niedziela, 6 stycznia 2019

WIELKIE PODSUMOWANIE ROKU 2018


Rok 2018 przyniósł mi sporo zmian: skończyłam liceum, podjęłam pierwszą pracę, zaczęłam studia. Okresowo na czytanie miałam mało czasu, a kiedy indziej szalałam z liczbą pochłanianych książek. Ostatecznie, pod każdym względem, był to rok udany. A teraz zapraszam na szczegóły.

Na blogu opublikowałam 89 postów, w tym 66 recenzji. Odeszłam od wpisów pozaksiążkowych i felietonów, ale zwyczajnie nie miałam na ten temat większych przemyśleń. Mam nadzieję wrócić do tego w 2019 i urozmaicić blog różnymi zestawieniami, ale zobaczymy, jak to wyjdzie w praktyce - w końcu wciąż największą satysfakcję sprawiają mi recenzje. Zajrzało tutaj 17 tysięcy osób. Był to mój pierwszy pełny rok na Instagramie i skończyłam go z 650-660 followersami, zaś na Facebooku zaraz dobijemy do 450.

Nie chce mi się więcej pisać o blogu, więc przejdźmy do książek. Według Lubimy czytać udało mi się przeczytać 108 książek oraz 16 komiksów, co po zastosowaniu "przelicznika komiksowego" dało 32 589 stron, czyli 89 stron dziennie. Jakość moich lektur była podobna jak w zeszłym roku: w skali Lubimy czytać 6,6/10, a Goodreads: 3,2/5. 46 książek to literatura współczesna, z czego 10 - opowiadania. Równie dużo czytałam klasyki (określam w ten sposób utwory sprzed 1945 roku) oraz szeroko pojętego nonfiction - po 24 pozycje. Sięgnęłam też po 8 powieści fantastycznych i 6 z literatury dziecięcej (po odliczeniu klasyki). Spośród nich wszystkich aż 30 (to chyba mój rekord) miało swoją premierę w 2018.

Udało mi się dotrzymać mojego zeszłorocznego postanowienia czytania większej liczby kobiecych autorek: w 2018 stanowiły już 41% (wobec 23% w 2017). Spoglądając teraz na wyróżnione pozycje poniżej (nie zaglądać, jeszcze chwila!), widzę, że i tam parytet (sam) się zachował. Krajem, z którego książek przeczytałam najwięcej, była oczywiście Polska z 32 pozycjami, a następnie Wielka Brytania i USA z odpowiednio 24 i 23. Nadrobiłam sporo klasycznych i kultowych pozycji krajów anglosaskich, ale też nie chcę udawać, że ich kultura po prostu mnie interesuje, a dostępność na rynku wielu tamtejszych powieści pomaga mi w pogłębianiu wiedzy. W sumie przeczytałam książki z 23 krajów, w tym po raz pierwszy z Austrii (aż dwie!), Egiptu, Iranu, Korei Północnej, Peru i Szwajcarii.

Mam wrażenie, że tym razem najlepiej zrobił mi wiek dwudziesty i w 2019 będzie go jeszcze więcej. Równocześnie naszła mnie refleksja, że mniej było w tym roku książek wybitnych i przełomowych. Może to starość; chyba tak jest, że z wiekiem coraz mniej rzeczy cię zaskakuje, zwłaszcza jeśli jesteś malkontentem mojego pokroju. Jedyne co muszę nadrobić w 2019, to wstrząsające reportaże. Pod tym względem jestem wybitnie rozczarowana.

Jakieś jeszcze plany na przyszły rok? Ależ tak. Przede wszystkim: kontynuować pozytywne trendy - czytanie kobiet-autorek (moje książkowe zapasiki z 2019 powinny mi w tym pomóc), czytanie klasyki (to akurat wychodzi mi zawsze), czytanie komiksów, czytanie po angielsku i kupowanie mniej. I to nie jest takie zwykłe bibliofilskie gadanie - zbyt wiele w ostatnim czasie nagromadziło mi się książek i chcę wyczytać ten nadmiar. Poza tym mam dwa bardzo konkretne postanowienia. Po pierwsze zaplanowałam sobie jedną grubą książkę miesięcznie. Jak wielokrotnie powtarzałam, mam problem z literaturą w bardziej opasłym wydaniu i w ten sposób omija mnie dużo dobrych pozycji. Koniec z tym! Przynajmniej po części. Po drugie chcę czytać jedną sztukę Szekspira w miesiącu. W szkole czytałam tylko Romeo i Julię, Makbeta oraz Hamleta, a jest to literatura zbyt kontekstotwórcza (pewnie nie ma takiego słowa, ale chyba wszyscy je zrozumieją), by jej nie znać. Dlatego w styczniu biorę się za Tajemną historię oraz Króla Leara.

