czwartek, 4 stycznia 2018

Najlepsze książki 2017 roku


Co roku moje podsumowanie roku wygląda inaczej, ale to wyłącznie z powodu jakości czytanych przeze mnie książek. W zeszłym roku (tu i tu) nie miałam problemu z wyborem całej dwudziestki najlepszych, tym razem podzieliłam je na dwie kategorie. Te najlepsze-najlepsze okazały się strasznie oczywiste i klasyczne, dlatego dla urozmaicenia dorzuciłam jedenaście nieco słabszych, ale bardziej urozmaiconych. Ukażą się one w następnym poście. Tymczasem zapraszam Was na porcję ośmiu pysznych oczywistości.

(kolejność alfabetyczna)


RECENZJA

"Co zachwyca jako pierwsze? Zdecydowanie styl Iwaszkiewicza. Poetycki, ale nie przegadany. Oraz polszczyzna najwyższych lotów. Idealnie dopasowane słowa i wycyzelowane zdania. Frazy, które nie mogłyby brzmieć lepiej ani nawet inaczej. No i rola przyrody w utworach. Opisy natury stanowią integralną część opisywanych wydarzeń i są po prostu mistrzowskie. Wysmakowane (a mówi Wam to literacka minimalistka) i budujące niesamowity klimat. Bo i proza Iwaszkiewicza nie jest prozą wielkich miast. Na tapet brał małe miasteczka i wioski, a jego bohaterowie, choć wrażliwi, niejednokrotnie są prostymi ludźmi. Nie bał się dotknąć przaśności, małomiasteczkowej mentalności i najpierwotniejszych ludzkich odruchów czy instynktów. Wieś Iwaszkiewicza wydaje się prostsza od miasta, odarta z tamtejszej gry pozorów. To na wsi można skupić się na samym człowieku". (fragment recenzji)



Zachwyciłam się już od pierwszych stron. Z jednej strony to perełka stylistyczna, z drugiej - najcudowniejszy absurd, jaki spotkałam w życiu, a z trzeciej - krytyka absolutnie każdego aspektu ówczesnego (i nie tylko) życia. I to jaka krytyka!



Absolutnie wstrząsająca lektura. Mistrzowskie ukazanie ludzkiej nędzy i zezwierzęcenia, a równocześnie pragnienia godnego bytu. Czytając, niejednokrotnie myślałam o wielu nowszych powieściach z nurtu naturalizmu i zastanawiałam się, co poszło nie tak - kiedy ukazanie człowieka jako zwierzęcia stało się celem, a nie środkiem do niego.




"Milczenie, choć niewielkie rozmiarami, jest pozycją o bogatej problematyce. Nie pozostawia nas obojętnymi i zmusza do głębokiej refleksji. To lektura wstrząsająca, który to efekt pogłębia jeszcze prosty styl, jakim jest napisana". (fragment recenzji)




"Opowieść o miłości i mroku to nie tylko opowieść bardzo osobista, ale epicki obraz całego pokolenia i budowania państwa Izrael. Prosty, ale delikatnie poetycki styl Oza otula i kompletnie pochłania na cały okres lektury. Autor przeplata różne wydarzenia i wątki z wielkim wyczuciem, prowadząc nas przez meandry jego własnego dojrzewania". (fragment recenzji)



"Według mnie swój światowy sukces książka zawdzięcza nie tylko poruszanemu tematowi i sposobowi jego prezentacji, co ogólnej formie. Opowieść podręcznej, choć trudna, nie jest nieprzystępna dla przeciętnego czytelnika. Nie wymaga wielkiego literackiego obycia ani wytrwałości w przedzieraniu się do interpretacji. Przemawia wprost do serca czytelnika; do jej odbioru wystarczy podstawowa empatia. Autorka udowadnia tym samym, że powieść wybitna (nie boję się tutaj użyć tego określenia) może, a nawet powinna być, możliwie prosta. Prosta prostotą ożywczą i porażającą, a nade wszystko inspirującą do własnej refleksji". (fragment recenzji)



"[Oprócz klasycznej lovecraftowskiej grozy, znajdziemy tu też] opowiadania, które z dzisiejszego punktu widzenia określilibyśmy jako fantasy. (..) Każde z opowiadań zawiera genialne, po Lovecraftowsku kunsztowne, opisy tworów jego wyobraźni. Miło zobaczyć, że jego niesamowita kreatywność nie kończy się na opisywaniu makabry - że potrafi też tworzyć rzeczy piękne i czarowne. Jednak właśnie spomiędzy tych cudeniek wyziera drugie dno jego opowieści: bezbrzeżny smutek i tęsknota. Nostalgia za pięknem Krainy Snów". (fragment recenzji)



To, że Ursula K. le Guin należy do moich ulubionych pisarek, powtarzam przy każdej możliwej okazji. Tak jak to, że jej zbiór opowiadań Wszystkie strony świata okazał się książką, dzięki której pokochałam science fiction. A to właśnie on jest jedną ze składowych tego zbiorczego wydania. Razem tworzą coś wspaniałego. Gdybym musiała wybrać, czy przeczytać Rybaka..., Ziemiomorze czy Sześć światów Hain, to wybrałam bez wahania opcję pierwszą.