylko po to, by zakochała się w śmiertelniku i zniknęła na resztę książki.

Na początku spodobał mi się wątek konfliktu z ludźmi. Serio, to jedna z najlepszych rzeczy jakie można wprowadzić w urban fantasy - konfrontacja paranormalnych z normalnymi. Ale to całkowicie rozeszło się po kościach. Ktoś tu chyba zapomniał o czymś takim jak związek przyczynowo-skutkowy.

Ogólnie książkę jak zwykle czyta się szybko i całe szczęście. Trzyma poziom tomu poprzedniego. Wysokich wymagań nie miałam, więc najbardziej zawiodłam się na okładce - poprzednie w większości były piękne, a ta? Raczej nie polecam.

Marre


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam fantastykę
Czytam opasłe tomiska
Historia z trupem
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 24+2,5=26,5cm