A teraz przechodzimy do poszczególnych list. Zmieniam konwencję co roku i tym razem wybrałam opcję z wieloma kategoriami, w tym jedną negatywną. Ale chyba udało mi się w ten sposób dać dobry przekrój tego roku i żadnej godnej uwagi pozycji nie pominąć.

NAJLEPSZE PREMIERY


Nie boję się mówić i pisać o tym, że dla mnie to najlepsza premiera tego roku. Autor łączy poetycki styl i szarą rzeczywistość, by dokonać z góry skazanej na porażkę próby rozliczenia się z totalitarną spuścizną Rosji. Wybitne, niemożliwe do wymazania z pamięci dzieło.

Tutaj ciężko będzie mi napisać sensowne uzasadnienie. Opowiadania Oyeyemi intrygują i niepokoją, równocześnie emanując niezwykłą radością tworzenia, która udziela się czytelnikowi. Czytałam z rosnącym zachwytem.

Pełen emocji dwugłos czeskiego poety, Františka Ladislava Čelakovskiego, oraz jego żony, Antonie. To niesłychanie intensywna proza o poezji i śmierci ideałów. Gwarantuje głęboki portret dwojga bohaterów oraz doświadczenia artystyczne najwyższych lotów.

Brawurowa, niezwykle gorzka satyra na stosunki rasowe w Stanach Zjednoczonych. Bogata w kulturowe odniesienia, bardzo celne stwierdzenia i zaskakujące przemyślenia.

"Psy ras drobnych" Olga Hund (Korporacja Ha!art)
Pełen emocji zapis pobytu w szpitalu psychiatrycznym. Nacisk kładziony jest tyleż na odczucia głównej bohaterki, co na obraz szpitalnej wspólnoty i specyfikę kobiecych doświadczeń. Minimalistyczna i brutalna proza.


NAJLEPSZE Z XXI WIEKU
"Długi marsz w połowie meczu" Ben Fountain,
tł. Tomasz S. Gałązka (Czarne)
Premiera z 2017 roku, którą o mały przegapiłam. Pacyfistyczna w wymowie powieść wyśmiewająca amerykański poppatriotyzm i ideały, a równocześnie ukazująca dramat młodego żołnierza. Zachwycająca pod względem stylu i trafności zawartych w niej obserwacji. Ale przede wszystkim: zatrważająco smutna.

"Wróżba" Agneta Pleijel,
tł. Justyna Czechowska (Karakter)
Melancholijny obraz dorastania autorki w Szwecji lat 40. i 50. Fascynujący psychologicznie i obyczajowo. Niepozorny, a równocześnie niepozwalający się od siebie oderwać.

"Histeryczki" Roxane Gay,
tł. Dorota Konowrocka-Sawa (Poradnia K)
Zbiór po części autobiograficznych opowiadań o kobietach, łączący w sobie melancholię, gniewną energię i brutalną erotykę. Niewybitny literacko, przyciąga jednak uwagę i ma silnie katarktyczne działanie.

"Toń" Marta Kisiel (Uroboros)
(Pierwsza niesmutna i nieniepokojąca pozycja w tym zestawieniu, uff!) Powieść mojej obecnie ulubionej twórczyni literatury rozrywkowej. Autorka w lekkiej przygodowo-fantastycznej fabule osadza postaci przerysowane i sympatyczne, a wewnątrz połamane i żyjące z konsekwencjami czynów poprzednich pokoleń. Połączenie zabawnego z ponurym daje ożywczy, zapadający w pamięć efekt.

"Niepełnia" Anna Kańtoch (Powergraph)
Książka, która z kryminału poprzez wyszukane postmodernistyczne zabiegi ewoluuje w powieść psychologiczną w klimacie weird fiction. I tyle.


NAJLEPSZE 1946-2000


"Kroniki marsjańskie" Ray Bradbury,
tł. Paulina Braiter-Ziemkiewicz, Paweł Ziemkiewicz (Mediasat Poland)
W chwili czytania moje pierwsze spotkanie z prozą Bradbury'ego. (Obecnie za mną też Fahrenheit 451 i moim zdaniem nie dorasta im do pięt). Wieloznaczny, otwarty na interpretacje zbiór opowiadań science fiction stanowiący próbę rozliczenia się z ludzką kulturą, mentalnością i moralnością. Genialne.

