zdjęcie w tle: Matt MacGillivray | Flickr |
Mam pewne wyrzuty sumienia związane z tą recenzją. Gdy zachwycałam się pierwszą przeczytaną powieścią Michaela Crummey, Sweetland, wiele osób pisało: O, przeczytaj Dostatek, to jest dużo lepsze, zachwyci cię sto razy bardziej. I po ponad półtora roku... przeczytałam. I choć Dostatek jest powieścią dobrą, barwną i intrygującą, to niczym mnie za serce nie chwycił.
Dwie wioski na wybrzeżu Nowej Fundlandii, których mieszkańcy od zawsze muszą zmagać się z głodem, żywiołami i własnymi pragnieniami. Akcja powieści rozpoczyna się gdzieś na początku XIX wieku, od niesamowitego wydarzenia. W pobliżu zmożonych głodem ludzkich osiedli na brzeg zostaje wyrzucony wieloryb. Gdy okoliczni mieszkańcy otwierają jego brzuch, znajdują w nim nagiego, niemego mężczyznę o białej skórze i włosach. Odtąd będziemy śledzić kolejne pokolenia Nowofundlandczyków. Czy tajemniczy człowiek imieniem Juda przyniesie im dostatek i lepszą przyszłość?
Z jednej strony mamy więc elementy nadnaturalne, elementy realizmu magicznego. I tutaj niemal od razu nasunęło mi się skojarzenie z niedawno czytaną Księgą ryb Williama Goulda Richarda Flanagana. Pod wieloma względami są to powieści zupełnie różne, ale mają kilka punktów wspólnych. W obu realizm magiczny został użyty w celu podkreślenia szeroko pojętych trudnych warunków życia bohaterów i połączono go z naturalistycznym obrazem świata (chyba dlatego na okładce Dostatku wspomniano o Faulknerze i Marquezie, aczkolwiek dość często spotykam takie połączenia, więc nie wiem skąd taki nacisk akurat na tych dwóch autorów. Pewnie zwyczajnie dlatego, że znane nazwiska lepiej się sprzedają. Meh).
Ale wracając do tematu: realizm magiczny w powieści wiąże się nierozerwalnie z zacofaniem Nowofundlandczyków (zaczynam nienawidzić tego słowa, za każdym razem gubię się w połowie). Choć znamy dobrze rok zakończenia akcji (o ile akcja w ogóle się kończy), to jej początek możemy wyłącznie ustalić z dużym przybliżeniem. Opowieść wyłania się z mroku dziejów i z czasem jej charakter znacząco się zmienia. Im dalej w przeszłość, tym więcej zdarzeń nadprzyrodzonych, jakby brak cywilizacji implikował brak logiki otaczającego nas świata. Świata, w którym zabobony zderzają się z religią, wyznania zderzają się między sobą, a do którego nauka przez wiele lat nie dociera. W prymitywnym świecie Nowej Fundlandii jest miejsce zarówno dla albinosa wychodzącego z brzucha wieloryba, jak i dla dziewczynki z błoną między palcami. Warto jednak zwrócić uwagę, iż pod koniec powieści skutki dawnej magii, choć wciąż obecne, są już na wpół legendarne i ostatni z bohaterów, Abel, nie zna opowieści o swoich dziwnych przodkach. Interesujący jest też fakt, iż okrucieństwa pierwszej wojny światowej zdają się ową magię na nowo rozbudzać, zezwierzęcać człowieka i przywracać go do niecywilizowanego stanu sprzed ponad stu lat.
Pisałam o ostatnim bohaterze, bo jest ich wielu. Wedle drzewa genealogicznego zamieszczonego na początku powieści (i bardzo przydatnego) - sześć pokoleń. Sześć pokoleń żyjących na Nowej Fundlandii, sześć pokoleń dążących do tytułowego dostatku, cywilizacji i godnego życia. Michael Crummey stworzył mnóstwo barwnych postaci, w których charakterach odbija się pochodzenie (to chyba jedna z najtrudniejszych rzeczy w tworzeniu sagi rodzinnej) i które łączą różnorodne relacje. Z początku zdają się kierować niemal wyłącznie zwierzęcymi instynktami oraz pragnieniami, ale z biegiem lat zaczynają posiadać również większe aspiracje. Czy jednak docierają na pewno do dostatku czy to tylko odległy cel kierujący ich poczynaniami? W świetle zakończenia - raczej to drugie.
Historia Devine'ów i Sellersów opowiedziana jest z niezwykłą swadą, różne plany czasowe przeplatają się ze sobą wedle praw opowieści, a całość pochłania czytelnika. Mimo wszystko, jak wspomniałam, powieść nie zachwyciła mnie. Jak twierdzi Piotr Stasiak z Newsweeka: Dostatek jest wstrząsającą opowieścią o przypadkowości naszego istnienia i heroicznej walce z przeznaczeniem oraz przemijaniem[1]. Mam wrażenie, że pisze się tak o większości dobrych powieści, w których używanie pewnych elementów (tutaj realistyczno-magicznych) nie jest dyktowane jakąś większą logiką. Mnie jednak ów brak logiki drażnił. Nie jest to wada, ale subiektywne odczucie. Weźcie je jednak pod uwagę.
