Autor: Carlos Ruiz Zafón
Tytuł: "Trylogia Mgły: Światła Września"
Oryg. tytuł: "La Trilogia de la Niebla: Las Lucas de Septiembre"
Część 3. serii
Wydawnictwo: MUZA
Tłumaczenie: Katarzyna Okrasko, Carlos Morrodan Casas
I wydanie: 1995 (PL - 2011)
I wydanie: 1995 (PL - 2011)
Stron: 256
Gatunek: dla młodzieży, horror
Ocena: 7,5/10
Gdy tylko zauważyłam, że ktoś oddał (wreszcie) do biblioteki trzy książki Zafóna, bez wahania od razu je wypożyczyłam (bo znowu ktoś je zachachmęci na pół roku). Wśród nich były "Światła Września".
Rok 1937. Po śmierci głowy rodziny Sauvelle, Simone i jej dzieci: Irene oraz Dorian, zaczynają mieć spore kłopoty finansowe. Wybawieniem okazuje się intratna posada u ekscentrycznego byłego fabrykanta zabawek, Lazarusa Janna, mieszkającego w starej willi Cravenmoore na wybrzeżu Normandii razem z żoną w śpiączce. Początkowo sielankowe życie powoli zaczyna przeradzać się w koszmar, gdy w lesie zostaje znalezione ciało służącej Hannah, a automaty Lazarusa wydają się ożywać... Tylko Irene, Dorian i ich przyjaciel Ismael będą mogli uratować dwie rodziny, ale jedynie jeśli wydrą staremu wynalazcy jego mroczne sekrety...
Na wstępie powiem o tym, że nie jest to typowa książka dla młodzieży. Może nie ma tam wulgaryzmów, zbędnej przemocy i "scen", lecz moim zdaniem przeciętny nastolatek nie do końca by ją zrozumiał. Dla dorosłych fanów Zafóna będzie to kolejna książka-marzenie.
Na wstępie powiem o tym, że nie jest to typowa książka dla młodzieży. Może nie ma tam wulgaryzmów, zbędnej przemocy i "scen", lecz moim zdaniem przeciętny nastolatek nie do końca by ją zrozumiał. Dla dorosłych fanów Zafóna będzie to kolejna książka-marzenie.
Przeczytałam gdzieś, że autor mógłby urodzić się sto lat wcześniej i pisałby tak samo, a ja w pełni mogę się pod tym stwierdzeniem podpisać. Jest mistrzem słowa i czaruje swoim klasycznym językiem, czego najlepszym dowodem jest "Cień wiatru". Tak było i tu, chociaż... Ale o tym zaraz.
Przystąpiwszy z wielkim entuzjazmem do czytania, po kilkunastu stronach zostałam zesłana z powrotem na ziemię. Przez pierwszą połowę książki miałam wrażenie, jakby autor dopiero się rozpisywał, a gatunek "powieść młodzieżowa" tylko mu w tym przeszkadzał. Potem jednak nareszcie rozwinął skrzydła i zaczął lecieć, a ja z nadmiaru wrażeń nie mogłam się oderwać i w rezultacie druga połowa zeszła mi w jeden wieczór. Bo wtedy sielankowe opisy wakacji nad morzem przekształciły się w mroczną baśń o kimś, kto sprzedał swoją duszę (tu akurat cień) diabłu, a konkretnie Danielowi Hoffmanowi. Akcja zaczęła pędzić na łeb na szyję, czego dotąd u Zafóna nie spotkałam i nie spodziewałabym się po nim.
A fragment o "tajemniczym berlińskim przedsięwzięciu Daniela Hoffmana w przededniu II wojny światowej" po prostu mnie rozwalił.
A co jest tu z powieści młodzieżowej? Jest nastoletnia, wysublimowana miłość w lekkostrawnej dawce, jest przyjaźń, jest odwaga, jest rodzina, jest super.
Więc co było nie tak? Ten początek, który naprawdę moim zdaniem był wymęczony. Ale czego się nie robi po otrzymaniu solidnej porcji dobrej literatury, więc wybaczam wszystko i daję 8/10. A wszystkim bardzo polecam.
Marre
Marre