"Złoty notes" Doris Lessing,
tł. Bohdan Maliborski (Świat Książki)
Monumentalna powieść z lat 60. stanowiąca rozliczenie autorki z pisarstwem, brytyjskim kolonializmem, komunizmem, normami społecznymi, a nade wszystko zapis rozwijającej się choroby psychicznej i jeden z pierwszych tekstów drugiej fali feminizmu.

"Mechaniczna pomarańcza" Anthony Burgess,
tł. Robert Stiller (Vis-a-vis/Etiuda)
Wstrząsająca powieść o przemocy, prymitywności i władzy, napisana (i przetłumaczona) w niezapomniany sposób. Emocjonalnie rozkłada na łopatki, a intelektualnie daje sporo do myślenia.

"Miasto i psy" Mario Vargas Llosa,
tł. Kazimierz Piekarec (Mediasat Poland)
Gęsta proza rozprawiająca się z mitem szkoły wojskowej, a także totalitarnego systemu. Świetny portret młodych chłopców wtłoczonych do opresyjnego świata z jego specyficznymi wartościami. I ponownie: jak to jest napisane!

"Wodnikowe wzgórze" Richard Adams,
tł. Krystyna Szerer (Wydawnictwo Literackie)
Zamkniemy tę kategorię czymś bardziej pozytywnym. Richard Adams na bazie życia królików stworzył przebogatą kulturę i w tym świecie osadził opowieść pełną niesamowitych przygód. Cudowny eskapizm w tolkienowskim stylu.


NAJLEPSZA KLASYCZNA KLASYKA (DO 1945 ROKU)


Virginia Woolf
I jej najbardziej znane powieści: "Pani Dalloway", "Do latarni morskiej" oraz "Fale". Piękna proza, o której pisać i mówić nie potrafię, a która idealnie trafia w moją wrażliwość.

"Frankenstein" Mary Shelley (Ze Słownikiem)
Piękna i przerażająca opowieść o człowieczeństwie, nienawiści, odrzuceniu i samotności. Mimo że powieść w zeszłym roku obchodziła swoje dwustulecie, wciąż porusza przerażającą głębią uczuć bohaterów.

"Myszy i ludzie" John Steinbeck,
tł. Zbigniew Batko (QES Agency)
Piękna (znowu ten przymiotnik...) historia przyjaźni i oddania w trudnym świecie pozbawionym uczuć. Jedna z tych, które muszą skończyć się płaczem.

"Absalomie, Absalomie" William Faulkner,
tł. Zofia Kierszys (Mediasat Poland)
Mroczna gotycka powieść z amerykańskiego Południa. Od czasu lektury Wichrowych Wzgórz w żadnej książce nie odczuwałam takiego ładunku zła, które ani przez moment nie zahaczałoby o śmieszność.

"Zapiski z domu wariatów" Christine Lavant,
tł. Małgorzata Łukasiewicz (Ossolineum)
Do czytania w komplecie z wymienionymi już tutaj Psami ras drobnych. To również kobiece doświadczenie pobytu w szpitalu psychiatrycznym, ale o osiemdziesiąt lat wcześniejsze i poruszające zupełnie inne tematy. Tam, gdzie Hund jest celowo wulgarna, Lavant pisze z czułością. Ale to w prozie tej drugiej bardziej uwidacznia się ślad choroby psychicznej. Wreszcie: zachwyca niezwykłym językowym wyrafinowaniem.


NAJLEPSZA LITERATURA FAKTU


"Dlaczego nie rozmawiam już z białymi o kolorze skóry" Reni Eddo-Lodge,
tł. Anna Sak (Karakter)
Ta książka miała znaleźć ię na liście najlepszych premier, ale w Sylwestra wykopała ją Olga Hund. Niemniej jest to jedna z książek, które najbardziej dały mi do myślenia w 2018. Eddo-Lodge pisze o różnych zagadnieniach związanych z pojęciem rasy, o jego splocie z problematyką feministyczną czy klasową, lecz mnie najmocniej zafascynowały jej przemyślenia na temat tożsamości rasowej, a także różnicy między dyskryminacją rasową a rasizmem. Bardzo ważna lektura.

"Kwiaty w pudełku" Karolina Bednarz (Czarne)
Karolina Bednarz nie tylko opisała problemy, z jakimi w Japonii muszą zmagać się kobiety, ale wpisała je w szerszy kontekst traktowania mniejszości i dyskryminacji określonych grup, prezentując zagadnienia, które można powiązać z wieloma innymi miejscami na świecie.

"Szaleństwo katalogowania" Umberto Eco,
tł. Tomasz Kwiecień (Rebis)
Przepiękna książka, zachwycająca zarówno szerokim ujęcie tematu, wyborem tekstów oraz oprawą graficzną. Cudowna pozycja, do której można powracać zarówno ze względu na treść, jak i zawarte w niej reprodukcje.