Dostatek, choć bardzo dobry, nie jest dla mnie powieścią niezbędną do życia. Stanowi ciekawe ujęcie problemu rozwoju społeczeństwa, oryginalnie realizuje schemat sagi rodzinnej i z pewnością zaspokoi miłośników konwencji realizmu magicznego. Jeśli to wszystko Wam odpowiada - nie zawiedziecie się.
Marre
Magia i cywilizacja
Z jednej strony mamy więc elementy nadnaturalne, elementy realizmu magicznego. I tutaj niemal od razu nasunęło mi się skojarzenie z niedawno czytaną Księgą ryb Williama Goulda Richarda Flanagana. Pod wieloma względami są to powieści zupełnie różne, ale mają kilka punktów wspólnych. W obu realizm magiczny został użyty w celu podkreślenia szeroko pojętych trudnych warunków życia bohaterów i połączono go z naturalistycznym obrazem świata (chyba dlatego na okładce Dostatku wspomniano o Faulknerze i Marquezie, aczkolwiek dość często spotykam takie połączenia, więc nie wiem skąd taki nacisk akurat na tych dwóch autorów. Pewnie zwyczajnie dlatego, że znane nazwiska lepiej się sprzedają. Meh).
Ale wracając do tematu: realizm magiczny w powieści wiąże się nierozerwalnie z zacofaniem Nowofundlandczyków (zaczynam nienawidzić tego słowa, za każdym razem gubię się w połowie). Choć znamy dobrze rok zakończenia akcji (o ile akcja w ogóle się kończy), to jej początek możemy wyłącznie ustalić z dużym przybliżeniem. Opowieść wyłania się z mroku dziejów i z czasem jej charakter znacząco się zmienia. Im dalej w przeszłość, tym więcej zdarzeń nadprzyrodzonych, jakby brak cywilizacji implikował brak logiki otaczającego nas świata. Świata, w którym zabobony zderzają się z religią, wyznania zderzają się między sobą, a do którego nauka przez wiele lat nie dociera. W prymitywnym świecie Nowej Fundlandii jest miejsce zarówno dla albinosa wychodzącego z brzucha wieloryba, jak i dla dziewczynki z błoną między palcami. Warto jednak zwrócić uwagę, iż pod koniec powieści skutki dawnej magii, choć wciąż obecne, są już na wpół legendarne i ostatni z bohaterów, Abel, nie zna opowieści o swoich dziwnych przodkach. Interesujący jest też fakt, iż okrucieństwa pierwszej wojny światowej zdają się ową magię na nowo rozbudzać, zezwierzęcać człowieka i przywracać go do niecywilizowanego stanu sprzed ponad stu lat.
Ludzie i dostatek
Pisałam o ostatnim bohaterze, bo jest ich wielu. Wedle drzewa genealogicznego zamieszczonego na początku powieści (i bardzo przydatnego) - sześć pokoleń. Sześć pokoleń żyjących na Nowej Fundlandii, sześć pokoleń dążących do tytułowego dostatku, cywilizacji i godnego życia. Michael Crummey stworzył mnóstwo barwnych postaci, w których charakterach odbija się pochodzenie (to chyba jedna z najtrudniejszych rzeczy w tworzeniu sagi rodzinnej) i które łączą różnorodne relacje. Z początku zdają się kierować niemal wyłącznie zwierzęcymi instynktami oraz pragnieniami, ale z biegiem lat zaczynają posiadać również większe aspiracje. Czy jednak docierają na pewno do dostatku czy to tylko odległy cel kierujący ich poczynaniami? W świetle zakończenia - raczej to drugie.
Historia Devine'ów i Sellersów opowiedziana jest z niezwykłą swadą, różne plany czasowe przeplatają się ze sobą wedle praw opowieści, a całość pochłania czytelnika. Mimo wszystko, jak wspomniałam, powieść nie zachwyciła mnie. Jak twierdzi Piotr Stasiak z Newsweeka: Dostatek jest wstrząsającą opowieścią o przypadkowości naszego istnienia i heroicznej walce z przeznaczeniem oraz przemijaniem[1]. Mam wrażenie, że pisze się tak o większości dobrych powieści, w których używanie pewnych elementów (tutaj realistyczno-magicznych) nie jest dyktowane jakąś większą logiką. Mnie jednak ów brak logiki drażnił. Nie jest to wada, ale subiektywne odczucie. Weźcie je jednak pod uwagę.
Dostatek, choć bardzo dobry, nie jest dla mnie powieścią niezbędną do życia. Stanowi ciekawe ujęcie problemu rozwoju społeczeństwa, oryginalnie realizuje schemat sagi rodzinnej i z pewnością zaspokoi miłośników konwencji realizmu magicznego. Jeśli to wszystko Wam odpowiada - nie zawiedziecie się.
Marre
Autor: Michael Crummey
Tytuł: "Dostatek"
Oryg. tytuł: "Galore"
Wydanie: Wiatr od Morza, Gdańsk 2013
Tłumaczenie: Michał Alenowicz
Stron: 355
Rok I wydania: 2009 (PL - 2013)
Gatunek: literatura współczesna
Werdykt: polecam