"Imperium konieczności" Greg Grandin,
tł. Paweł Lipszyc (W.A.B.)
Książka, której ambasadorką sama się ogłosiłam. Grandin wychodząc od jednego wydarzenia wpisał zjawisko nowożytnego niewolnictwa w tak szeroki kontekst, że o wielu powiązaniach w ogóle mi się nie śniło. Ciekawa, niezwykle poszerzająca horyzonty pozycja.

"Sendlerowa. W ukryciu" Anna Bikont (Czarne)
Oszałamiająca ogromem włożonej pracy biografia ważna nie tylko ze względu na szerzej poruszany temat stosunków polsko-żydowskich w czasie II wojny światowej, ale również na ilość mitów narosłych wokół bohaterki. Warto ją przeczytać chociażby dla stworzenia sobie właściwego o niej wyobrażenia.


NAJLEPSZE KOMIKSY


tł. Wojciech Szot, Sebastian Buła (timof i cisi wspólnicy)
(Fani komiksu mogą sobie darować tę kategorię, bo tu sama najlepsza klasyka będzie). Fascynujący portret rodzinny, opis relacji ojca i córki, refleksja na temat homoseksualizmu oraz ról płciowych, okraszone sporą dawką odwołań do klasyki literatury. Dające do myślenia, ale i zwyczajnie wciągające.

"V jak Vendetta" Alan Moore, David Lloyd,
tł. Jacek Drewnowski (Egmont Polska)
Mroczna i niejednoznaczna moralnie dystopia o zemście i granicach wolności. Zachwycająca i nie pozwalająca się od siebie uwolnić.

"Persepolis" Marjane Satrapi,
tł. Wojciech Nowicki (Egmont Polska)
Komiks, którego ekranizację obejrzałam w szóstej klasie podstawówki i stanowiła dla mnie wówczas kompletnie nową jakość. Opis dorastania w religijnym, mizoginistycznym państwie, ale też poszukiwania własnej tożsamości i drogi w życiu.

"Maus" Art Spiegelman,
tł. Piotr Bikont (Wydawnictwo Komiksowe)
Kultowy komiks stanowiący świadectwo ocalałego z Holocaustu ojca autora. Najciekawszy dla mnie jednak pod względem opisu relacji ojca z synem, a także mierzenia się Arta Spiegelmana ze spuścizną historii.

"Liga niezwykłych dżentelmenów, tom 1" Alan Moore, Kevin O'Neill,
tł. Paulina Braiter-Ziemkiewicz (Egmont Polska)
Na koniec coś lżejszego: wielopoziomowy pastisz literatury pulpowej, pełen odwołań do klasyki i komiksu superbohaterskiego. Rozrywka najwyższych lotów.


NAJWIĘKSZE POZYTYWNE ZASKOCZENIA


"Marzyciel. Strange the Dreamer" Laini Taylor,
tł. Bartosz Czartoryski (SQN)
Za namową Wioli Myszkowską postanowiłam powrócić do twórczości autorki mojego ulubionego romansu paranormalnego z przełomu podstawówki i gimnazjum. I okazało się, że wciąż jarają mnie angażujące historie miłosne. Dodatkowo znajdziemy tu wcale nie mdłomłodzieżówkową charakterystykę ludności wyzwolonej spod dyktatury, straumatyzowanych bohaterów i zakonserwowaną przez wieki nienawiść (shit, jakie to aktualne tematy są).

"Pensjonat Miramar" Nadżib Mahfuz,
tł. Jolanta Kozłowska (Smak Słowa)
Powieść, którą wzięłam z biblioteki totalnie w ciemno, przede wszystkim dla zakosztowania literatury egipskiej. Noblista poprzez opis stosunku wielu mężczyzn do tej samej kobiety (wcale nie pretekstowo potraktowanej!), odmalował subtelny polityczny obraz swojego kraju lat 70. Świetne.

"Wojna światów" H. G. Wells,
tł. Lesław Haliński (Vesper)
Kolejny "staroć", który w ogóle się nie zestarzał - następcy Wellsa nie zdołali prześcignąć go jakością przedstawienia inwazji obcych. Do tego dochodzi ożywczy dla konwencji dziewiętnastowieczny setting oraz ciekawe refleksje socjologiczne autora. Pyszota!

"Księga morza" Morten A. Stroksnes,
tł. Maria Gołębiewska-Bijak (Wydawnictwo Literackie)
Kolejna po Szaleństwie katalogowania pozycja dla fanów ciekawostek. Morten A. Stroksnes pisze o wszystkim i o niczym, przemycając moc wiedzy na wszystkie możliwe tematy. A przy tym ani nie zanudza, ani zbytnio nie oddala się od głównego tematu. Dla mnie bajka.

"Małe ogniska" Celeste Ng,
tł. Anna Standowicz-Chojnacka (Papierowy Księżyc)
Książka niewybitna literacko, w której wszystko podane jest kawa na ławę... A mimo wszystko porusza, nie upraszcza, wzbudza moralny niepokój i olbrzymie emocje wobec bohaterów. Nie mogłabym sobie wyobrazić lepszej obyczajówki ze średniej półki.

KILKA WYRÓŻNIEŃ DODATKOWYCH


"Jestem, tęsknię, mówię" Yuko Tsushima,
tł. zbiorowe (Państwowy Instytut Wydawniczy)
Wysmakowane, autobiograficzne opowiadania opowiadające o ludzkich tragediach z niezwykłym szacunkiem i empatią.

"The BFG" Roald Dahl (Puffin Books)
Bardzo mądre, bardzo zabawne, przeurocze.

"Godziny" Michael Cunningham,
tł. Beata Gontar (Rebis)
Jedno z najlepszych dzieł inspirowanych cudzą twórczością, z jakimi się spotkałam. A że ta "cudza twórczość" to wspomniana już tutaj "Pani Dalloway" Virginii Woolf, to musiałam się zachwycić.

"Wielkie nadzieje" Charles Dickens,
tł. nieznany (MG)
Moja nowa ulubiona powieść Dickensa o idealnym stężeniu Dickensowości. Chociaż niekoniecznie polecam to SKRÓCONE wydanie.

"Kroniki jerozolimskie" Guy Delisle,
tł. Katarzyna Koła (Kultura Gniewu)
Chciałam koniecznie upchnąć tutaj jakiś nieklasyczny komiks i udało się. Guy Delisle idealnie i z humorem wykorzystał wbrew pozorom trudną literacko perspektywę "dyletanta w nowym miejscu" i ciekawie opowiedział mi o współczesnym Izraelu.


NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE I NAJGORSZA KSIĄŻKA ROKU


"Dzienniki lodu" Jean McNeil,
tł. Paulina Surniak (Wydawnictwo Poznańskie)
To ona. Najgorsza moja tegoroczna lektura. Bełkotliwa, grafomańska pozycja, którą musiałam porzucić po kilkudziesięciu stronach z uwagi na kompletną nieumiejętność właściwej analizy faktów u autorki. Czytałam ją w styczniu i przez cały rok nikt jej nawet nie zagroził.

"Błoto" Hillary Jordan,
tł. Adriana Sokołowska-Ostapko (Otwarte)
To z kolei najgorsza z tegorocznych premier, i to w dodatku o bardzo wysokich ocenach i statusie bestsellera. "Błoto" to historia z niezłym pomysłem, ale fatalnym wykonaniem. Jordan na swoim poziomie umiejętności nie powinna w ogóle brać się za tworzenie powieści. Dodatkowo mam ambiwalentne odczucia co do wątków rasowych w tej książce... Więcej w recenzji, która powinna pokazać się jeszcze w styczniu.

"Trzej muszkieterowie" Aleksander Dumas,
tł. zbiorowe (Audio Liber)
Największe rozczarowanie spośród czytanej w tym roku klasyki. Może to ja mam jakiś problem, ale większość perypetii bohaterów żenowała mnie swoim poziomem albo oburzała buconerią muszkieterów. Demoniczność hrabiny de Winter przekraczała z kolei wszystkie dozwolone limity absurdu. Rozwlekłość dziewiętnastowiecznej prozy nie pomogła zdecydowanie.

"Opowiadania bizarne" Olga Tokarczuk (Wydawnictwo Literackie)
To rozczarowanie oraz następne oznaczam jako "bardzo osobiste". Opowiadania Tokarczuk miały intrygować, a otwarte zakończenia stanowić pole do własnych interpretacji. Ja poległam na pierwszym etapie, co zrzucam na karb zbyt dużego doświadczenia z "dziwną" fantastyką.

"Anglicy na pokładzie" Michael Crummey,
tł. zbiorowe (Wiatr od morza)
Powieść ta miała szansę wygrania w bingo moich ulubionych tematów. Niestety. Po lekturze kilku późniejszych utworów poruszających problem kolonializmu na Antypodach, mało co wydało mi się tutaj interesujące. Dodatkowo sporo wątków zostało rozwiniętych w wyjątkowo rozczarowujący sposób.